Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pią 11:20, 10 Maj 2024

Srebrzysty Diament

 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 18:24, 13 Kwi 2009    Temat postu: Srebrzysty Diament

Zmierzch zapadł nagle. Doliny, jeszcze przed chwilą pokryte złocistym blaskiem zachodzącego słońca,tonęły teraz w gęstym, nieprzeniknionym mroku. W kraju mówiło się często, że góry są źródłem tajemnic i wszelkich niewyjaśnionych zjawisk , jednak bardziej zaskakujące wydaje się to, co kryją w sobie doliny- te pozornie jednostajne połacie zieleni, teraz pogrążone w ciemności. Cisza i spokój przepełniały kanion, przynajmniej pozornie.
Rachela wychyliła się zza drzewa obserwując krętą ścieżkę biegnącą między górami,jakby chciała
wzrokiem zmienić jej bieg. Od dawna już ukrywała się w pobliskim lesie,wychodząc tylko nocami w obawie, by żaden z mieszkających w wiosce ludzi nie odkrył jej obecności . Miała przecież do spełnienia ważną misję, ale do tego potrzebny był kamuflaż, przynajmniej do czasu. - Nie można ryzykować ujawnienia, bo wtedy cały plan spali na panewce- powtarzała sobie Rachela, chociaż w głębi duszy wcale się z tym nie zgadzała. W ogóle była zdania, że ten cały Kodeks Tajności jest bezsensu.
- To było dobre w średniowieczu, kiedy ludzie rzeczywiście wierzyli w anioły, a teraz to przeżytek. Cóż, kiedy Rada Nadzorcza Do Spraw Tajności jest innego zdania?
Pogrążona w myślach Rachela bezwiednie spojrzała w niebo . Bez trudu odnalazła piątą gwiazdę konstelacji Elfa, szóstą, siódmą i kolejną. Niebo znała przecież doskonale, tam był jej dom odkąd pamiętała. Kilka tygodni temu po raz pierwszy opuściła kwaterę na Niebieskich Wzgórzach , by na zlecenie Najwyższej Rady zrealizować misterny plan.
To miała być jej pierwsza samodzielna misja. Teoretycznie sprawa nie była trudna, z tego co wiedziała chodziło o kontrolowanie chłopca mieszkającego w wiosce. Sama idea faktycznie nie była zbyt skomplikowana. Problem stanowiła formalna otoczka misji.Należało zachować wszelkie pozory, przestrzegać całej masy zasad, a to znacznie utrudniało działanie.
- Czas ucieka, jeszcze dziś muszę odnaleźć tego chłopca.- Rachela zdecydowanym ruchem podniosła się z ziemi.-tylko… jak on miał na imię? Sebastian? nie, jakoś inaczej , Samson? Nie, nie,nie… to jakieś biblijne imię, dlatego Rada kazała szczególnie go pilnować… o Niebiosa, nie mam pojęcia- dziewczyna niespokojnie spacerowała wokół drzewa – biblijne… biblijne ... SAMUEL …

***

Samuel leżał w łóżku wsłuchując się w ciszę uśpionego domu. Nie czuł się pewnie, miał wrażenie, że ktoś go śledzi, nieustannie obserwuje.
" Nie, to niemożliwe, tu przecież nikogo nie ma"- pomyślał owijając się szczelnie kocem, by uchronić się przed przenikliwym chłodem nocy. Czuł się tak, jakby chwytała go wysoka gorączka.Ciałem wstrząsały ciągłe dreszcze , a przed oczyma migały jakieś dziwne, niezidentyfikowane obrazy. Chłopak przestraszył się samotności.
- Mariso, Mariso…- jęknął cicho odwracając się w stronę drzwi, za którymi znajdowało się drugie pomieszczenie. Zaległa cisza, nic nie wskazywało na to,że ktokolwiek usłyszał jego wołanie. Samuel przez dłuższą chwilę wpatrywał się w zarys korytarza za drzwiami, pilnie nasłuchując jakichkolwiek kroków.
- Samuelu, co się stało?- usłyszał znikąd pytanie, ale nie zdziwiło go to. Wiedział,że Marisa potrafi poruszać się bardzo cicho, a oczom nie ufał.
Dłoń dziewczyny powędrowała w kierunku nocnego stolika, gdzie znajdowała się świeczka. W pomieszczeniu nagle zapanował półmrok.

- Samuelu, co się dzieje? –Marisa ponowiła pytanie patrząc na brata z troską. W jego oczach wyczytała strach, strach, którego nie widziała nigdy.Dziwny ból ścisnął jej serce." On się boi, a ja nie wiem, jak mu pomóc, nawet nie mam pojęcia o co chodzi".
- Miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, a przecież tutaj nikogo nie ma,prawda?- odparł chłopak.
Marisa położyła dłoń na jego czole. Było tak gorące, że aż parzyło.
- Nie bój się , nic ci nie grozi- powiedziała siadając na łóżku. Przez chwilę poczuła się tak, jak wiele lat temu. Po śmierci matki spadł na nią obowiązek opieki nad bratem, toteż nie raz siadywała przy nim tak jak dziś.
Marisa sięgnęła po stojącą na szafce miskę z wodą, zanurzyła w niej ręcznik,który poprzednio zdjęła z krzesła, po czym położyła go na rozpalonym czole Samuela, chcąc w ten sposób złagodzić, choć trochę gorączkę.
- Mogłabyś zostać przy mnie, aż zasnę, tak jak dawniej?- pytanie wyrwało się z ust chorego prawie bezwiednie.
Marisa nie odpowiedziała. Odruchowo przysunęła się bliżej brata ujmując pieszczotliwie jego dłoń.
Dopiero po dłuższej chwili rozpoczęła opowieść.
- Bardzo daleko stąd, hen, za Morzem Straconych Nadziei, na krańcu Pustyni Smutku, leży potężny masyw Niebieskich Wzgórz. Stamtąd spoglądają na świat aniołowie. W chwili gdy na ziemi rodzi się człowiek, Najwyższa Rada przydziela mu oddzielnego Anioła Stróża, który odtąd czuwa nad jego losami. Wiesz, ty też masz takiego anioła, może to jego obecność czułeś, dlatego wydawało ci się, że ktoś cię obserwuje.- dziewczyna urwała na chwilę zaglądając Samuelowi w twarz.Zauważyła, że chłopak leży z przymkniętymi oczyma, prawdopodobnie pogrążony we śnie. Usta miał spękane, ciałem mimo okrycia, wstrząsały silne, bezustanne dreszcze. Przerażona Marisa powtórnie przyłożyła dłoń do czoła brata. Nadal parzyło, jak ogień. Dotyk chłodnej dłoni przynosił widocznie choremu ulgę, bo gdy próbowała odejść, przytrzymał ją przy sobie. Dziewczyna ponownie przysiadła na łóżku uważnie wpatrując się w twarz Samuela, który na dobre pogrążył się w leczniczym śnie.

Od chwili , gdy przypomniała sobie imię podopiecznego,Rachela wędrowała wciąż na wschód , jednak bez rezultatu. "Czyżby zawiodła mnie intuicja? Jak dotąd przecież nigdy nie zgubiłam drogi,zawsze trafiałam tam, gdzie akurat miałam się znaleźć". Myśli przelatywały jej przez głowę, jak burza. Sytuacja rzeczywiście nie wyglądała dobrze.Wędrowała już dobrych kilka godzin, a jednak wciąż natykała się na ślepe zaułki. Minęła kilkanaście, czy kilkadziesiąt wąwozów, podobną liczbę polan,cienistych dolinek i lasków, ale żadne z miejsc nie było tym, którego szukała.To prawda, że młoda anielica nie miała pojęcia, czego tak naprawdę szuka, ale wiedziała, że gdyby w którymś z tych zakątków przebywał jej podopieczny,wyczułaby to. Zrezygnowana spojrzała w niebo, stamtąd wyglądając ratunku. Ujrzała, jak sklepienie jarzy się różowo-złotym blaskiem, a zza gór wyłania się ognista tarcza słońca. Świtało. Rachela ciężko opadła na trawę, postanowiła odpocząć,choć chwilę.
Zaledwie jednak przymknęła oczy gotowa pogrążyć się we śnie, dobiegł ją cichutki szept :" Bardzo daleko stąd,hen, za Morzem Straconych Nadziei, na krańcu Pustyni Smutku…". Racheli wydało się, że doznała olśnienia. Kiedyś, na jednym z wykładów, jeszcze w Collegium, wspominano, że anioł może odnaleźć podopiecznego tylko wówczas, gdy on sam, lub ktoś z jego otoczenia naprawdę wierzy w istnienie sił nadprzyrodzonych. Wsparta o pień drzewa anielica próbowała uporządkować wiedzę, a przy okazji jak najdokładniej wsłuchać się w słowa docierające do niej z nieznanego źródła. Coś jej mówiło – czyżby intuicja powróciła?- że opowiadanie nieznajomej dziewczyny, bo głos należał właśnie do dziewczyny, jest kluczem do rozwiązania zagadki Samuela.

"Wiesz, ty też masz swojego anioła…"- te słowa wyrwały Rachelę z zamyślenia. Przed oczyma mignął jej obraz ciemnego pokoju,izby właściwie, oświetlonego jedynie mdłym płomieniem świecy stojącej przy łóżku, na którym leżał chłopiec, najwyraźniej trawiony gorączką. Rachela wyciągnęła rękę, chcąc położyć ją na rozpalonym czole chorego. Nie miała już najmniejszych wątpliwości, że widzi Samuela, z którym Rada związała ją na wieki. Zapragnęła znaleźć się jak najbliżej chłopca. Ponownie wyciągnęła rękę,którą poprzednio cofnęła. Nigdy nie była matką, była na to stanowczo za młoda, ale w tej chwili poczuła się odpowiedzialna za dziecko, które powierzono jej opiece. Pragnęła z całego serca dotknąć rozpalonego czoła, potrzymać w dłoniach jego ręce,złożyć pocałunek na policzku, ale nie miała pojęcia w jaki sposób to uczynić,skoro nie znała miejsca pobytu chłopca.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 21:54, 13 Kwi 2009    Temat postu:

Naprawdę wspaniałe, nie mogę się doczekać następnej części!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Megi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 8:20, 14 Kwi 2009    Temat postu:

A ja to czytałam!A ja to czytałam!A ja to czytałam!

Saphi, kiedy dalszy ciąg? Chętnie bym "schrupała" następny kawałek... mniam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 10:52, 14 Kwi 2009    Temat postu:

ejże, Megi, czytałaś przed przeróbkami:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin