Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pią 15:19, 10 Maj 2024

Opowieść własnymi oczyma...

 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Akka_Quar'c
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 19:31, 05 Paź 2007    Temat postu: Opowieść własnymi oczyma...

Witajcie ! Dzisiaj, po przyjściu z dworu, natchnęło mnie, aby zacząć pisać opowiadanie. Wklejam króciutki początek, z zapytaniem : Mam kontynuować?


Wpadłem w wir walki. Wymachiwałem swym długim toporem, nie patrząc kogo co chwila nim trącam. Rozejrzałem się. Marny widok, pomyślałem. Wszędzie trupy orków, goblinów oraz wargów, którzy wychynąwszy ze swych nor, postanowili pomóc swoim byłym sojusznikom. Wszędzie krwawa posoka sączyła się z ran. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, gdyż każdy był zajęty ratowaniem własnego życia. Nagle ujrzałem orka, który zakradał się, aby zaatkować od tyłu pobratymca mego. Nie doczekanie twoje, podła kreaturo, pomyślałem i z okrzykiem na ustach podbiegłem do niego, zamachnąłem się i odrąbałem mu łeb. Krew pociekła po jego tułowiu i zaczęła jak fontanna wylewać się na świat. Ponownie obiegłem wzrokiem dookoła, zaatakować. Zobaczyłem, że na lewej flance trwa zażarta walka około setki goblinów z moimi pięnastoma braćmi. Rzuciłem się w tamtą stronę. Moja broń zaczęła świstać w powietrzu, a obok mnie zaczęła się gromadzić pokaźniejsza liczba odciętych głów. Opanowała mnie złość bitewna. Nie widziałem nic, oprócz moich wrogów, których musiałem za wszelką cenę pokonać. Co chwila musiałem oglądać się za siebie i na boki, bo jak z pod ziemi zaczęli mnie okrążać. Rykłem do braci - Akkh Maaaaaaar ! - wszyscy popatrzyli w moją stronę i pomogli mi. Taak, nie zapomnę im tego. Orków przybywało, a nas malało. Montha Wrrah ?! - krzyczał obok mnie dowódca. Nie miałem czasu, aby mu odpowiedzieć, bo co rusz , któraś z tych bestii zagradzała mi drogę do niego. Nie, tak nie może być ! - pomyślałem i nim zastanowiłem się czy to mądry pomysł , wskoczyłem w większe skupisko goblinów. Mój topór działał cuda. Ciął najlepsze zbroje, kruszył inne miecze, roztrzaskiwał tarcze. Czułem, że nic nie może mnie powstrzymać, aby uderzyć z jeszcze większą siłą. Myliłem się. Nagle poczułem rwący ból w nodze. To jeden z rannych orków leżących wśród zmarłych wbił mi w nogę zatruty miecz goblinów. Szybkim ruchem odciąłem mu rękę i wyciągnąłem miecz. Niestety, ale jad już krążył w moim ciele. Nie więdząc czemu to robię, zacząłem wrzeszczeć na całe gardło. Nie pamiętam co dokładnie mówiłem, ale pamietam, że każdy z moich braci spojrzał na mnie z grozą. Rzuciłem się do przodu. Miecz znów zaczął siać grozę wśród wrogów. Zanim umrę, ubiję was jak najwięcej , nędzne szumowiny ! - krzyczałem. Po chwili nie miałem już siły. Osunąłem się na kolana, a następnie całym ciałem nastąpiłem na ziemię. Czułem ból wszędzie. Przed oczami mi mrugało. Nagle, jakby gdzieś w oddali, pojawiło się światło, które w miarę czasu rosło. A więc tak wygląda śmierć? - pomyślałem i nim zdążyłem cokolwiek zrobić, zemdlałem...



Obudziłem się w małym pokoiku, skąpanym w świetle świec. Była noc. Rozejrzałem się w nadziei na zobaczenie jakiekolwiek znaku, gdzie miałbym się obecnie znajdować. Nic. Jeden duży stół, na którym stała jedna świeca, a wokół niego ustawione sześć krzeseł. Mała półka stała obok łóżka , na którym leżałem i tutaj znajdowała się druga świeca. Próbowałem dźwignąć się do pozycji siedzącej, jednak całe ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Opadłem na poduszkę rozmyślając, co stało się po moim upadku. Pamiętam tylko tyle, że otoczyło mnie białe światło, i runąłem w nicość, pustkę, w której znajdowało się tylko owe światło. Spojrzałem w małe okienko, jednak tam też nic nie było, oprócz stojącej na parapecie świecy. Popatrzyłem po ścianach, jednak w niewiadomym celu. Nagle drzwi otwarły się i do pokoju weszła wysoka postać. Długie, srebrne włosy, opadały mu na ramiona. Jasne, błękitne oczy, w których odbijało się światło padające z świec. Na buzi żadnej zmarszczki, bądź skazy. Spojrzał na mnie, podszedł do stołu, półki, okna i pokolei gasił świece. Wtem, przez okno, zaczęły wlewać się do pokoju pierwsze promienie słoneczne. Przemówiłem pierwszy :
- Przepraszam, ale co ja tu robię, i co się właściwie stało ?
- Byłeś poważnie ranny, dlatego znajdujesz się u mnie. Jam jest Arlond i jestem elfem. Pomogłem wrócić ci do zdrowia, ponieważ byłeś na skraju wyczerpania. Myślałem , że nie przeżyjesz, jednak zapomniałem, iż krasnoludy, to bardzo mocne stworzenia. Spałeś trzy dni i trzy noce.
Zdumiałem się, ażeby elf zwracał się z taką godnością do krasnoluda, czyli mnie.
- Ale co z resztą moich braci i skąd wziąłeś się na polu bitwy ? - spytałem po chwili.
- No więc, gdyby nie nasza pomoc, już byś nieżył, jak i reszta twoich kompanów. Zdążyliśmy uratować połowę dobrych istnień. Przechodziliśmy niedaleko, gdy jeden z naszych zwiadowców doniósł, że na wschód od naszej obranej drogi toczy się bitwa. Podeszliśmy bliżej, aby zobaczyć kto się konfrontuje. Obaczyliśmy, że przegrywacie, więc bez zastanowienia ruszyliśmy. Jeden z naszych magów puścił wiązkę światła w waszą stronę, aby odwrócić uwagę tych bestii. NIm zdążyły co kolwiek zrobić, już wmieszaliśmy się w tłum i powybijaliśmy ich. Wszytstkich rannych wzieliśmy, tutaj, gdzie się znajdujesz, zaś reszta krasnoludów przebywa właśnie niedaleko w wiosce ludzi. Sojusznków - dodał, gdy zobaczył moją minę.
Nie miałem siły nic powiedzieć, a tym bardziej uściskać elfa. Kiwnąłem głową, na znak, że zrozumiałem i położyłem się. Nie musiałem czekać długo na sen...

Gdy się obudziłem, było pewnie już popołudnie. Pokój wyglądał tak samo, jak poprzednio. Nikogo oprócz mnie w nim nie było. Spróbowałem usiąść. Z wielkim trudem, ale jednak udało mi się dźwignąć. Ból przeszył mi całe ciało, od nóg po głowę. Wstałem. Lekkie zachwianie i padłem na łóżko. Ponowiłem próbę. Tym razem zdążyłem się złapać stoliczka, który stał obok łóżka. Podszedłem do drzwi. Pchnąłem je i zalała mnie fala światła. Nie było to słońce, ani tym bardziej światło pochodzące ze świec. Dwójka magów stała na przeciwko siebie i waliła zaklęciami. Wnioskując, iż obaj jeszcze żyją, musiały być to słabe zaklęcia, dla wprawy. To białe, zielone, żółte, niebieskie, a czasem nawet czarne błyski miotały się po całym pokoju. Nagle dojrzeli mnie i zaprzestali dalszej wymianie ciosów. Jeden z nich, wyższy, ale zarazem tęższy ukłonił się i rzekł :
- Witaj Akkha. Czułem, że zaraz nas zaszczycisz swoim towarzystwem. Jak zapewne zdążyłeś zauważyć, jesteśmy magami. Ja jestem Han'a a mój przyjaciel, to Lorandin. Zapewne czujesz głód, tak więc idź prosto. Znajdziesz się w kuchni. Na stole jest już przygotowane jedzenie. Pozwól, że dołączymy do ciebie, nim nasz pojedynek się nie skończy.
Byłem wstanie odpowiedzieć jedynie głupie "cześć" i ruszyć dalej. Pokój prędzej był trzy razy większy od mojej sypialni i nie było w nim nic, oprócz magów. Zaś w kuchnia była mniej więcej wielkości połowy poprzedniego pokoju i tutaj było znacznie więcej miejsca zajętego. Na środku stał duży, dębowy stół. Przy nim stało tylko jedno krzesło. Ściany zagracone półkami, które co rusz same się otwierały i zamykały. Po prawej od wejścia, przez okienko wpadało do kuchni światło słoneczne. Spojrzałem na wprost i ujrzałem drzwi. Zasiadłem do stołu, na którym było dużo jedzenie i, co najważniejsze, dużo piwa. Jadłem tak łapczywie, że nie zauważyłem, iż do pokoju zdążyli wejść pojedynkujący się wcześniej elfowie.Poczekali aż zjem. Następnie bez słowa wyjaśnienia, wskazali sobie na drzwi i ruszyli. Przy wejściu, Han'a spojrzał na mnie i kiwnął główą, abym za nimi poszedł. Najedzony i w o wiele lepszym nastroju przeszedłem przez drzwi. Wyszliśmy na dwór. Rozejrzałem się. Była piękna, wiosenna pogoda. Słońce grzało, zaś na drzewach słodko ćwierkały ptaszki. Oczyłem wiele elfów, którzy uwijali się jak osy w ulu. Ach, cóż za piękny dzień, pomyślałem.
- Witaj w królestwie elfów, Uloviturze. - przemówił wreszcie Lorandin.
Po tych słowach, jak z pod ziemi zaczęły się wynurzać piękne, okazałe budynki. Ich dachy mieniły się we wszystkich kolorach, począwszy od żółtego, zakończywszy na brązowym. Wokół mnie, jak na zawołanie, zaczęły wykluwać się kwiatki. Tulipany, bzy, róże, konwalie i wiele , wiele inncyh opasły ziemię. Przybyło także elfów. Wśród nich, zauważyłem także ludzi. Jednak nie było anu jednego krasnoluda, oprócz mnie, więc każdy patrzył na mnie, jak na okaz w muzeum. Irytowało mnie to, więc raczyłem o tym powiedzieć Han'nie.
- A dziwisz im się ? Nie widziano tutaj krasnoluda, od pamiętnego paktu krasnoludów z elfami, w 1091 roku. Fakt ten jest jeszcze wzmocniony niedosytem po tymże pakciku, w którym, lekko mówiąc, zrobiliście nas w konia.
- Wcale nie ! - naburmuszyłem się. - To nie była nasza wina, tylko ludzi, którzy nie potrzebnie się wtrącili! Oni zawsze wszystko psują, a potem nie umieją tego naprawić !
- Dobrze, dobrze. Nie musimy kłócić się o to. Stare dzieje. Teraz lepiej powiedz mi, jak się czujesz? - zagadnął elf.
- Dziękuje, nie narzekam. Wiele wam zawdzięczam. Nie zdązyłem także podziękować tamtenu elfowi. Możesz mi powiedzieć, gdzie mógłbym go zastać ?
- Niestety, ale możecie nie prędko się spotkać. Podobno nasze północne prowincje zostały najechane przez górskich trolli. Razem z innymi pojechał obronić tamte ziemię, przed splądrowaniem.
- Aha, no nic, to może tobie podziękuję. Chciałbym wyjechać jeszcze dzisiaj, do tej wioski, w której są moi zdrowi pobratymcy. Chcę ruszyć w dalszą drogę przeciwko tym plugawym bestiom.
Jednak moje słowa zagłuszył potężny odgłos walącego się domu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin