Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pią 17:36, 10 Maj 2024

Idzie nowa wojna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 12:06, 22 Lut 2009    Temat postu:

rozkręcasz się, ekstra....czekam dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Phoe
Niewolnik Duszy



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 13:43, 26 Lut 2009    Temat postu:

Czy to jest jedno opowiadanie z kilku różnych sytuacji czy po prostu nie łączą się ze sobą? Bo fajnie by było poczytać o jakiejś dłuższej fabule. Co do drugiego tekstu, to trochę za szybko leciałeś z akcją ale ogólnie było ok, w trzecim tekście to nadrobiłeś Mruga To raczej nie moja tematyka mimo wszystko ale skoro jestem w stanie to przeczytać nie krzywiąc się to znaczy, że jest dobrze

Życzę weny =)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 12:14, 03 Mar 2009    Temat postu:

jestem dumna z mojego przyjaciela. Pisanie o emocjach i uczuciach nie jest rzeczą łatwą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 0:59, 01 Maj 2009    Temat postu:

- Jacob! Jeszcze jedna taka uwaga, a nie dostaniesz dziś żreć! – warknął kapitan.
Jacob zamilkł i spurpurowiał. Od dwóch dni nic nie jedli, teraz, gdy wpadli do domu jakiegoś chłopa, zamiast zmusić go, by dał im całe żarcie, kapitan kazał zapłacić żołnierzom za jedzenie. Jacob tęsknił za poprzednim kapitanem, który nie robił takich problemów. Nie musieli się martwić o jedzenie, kasę, czasem jakieś złoto się skonfiskowało. No i najważniejsze: pozwalał się zabawić. Kapitan Douglas został dwa tygodnie temu odesłany do Stanów w dębowej skrzynce, a ich oddział dostał McGregora.
To miała być krótka misja: sprawdzić pobliski las, w którym podobno czaili się terroryści. Z bazy wyruszyli we wtorek, a była już sobota. Cały bajzel zaczął się w środę rano: najpierw dostali dziwne meldunki o zbliżającej się burzy i możliwym wzroście aktywności terrorystów. Co racja to racja, oni uwielbiali jak lało, a jeśli już trafiły im się pioruny, wychodzili ze swoich nor całymi chmarami. Zupełnie jak robactwo. Tyle że oni w przeciwieństwie do wojska nie bali się wody, w czasie tych burz nie nawalała im łączność. Wicher wiał tak, że ledwo słyszeli własne myśli. Jeśli ktoś miał założony noktowizor i zobaczył błyskawicę, to na dobrych kilkanaście minut był wyłączony z walki. W dodatku ulewa skutecznie uniemożliwiała zobaczenie czegokolwiek, co znajdowało się dalej jak dziesięć metrów. Później w południe okazało się, że nie mogą nawiązać łączności radiowej, zaś GPS zaczął wariować. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej, podobnież satelity były stare i ciągle nawalały. Wieczorem dopadła ich burza w samym środku lasu. Jacob miał akurat wartę, nigdy jeszcze nie siedział na warcie w takich warunkach, praktycznie zerowa widoczność, czujniki ruchu były bezużyteczne, bo nie odróżniały zwierząt których tu było pełno od ludzi oraz ten deszcz.
Czwartek nie był dobrym dniem, około dziesiątej dotarli do punktu wskazanego na mapie, jako ostatni punkt w którym może znajdować się siedziba terrorystów. Tam nie było nic nadzwyczajnego: ot, zwykła łączka pośrodku lasu. Jednak kapitan zakazał zbliżać się, teren cały czas obserwowaliśmy. Koło południa przyszło dwóch chłopaków około piętnastoletnich, jeden miał łopatę, zaś drugi pchał niewielki wózek sklecony z blachy i kół od motoru, przykryty plandeką. Zaczęli coś kopać, wszyscy byli ciekawi, co takiego zakopują. Podobnież tutejsi mieli w zwyczaju zakopywać złoto żeby żołnierze go nie zabrali. Gdy skończyli jeden zdjął plandekę. Pod nią były dwa ciała, chłopaka ubranego w wojskowy mundur i dziewczyny około dwudziestoletniej. Była piękna, wyglądała tak jakby tylko spała. Wspaniały obraz psuł jednak widok czerwonej plamy na idealnie białej sukni. Kapitan dał znak, by ruszyć. Powolnym krokiem oddział zbliżył się do grabarzy. Gdy zobaczyli na swoich ubraniach czerwone punkciki zamarli na chwilę. Po czym jeden warknął coś na drugiego i złapał za łopatę. Przez chwilę w głowie Jacoba narodziła się myśl, że chłopak rzuci się na nich z tą łopatą. On jednak kontynuował swoją pracę, ze spokojem przysypywał ciała.
- Odłóż to chłopcze, nie zrobimy ci krzywdy – powiedział McGregor.
- Uważajcie żebym jutro was nie zakopywał – odpowiedział chłopak z łopatą. Dopiero z bliska widać było, że jest wychudzony i ma przekrwione oczy.
- Dziwna odpowiedź jak na kogoś, w kogo mierzy dwanaście karabinów – rzekł uśmiechając się lekko kapitan
Chłopak żachnął się, przez chwilę dumał, zapewne starał się coś przetłumaczyć na angielski.
- Dziwna odpowiedź jak na kogoś, kto właśnie wlazł na pole minowe.
Wszyscy zamarli w bezruchu, zastanawiali się czy chłopak blefuje, czy po prostu mieli szczęście.
- Zginiecie bo, ich nie widzicie, a ja przez was będę mieć jutro sporo do posprzątania. – Chłopak podniósł z ziemi spory patyk, po czym rzucił go w krzaki, które momentalnie zmieniły się w chmurę piasku i liści.
- Wasze ulubione, drewniane – powiedział chłopak śmiejąc się, po czym wrócił do pracy.
Miny z drewnianą obudową były praktycznie niewykrywalne, zwłaszcza w tym gąszczu. Każdy żołnierz z oddziału zerkał do tyłu zastanawiając się gdzie stawiał kroki. To była ich jedyna szansa przeżycia. Kapitan wycelował w drugiego chłopaka, który właśnie zbijał krzyżyk z gałęzi brzozy.
- Pokaż nam, jak wyjść z pola minowego albo zabijemy twojego kumpla – powiedział patrząc prosto w oczy grabarzowi.
- Ja tu tylko sprzątam, nie ja układałem miny, wiem tylko, że tam są. Skoro weszliście to i wyjdziecie. My już spadamy. A nie próbujcie do nas strzelać, jesteśmy nieuzbrojeni. Wiecie, co robi Armia za zabijanie cywilów. – Powiedział uśmiechając się.
To był uśmiech, który ścinał krew w żyłach. Wszyscy słyszeli o tym, co terroryści robią z oddziałami, które spacyfikowały jakiś dom albo zabiły jakiegoś cywila. Jedna historia była straszniejsza od drugiej, wiele pewnie było przesadzonych, jednak… Nie można im odmówić dwóch rzeczy, okrucieństwa oraz pomysłowości. Kapitan McGregor nieraz słyszał od przełożonych, gdy mieli jakąś popijawę historie jeszcze straszniejsze od tych, które krążyły między żołnierzami. Raz widział raport. Wiedział jedno: jeśli wpadnie w ręce terrorystów to strzeli sobie w łeb.
Grabarze poszli, oddział zaś powoli wycofywał się, starając się wrócić po własnych śladach. Nikt nie wiedział jak duże jest to pole, szli w ciemno. Pochód przerwał huk, a zaraz potem koszmarne wycie. Thomas wlazł na minę, leżał trzymając kurczowo kikut nogi. Nikt nie podszedł żeby mu pomóc, wszyscy się bali. Dopiero po chwili kapitan podszedł do rannego i wziął go na plecy. Ranę zaszyli jak tylko potrafili, Thomas dostał końską dawkę antybiotyków, a kapitan kazał sklecić dla niego nosze. Wieczorem przyszła burza, wszyscy spali koszmarnie zmęczeni. Żołnierzy obudził krzyk. Kapitan wyszedł przed swój namiot. To, co zobaczył, było koszmarem. Drzewo przewróciło się na sam środek obozu. Jeden namiot został praktycznie zgnieciony, McGregor nawet nie chciał myśleć, co się stało z ludźmi którzy tam byli, reszta była w miarę w porządku, porozrywane, ale raczej niegroźnie. Wszyscy zabrali się za pomoc ludziom z przygniecionego namiotu. Przeżył tylko Mike, wyszedł praktycznie bez szwanku. Dwaj pozostali żołnierze byli zmasakrowani. McGregor odłamał ich nieśmiertelniki. Nikt tej nocy nie zasnął, każde skrzypnięcie drzewa było dla nich niczym zbliżająca się śmierć.
Piątek nie był zły. Byłby dobry, gdyby nie wpadli na grupę partyzantów, którzy ostrzelali ich z samego rana, zanim jeszcze na dobre wzeszło słońce. Padnięci żołnierze nie byli w stanie wycelować, zaś terroryści zdawali się być wszędzie. Kapitan myślał, że to już koniec, doliczył się czterech stanowisk ogniowych wroga. Po czym nagle wszystko ucichło. Wstał dzień, zaś słońce przepięknie świeciło między gałęziami. Sielankowy widok, zepsuty przez krew na liściach, drzewa pokaleczone kulami z karabinów, dziury w ziemi po granatach oraz smród prochu z karabinów. Oddział ledwo się toczył, noga Thomasa nie wyglądała dobrze, zaś on sam pomimo ogromnych dawek leków miał silną gorączkę. Terroryści zaatakowali ich jeszcze dwa razy, w samo południe i koło siedemnastej. Poległo dwóch terrorystów i trzech żołnierzy. Wieczorem znów nadeszła burza, kapitan kazał rozbić obóz na środku polany, z dala od drzew, namioty prawie nachodziły na siebie, nikt nie chciał spać na brzegu obozu.
Sobota nie była zła, nie gorsza niż piątek, terroryści zaatakowali tylko raz, znów z samego rana, jednak tym razem nikt nie zginął. Okazało się, że z powodu ataków zboczyliśmy z trasy i jesteśmy po niewłaściwej stronie lasu. Koło dwudziestej Jacob znalazł jakiś dom na skraju lasu i drogę. Przez jakiś czas obserwowali dom, sprawdzając, czy aby na pewno są tam tylko cywile. Gdy oddział wszedł do domu, nikt na nich nie spojrzał, starszy facet z wąsem podszedł i zapytał, czego chcą.
- Telefon, musimy zadzwonić.
Gospodarz powiedział, że nie stać ich na telefon i muszą iść cztery kilometry dalej do ich sąsiadów, którzy maja telefon. Rzeczywiście, dom wyglądał ubogo. Kapitan powiedział żeby mu dali jedzenie. Gospodarz był twardy, chciał pieniędzy. McGregorowi zrobiło się szkoda jego i tej rodziny, dwójka chłopaczków około dziesięcioletnich, oraz młoda ładna szatynka. Wszyscy ubrani mizernie i koszmarnie chudzi. Zrobił zrzutkę wśród żołnierzy na jedzenie. Gdy zasiedli do stołu, Jacob zaczął rzucać niedwuznaczne propozycje córce gospodarza.
- Jacob! Jeszcze jedna taka uwaga, a nie dostaniesz dziś żreć! – warknął kapitan.
Później było porządku, wszyscy mieli spać w śpiworach w salonie, jeden żołnierz był wystawiony na wartę. Kapitan później żałował, że wybrał Jacoba, chciał go jakoś ukarać za jego zuchwałość, a dał mu tylko okazję do zabawy. Szeregowy w nocy zakradł się do pokoju dziewczyny i zaczął się do niej dobierać, gdyby nie skrzypienie jej łóżka, wszyscy by zginęli.
McGregor, gdy się obudził, wstał szybko i wywlókł z łóżka Jacoba, po czym wyciągnął go na zewnątrz. Jacob jeszcze nie zdążył zrobić nic konkretnego, ale opuszczone spodnie sugerowały co planował. Kapitan przystawił mu pistolet do głowy.
- Czyś ty oszalał? Wiesz, co zrobi Armia jak cię dopadnie? Wyprują ci flaki, rozetną płuca i wepchną tam żywego szczura, który będzie próbował uciec. Wygryzie sobie drogę, przez twoje ciało. Wiesz jak wygląda taki trup? Ja widziałem. Więc może ulżę ci i zabiję cię na miejscu.
- Kapitanie, ja tylko… - Jacob rozpłakał się, cały oddział stał i patrzył na dziwną scenę. – Ona tego chciała…
Kapitan uderzył go skroń pistoletem.
- Myślisz, że ci uwierzę? Myślisz, że oni ci uwierzą!? Jacob, przegraliśmy! Od dwóch dni baza się nie odzywa, w międzyczasie dochodziły strzępki rozmów o bitwach. Dziś rano na wszystkich wojskowych kanałach nadawali w kółko wiadomość zachęcającą do poddania się. Ten rejon już jest przegrany, musimy szybko dostać się do bazy 305.
Kapitan odwrócił się do swojego oddziału.
- Jeśli nas złapią, nie chcę mieć w oddziale żołnierza, który gwałcił. Wiecie, że zabijają wtedy też oficerów? Słyszałeś to Peter? Jesteś sierżantem, zginiesz przez tego debila. Musimy uciekać – wydyszał kapitan. Miał już tego serdecznie dość.
- Niech pan go zastrzeli – usłyszał kapitan.
To mówiła dziewczyna, do której Jacob się dobierał, wyglądała zabawnie, miała na sobie tylko pidżamę, nawet nie włożyła butów, włosy lekko rozwiewał wiatr. Karabin, który trzymała, nie wyglądał już tak zabawnie. Trzymała go nie pierwszy raz, gotowa w każdej chwili do strzału. Większość cywili, którzy nigdy nie trzymali broni w ręku strzela z biodra, tak jak to pokazują na filmach akcji. Ona trzymała go jak prawdziwy żołnierz, odpowiednia postawa oraz to spojrzenie nie wyrażające nic.
Kapitan doszedł do wniosku, że tutaj wszyscy rodzą się z umiejętnością ukrywania swoich uczuć oraz strzelania z karabinów.
- Niech pan go zastrzeli. Bo rzeczywiście zaszyjemy mu szczura w bebechach.
Wtedy dojrzał resztę. Padający deszcz ciemność rozświetlona jedynie przez żarówkę przed domem ukryły cały oddział partyzantów.

McGregor nie wahał się, wiedział że tak trzeba. Normalnie Jacob pewnie dostałby tylko naganę i nic więcej, ale teraz upomniała się o niego sprawiedliwość.
- Co teraz z nami będzie?
- Nic, zostaliście naszymi jeńcami, tak szczerze to pierwszymi w tej okolicy.
McGregor położył na ziemi broń, po czym podszedł do dziewczyny, stanął przed nią na baczność i zasalutował.
- Kapitan Olaf McGregor. Jestem od teraz waszym jeńcem.
- Pułkownik Aleksandra Marszałek, przyjmuję wasza kapitulację. Zostaniecie potraktowani z szacunkiem należnym żołnierzowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dijkstra3 dnia Śro 14:54, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 12:40, 01 Maj 2009    Temat postu:

Powiem tak.
Konstrukcja zdań i interpunkcja leży i kwiczy jak niedorżnięta świnia.
Fabuła naprawdę fajna.

Super opowiadanie, Panie Adminie Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 18:30, 03 Maj 2009    Temat postu:

hmm...najpierw o superlatywach: konstrukcja fabuły- duży plus, bohaterowie- ekstra, psychologia- masz ku temu smykałkę...troszkę błędów stylistyczno- interpunkcyjnych, ale to da się wyeliminować. Jednak ze względu na te błędy nie mogę ocenić na celujący, więc bardzo dobry

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Megi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 18:39, 03 Maj 2009    Temat postu:

Dik, te błędy styl i int to nawet ja widzę, więc poprawka jest niezbędna...
Fabuła naprawdę niezła, bohaterowie całkiem ciekawi, choć jak dla mnie trochę za mazgojowaci jak na wojsko.
Natomiast sposób prowadzenia narracji mi tym razem średnio odpowiada. Z jednej strony kojarzy mi się wojskowy raport z drugiej zwykłe opowiadanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 23:07, 19 Cze 2009    Temat postu:

Andrzej rozejrzał się po sali, niewielka klitka, dawna salka katechetyczna sprzed półwiecza. Żadnych projektorów, laptopów, dostępu do sieci. To ostatnie to akurat zaleta, nie można było ich namierzyć. Każdy kursant był dokładnie rewidowany, zanim przyjechał w to miejsce. Zbierano ich do busa bez szyb, tak, by nie mogli określić gdzie są, gdy zebrali odpowiednią liczbę wożono ich jeszcze jakiś czas po bezdrożach by zgubić ewentualny ogon. Bezpieczeństwo to podstawa. Kursantów jednak te niedogodności nie zniechęciły, było ich ponad pięćdziesięciu, wszyscy młodzi chętni wiedzy. Andrzej poprawił krawat, po czym rozpoczął wykład.
- Ropą ten świat stoi. No a przynajmniej spora część gospodarki. Jest niezbędna do produkcji leków, paliwa, olejów syntetycznych, benzyny, nawozów, paliwa oraz benzyny. Bo tu przede wszystkim o nią poszło. Samochody na wodór weszły do użytku już w dwudziestym siódmym. Tyle, że były słabe oraz trzeba było je często tankować. Amerykanom to nie odpowiadało, nadal korzystali z samochodów na benzynę, co prawda używali napędów hybrydowych, jednak nie zrezygnowali z ogromnych aut, w których jak wiecie, lubują się. W trzydziestym pierwszym nadszedł kryzys, na Bliskim wschodzie skończyła się ropa. Wtedy głównymi ośrodkami wydobycia ropy zostały Rosja, Kanada oraz USA. Światowe zapotrzebowanie na ropę przewyższało jej wydobycie. Szybka intensyfikacja wydobycia ropy we wszystkich rejonach świata niewiele pomogła. Światowa gospodarka mocno zwolniła, masowe bezrobocie porównywalne jedynie z tym, które miało miejsce prawie sto lat wcześniej. Gospodarka zaczęła powoli ruszać i wtedy podjęto decyzję o utworzeniu IOC. International Oil Company, która miała zająć się wydobyciem ropy z terenów Antarktydy. Jako że Antarktyda jest terenem nie należącym do żadnego państwa, zyski z wydobycia ropy z tamtych terenów miały być przeznaczane na poszukiwanie nowych złóż oraz inwestycje w nowe technologie wydobywcze i produkcyjne. Dostęp do tych projektów miało każde państwo na świecie. Kryzys jednak mocno zniszczył układ sił w świecie. W Rosji wzrosła liczba zamachów terrorystycznych oraz wzrosły tendencje separastyczne. W latach trzydzieści jeden - trzydzieści cztery było w sumie osiem wojen domowych, które w ostatecznym rozrachunku od Rosji odcięły cztery państwa. Podejrzewa się, że część z tych wojen domowych była finansowana przez rząd USA, który chcąc obniżyć cenę za ropę postanowił odciąć tereny roponośne od Rosji i utworzyć tam sztuczne państwa. Z których do dziś istnieje tylko Zachodnia Syberia.
Andrzej zauważył ze jeden z kursantów podniósł rękę by zadać pytanie.
- Panie profesorze, a czy Rosja nie mogła stłumić buntów używając sił zbrojnych? Przecież wtedy była jedną z potęg militarnych.
- Dobrze pan powiedział, była. Niestety Rosja nie zainwestowała w wojska lądowe, główne fundusze przeznaczyli na broń nuklearną oraz łodzie podwodne do ich przenoszenia, spodziewali się raczej bezpośredniego ataku ze strony USA, by temu zapobiec postanowili ich zastraszyć bronią atomową. Której jednak bali się użyć przeciwko swoim obywatelom. Siły lądowe, słabo opłacane i przestarzałe nie były w stanie tłumić buntów. Ogólny upadek morale żołnierza Rosyjskiego zwłaszcza we wschodniej Rosji doprowadził do rozerwania tego państwa praktycznie na pół. Dlatego na Zachodnią Syberię mówi się kraj generałów, ponieważ utworzyli go zbuntowani rosyjscy generałowie.
W trzydziestym drugim Daleki Wschód czekał kataklizm. Najsilniejszy w historii zarejestrowany tajfun Penelopa zniszczył ponad siedemdziesiąt procent upraw w tamtym rejonie. Zginęły wtedy z głodu miliony ludzi, część próbowała przedrzeć się do Indii, jednak Hindusi dobrze pilnowali swoich granic. Szacuje się, że tego roku zginęło w samych Chinach około sto milionów ludzi, dalsze pięćdziesiąt uciekło z kraju, przede wszystkim w głąb Rosji, co później pomogło zbuntowanym rosyjskim generałom. Rok później uprawy ryżu zniszczył grzyb, który do dziś w tamtym rejonie niszczy uprawy. Szczelne granice uchroniły Indie przed zniszczeniem upraw. Indie stały się wtedy największym na świecie eksporterem ryżu. Coraz gorsze uprawy, śmierć milionów ludzi, praktyczny zanik państwowości Chin spowodował zajęcie Chińskich złóż ropy w trzydziestym piątym przez Zachodnią Syberię, Indie i Japonie, które uzasadniały to pomocą humanitarną.
Wtedy to nastąpiła najgorsza chwila w historii naszego kraju od prawie stu lat. Odkryto ogromne złoża ropy w Polsce. Głęboko osadzone na terenach rozciągających się na trójkącie: Kraków-Lublin-Krosno. IOC opracowało satelitarny system wyszukiwania ropy, jako że była to instytucja międzynarodowa, wszystkie kraje świata dowiedziały się o tym praktycznie od razu. Była to ogromna sensacja, mówiło się, że to uratuje światową gospodarkę. Niestety, wydobycie ropy okazało się bardzo trudne, głębokość złóż oraz koszty wydobycia sprawiły, że światowa cena ropy niewiele się zmieniła. W trzydziestym siódmym w USA nastąpiły masowe rozruchy, USA domagało się od Polski obniżenia kosztu ropy, którą mieliśmy jakoby celowo zawyżać. W trzydziestym ósmym Kanada podwyższyła cenę za baryłkę ropy z powodu trudności wydobycia. Zaistniała realna groźba ponownego kryzysu. USA nie chciało podzielić losu Rosji, więc podjęło działania prewencyjne. W marcu trzydziestego dziewiątego hamerykańskie wojska zajęły błyskawicznie Danię oraz przez Morze Bałtyckie przetransportowały żołnierzy dokonując największego desantu w historii. Jednocześnie wojska lądowe USA przekroczyły granicę kanadyjską zajmując tereny roponośne. Polacy bronili się ponad miesiąc. Kanadyjskie wojska zatrzymały się tuż za linią złóż roponośnych. Państwa Unii Europejskiej wypowiedziały wojnę USA, walki o zachodnią część Polski trwały jeszcze cztery miesiące, po czym ogłoszono zawieszenie broni. Uznano wtargnięcie USA na teren Polski za pomoc gospodarczą w wydobyciu ropy. Państwa Unii poddały się, gdyż zabrakło ropy dla ich wojsk. Ameryka miała wtedy w rękach większość światowych złóż ropy. Cały świat musiał z nimi negocjować. Trzecia Wojna światowa skończyła się, zanim się na dobre się rozpoczęła.
Andrzej zakończył wykład, zastanawiając się nad naturą historii oraz powtarzalnością pewnych zjawisk. Był świadkiem wszystkich wydarzeń, które opisał, żył w tych czasach i doskonale je pamiętał. Większość kursantów urodziła się tuż przed lub tuż po wojnie. Nie pamiętali wolnej Polski. Gdy wszyscy wyszli przypomniał sobie chińską klątwę „Obyś żył w ciekawych czasach”. Andrzej jednak nie był pewien, czy autor tej sentencji miał na myśli obecne czasy czy dopiero te, które miały nadejść.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dijkstra3 dnia Śro 14:55, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Megi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 10:42, 20 Cze 2009    Temat postu:

Dik, styl tym razem lepszy, ale kilka błedów jest za to innej natury.

Cytat:
Kursantów jednak te niedogodności nie zniechęciły, było ich ponad pięćdziesięciu, wszyscy młodzi chętni wiedzy.


Co to za kurs w ogóle? Domyślalam się to coś związane z IOC. Mógłbyś to przybliżyć? Chyba nie chcesz abyśmy się domyślali.

Cytat:
W latach trzydzieści jeden- trzydzieści


Jak Cię lubię Dik, tak tym "bykiem" mnie rozwaliłeś... helloł żyjemy w naszej erze, a nie przed Dik. Najpierw się podaje rok wcześniejszy(tu: trzydzieści), a potem późniejszy(tu: trzydzieści jeden). Może i szczegół, ale osobiście mnie strasznie razi.

Cytat:
Niestety Rosja nie zainwestowała w wojska lądowe, główne fundusze przeznaczyli na broń nuklearną oraz łodzie podwodne do ich przenoszenia, spodziewali się raczej bezpośredniego ataku ze strony USA, by temu zapobiec postanowili ich zastraszyć bronią atomową. Której jednak bali się użyć przeciwko swoim obywatelom. Siły lądowe, słabo opłacane i przestarzałe nie były w stanie tłumić buntów.


Dik, z całym szacunkiem, jak dla mnie trochę to za bardzo to naciągłeś. ale wątpię, żeby Rosjanie "zapomnieli" o wojskach lądowych. Alaska wcale nie jest tak daleko od Kamczatki i w razie czego desant łatwo przeprowadzić. A o ile nasi północni sąsiedzi na gospodarce to się wg mnie średnio znają, o tyle jak dla mnie w sparwach militarnych i strategicznych zawsze byli dobrzy. To jedno, dwa kojarzysz Czeczenię? Przez nią rosyjskie wojska lądowe są całkiem nieźle wyćwiczone. Ale dobra nie czepiam się w końcu to inwencja twórcza.

Cytat:
Wtedy to nastąpiła najgorsza chwila w historii naszego kraju od prawie stu lat. Odkryto ogromne złoża ropy w Polsce. Głęboko osadzone na terenach rozciągających się na trójkącie. Kraków-Lublin-Krosno.


Z tego co pamiętam z mapek geodezyjnych, to dość duże złoża ropy na w miarę znośnej głebokości rozciągają się na wschód od Krosna, sięgając daleko w głąb Ukrainy. I z tego co słyszałam naukowcy podejrzewają głębsze złoża na tym terenie natomiast jeśli chodzi o trójkąt Krak-Lubek-Crosno City, to raczej mało prawdopodobne.

Cytat:
walki o zachodnią część Polski trwały jeszcze cztery miesiące po czym ogłoszono zawieszenie broni.


O zachodnią? Dik, gdybym była polskim prezydentem czy generałem, wycofywałabym wojska raczej na wschód, gdzie są zasoby ropy, a nie na zachód. I to nie tylko z tego powodu. Skoro UE wypowiedziało wojnę USA, to z taktycznego punktu widzenia też było to ciekawe zagranie, bo wtedy Amerykanie wpadli by w kleszcze. A jak pokazuje historia, jeszcze nikomu nie udało się wygrać wojny na dwa fronty(no, chyba, że się powtórzył scenariusz z II WŚ, ale to trzeba napisać)No i jeszcze Rosjanie. Wątpię, żeby nie chcieli odpłacić pięknym za nadobne Amerykanom.

Przepraszam Dik, że się tyle naczepiałam, ale naprawdę wg mnie to jest, no cóż za bardzo naciągane i chciałam to pokazać. Więcej realizmu i będzie git Wink A tak poza tym sama koncepcja się podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 11:55, 20 Cze 2009    Temat postu:

rzeczywiście, Megi ma rację, jest kilka usterek, ale i tak u mnie masz ogromny plus i dobrze o tym wiesz, Panie Inspektorze;). Jedna uwaga stylistyczna(przepraszam za czepialstwo, ale sam rozumiesz, przyszły student filologii polskiej musi troszkę pomarudzić) lepiej brzmiałoby "żądni wiedzy" aniżeli "chętni". To tyle. Tym razem dobry:) Pisz dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 17:51, 20 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Gospodarka zaczęła powoli ruszać i wtedy podjęto decyzję o utworzeniu IOC. International Oil Company która miała zająć się wydobyciem ropy z terenów Antarktydy.


To tyle jeśli chodzi o IOC.

Te lata trzydzieści jeden-trzydzieści to powinno być trzydzieści jeden-trzydzieści cztery

Cytat:
Dik, z całym szacunkiem, jak dla mnie trochę to za bardzo to naciągłeś. ale wątpię, żeby Rosjanie "zapomnieli" o wojskach lądowych. Alaska wcale nie jest tak daleko od Kamczatki i w razie czego desant łatwo przeprowadzić. A o ile nasi północni sąsiedzi na gospodarce to się wg mnie średnio znają, o tyle jak dla mnie w sparwach militarnych i strategicznych zawsze byli dobrzy. To jedno, dwa kojarzysz Czeczenię? Przez nią rosyjskie wojska lądowe są całkiem nieźle wyćwiczone. Ale dobra nie czepiam się w końcu to inwencja twórcza.


To jest całkowicie zmyślone. Brak inwestycji w wojsku rosyjskim jest już obecnie bardzo wyraźne. Mają przestarzały sprzęt, oceniono że ponad 70% ich sił powietrznych nie nadaje się do użytku w warunkach bojowych. Rosja w tym roku zaczęła właśnie inwestowiać w programy nuklearne oraz marynarkę wojenną. Jest dobry sposób ponieważ gwarantuje bezpieczeństwo zewętrzne granic. Jeśli jakiekolwiek państwo zaatakuje Rosję, oni podpłyną łodziami podwodnymi i zbombardują to państwo bronią nuklearną. Przed takim atakiem nie można się obronić. Żadna tarcza antyrakietowa nie pomoże. Można jedynie ograniczać straty. Z punktu widzenia strategicznego to dobre posunięcie jeśli przewiduje się atak z zewnątrz. Po dobrobycie lat dwudziestych w Rosji nie było już tylu rozruchów. Dlatego zmniejszono finanse lądowych sił zbrojnych. Częściowo poprzez obcięcie żołdu. Najwięcej stracili na tym ludzie na najwyższych stopniach wojskowych, generałowie. Którzy gdy nastąpił kryzys i postanowiono ponownie zmniejszyć wydatki na armię wywołali wojnę domową.


Jeśli chodzi o walki o zachodnią część Polski to toczyły się one tylko dlatego ze tam jeszcze Niemcy, Włosi i Francuzi walczyli. Armia w Polsce nie była modernizowana od wielu lat, zresztą nie mieli najmiejszych szans w obliczu desantu ponad miliona żołnierzy. Wspartych przez lotnictwo. Amerykanie postawili wszystko na jedną kartę. Wiedzieli że Polacy są waleczni i że walka będzie trudna dlatego wysłali ogromną ilość żołnierzy. Dlatego też nie udało im się zająć całej Kanady, nie starczyłoby im wojsk by utrzymać tak wielki obszar.


Cytat:
Z tego co pamiętam z mapek geodezyjnych


Raczej geologicznych;) na geodezyjnych zaznacza się budynki, drogi itp;) Co do ropy w tamtym rejonie wszystko zmyśliłem Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Megi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 18:23, 20 Cze 2009    Temat postu:

No dobr tylko na drugi raz wrzuć do jakoś do tekstu Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 18:43, 20 Cze 2009    Temat postu:

oj, Meg, nie czepiaj się tak. Jest dobrze, tylko, Dik, popraw tych "chętnych", bo to troszkę kłóci się z formą i językiem reszty tekstu. To kolokwializm, a reszta tekstu jest pisana językiem bardziej naukowym

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 22:48, 21 Cze 2009    Temat postu:

Dziś był ładny dzień, rano była rosa, ale świeciło słonko, ptaszki śpiewały. Na śniadanie zjadłam chlebek żółtym serem i pomidorem. Jak zawsze musiałam dosolić sobie kanapki, bo mama za mało je soli. Później bawiłam się z Lulą, biegaliśmy po lesie. Lula bardzo to lubi. Tata mówi, żebym daleko nie szła, ale ja jestem już duża i mogę! Zresztą całą okolicę z Lulą już dobrze znam i blisko domu nic nie ma. Dalej jest fajniej, dwa tysiące osiemset trzydzieści dwa kroki na lewo od budy Luli są skałki. Liczyłam dwa razy raz policzyłam, że jest dwa tysiące osiemset dwadzieścia kroków, a raz, że dwa tysiące osiemset czterdzieści. Nie wiedziałam, który wynik jest prawdziwy, więc spytałam taty. On powiedział, że trzeba to dodać do siebie i podzielić na dwa, on umie takie rzeczy. Mój tatuś jest bardzo mądry.
Luli nie podobają się te skałki, ona nie umie się po nich wspinać.
Właśnie, byłabym zapomniała, spotkałam „Chłopaków”. Szli sobie rozglądając się dookoła. Lula pierwsza ich zobaczyła, Lula to mądry pies jak zobaczy człowieka, to pokazuje gdzie on jest, ale nie szczeka. Chłopaki pomachali mi, gdy mnie zobaczyli. Lubię ich: zazwyczaj są mili, ale oni byli smutni i śmierdzieli. Śmierdzieli granatami i prochem, z plecaczka wyciągnęłam sok malinowy. Mama mówi, że trzeba im pomagać, ale nie można o tym nikomu mówić. Że to taka mała tajemnica. Bardzo im się pić chciało, bo wypili wszystko.
- Brudni jesteście, tam na lewo jest strumyk, możecie tam się umyć – powiedziałam im, ale oni popatrzyli na mnie tylko dziwnie.
- Dziękujemy – powiedział jeden z nich. Chyba dowódca, bo miał inny znaczek na ramieniu od reszty. – Chłopaki trzeba się umyć, ubrania przede wszystkim zmyć, sok malinowy.
Zanim powiedział sok malinowy, na chwilkę zamilkł. Ale ja wiem, że to nie sok, bo oni czerwone plamy mieli wcześniej, zanim im go dałam. Oni byli ochlapani krwią, ale nie mówiłam nic, bo oni nie lubią jak o tym mówić. To też jest tajemnica. Poprosili, żebym ich zaprowadziła nad strumień. Poszłam z nimi, jak szli to policzyłam ich, dwóch brakowało, powinno być ich dziesięciu.
- Mało was, zgubiliście kolegów? – zapytałam dowódcę
- Oni poszli w inną stronę, przeszli przez rzekę. – powiedział uśmiechając się, ale kłamał. Bo tam skąd szli nie ma rzeki, a gdyby była, to by nie szukali strumyka a umyli się w rzece. Jak tylko ich zaprowadziłam, wróciłam do domu, bo zaraz miał być obiadek. W drzwiach spotkałam tatę. Znów mi mówił, że nie powinnam sama chodzić po lesie, ale ja nie byłam sama, była Lula ze mną i ona by mnie obroniła. Czekał przed drzwiami, chyba na kogoś ważnego. Bo mój tatuś jest mądry, on ma tajemnice. Na swoim komputerze zmienia normalne wiadomości w tajne. Takie bardzo tajne, niewielu może się pochwalić takim tatusiem jak mój. Lubię, jak przyjeżdża ktoś ważny, zawsze przywozi słodycze i dużo jedzenia. Czasem też przychodzi z Chłopakami, i się z nimi bawię. Wojtek z Michałem zawsze chcą obejrzeć ich karabiny, ale żaden się nie zgodził. Mnie karabiny nie interesowały, zresztą widziałam pistolet taty, a karabin to tylko taki dłuższy pistolet. Nie rozumiem, co ich tak w nich fascynuje. Michał i Wojtek mówią, że jak będą starsi to dołączą do Armii. Jak ja powiedziałam, że też dołączę to się śmiali i powiedzieli że mnie nie przyjmą bo, za niska jestem. Ja wiem, że urosnę, bo jeszcze mała jestem, ale ja im pokażę: będę jeszcze wyższa od nich! Zresztą raz widziałam wśród Chłopaków jedną dziewczynę, taka niska była i miła. Dała mi cukierka. O piątej przyjechali, dużo chłopaków i jedna dziewczyna. Ona chyba była kimś ważnym, bo wszyscy jej słuchali, a mój tato jak tylko ją zobaczył to zasalutował. Ładna była, miała ciemne proste włosy, ładną figurę oraz ładne niebieskie oczka, podobne do moich tylko trochę jaśniejsze, dopiero jak podeszła to dowiedziałam się, że mówią na nią wszyscy „Pani pułkownik”. Chłopaki siedzieli trochę z nami, pobawiliśmy się na podwórku, graliśmy razem w siatkówkę. Moja drużyna wygrała. W tym czasie tato z panią pułkownik poszli porozmawiać, ja wiem, że siedzieli przy radiu, które tato trzyma ukryte w szopie, do której przylega buda Luli. Wieczorem pani pułkownik zwołała chłopaków i kazała im jechać po jedzenie. Paru zostało, ale pani pułkownik ich odesłała, bo musieli z tatą wysłać tajne wiadomości. A wtedy w domu nikt nie mógł zostać. Ja zostałam, bo robiłam sobie herbatkę, chłopaki poszli na zewnątrz z mamą, mieli pójść po drewno i węgiel, bo na pewno wszyscy będą chcieli się później wykąpać i trzeba sporo przynieść. Tato mówił, że też mam wyjść, ale pani pułkownik powiedziała, że mogę zostać, tylko mam nikomu nic nie mówić. Zgodziłam się, wiedziałam, że oni będą wysyłać ważne wiadomości. Tajne, najtajniejsze z tajnych. Tak tajne, że nawet oni sami nie wiedzieli, co w nich jest. Jak tylko skończyli mama, Wojtek i Michał wrócili, niosąc tylko trochę węgla i drewna. Powiedzieli, że Chłopaki przyniosą resztę. Tato poszedł im powiedzieć, że maja pilnować domu. Ja poszłam do łazienki, bo mi się siku zachciało, ale wtedy była tam pani pułkownik i głupio mi było prosić ją o wyjście, a mi się bardzo chciało, więc zapukałam. Pozwoliła mi wejść, akurat brała prysznic. Ładna była, prawie tak ładna jak moja mama, bo moja mama jest najpiękniejsza na świecie. Pani pułkownik musiała być drugą najładniejszą panią świata. Miała ładny uśmiech, śmiała się też tak fajnie. Jak moja kuzynka Monika, tatuś mi powiedział że to jest perlisty śmiech. Nie wiem czemu perlisty, ale na pewno miał rację. On zawsze ma rację. Jak tylko wyszłam, mama kazała mi iść spać, więc poszłam do swojego pokoju. Mama powiedziała mi, że w moim pokoju będzie spać pani pułkownik, więc mam grzecznie spać jak przyjdzie. Ale mi się spać nie chciało. Więc tylko przebrałam się w pidżamkę, wyciągnęłam latarkę i zaczęłam czytać. Nie zdążyłam przeczytać nawet pięciu stron jak stało się coś dziwnego. Przyszli do nas Amerykanie. Słyszałam wyraźnie jak mówili z tatą po angielsku. Otworzyłam lekko drzwi, zobaczyłam, że wszyscy siedzą przy stole, tatuś rozmawiał z jednym z nich, takim starszym, z brodą i lekko siwymi włosami. Mama na mnie spojrzała i ręką dała znak, że mam nie wychodzić. Zrobiłam to, czego mnie uczyli: weszłam pod łóżko i przesunęłam płytę. Bo u nas w domu ściany są grube, a między ścianami jest miejsce, tak żeby jedna osoba mogła stać. Ja na szczęście byłam dość mała żeby móc kucać tam, tatuś mówił że jak można to najlepiej leżeć na podłodze między ścianami. Pod moim łóżeczkiem była płyta, która była pomalowana jak ściana i ją się odsuwało żeby wejść do środka. W środku było ciemno, ale ja się nie bałam, wzięłam ze sobą Mańka, mojego misia. Nie chciałam żeby siedział sam, byłoby mu smutno beze mnie. Bo Maniek boi się spać sam i zawsze muszę z nim spać, bo nikt inny nie chce. Lubię go. Przeszłam się trochę szukając półki, tam na końcu powinna być półka ze stetoskopem, takim prawdziwym, co mają go lekarze. Przykłada się go do ściany i słychać wszystko, co się dzieje w pokoju obok. Przyłożyłam końcówkę do ściany swojego pokoju, usłyszałam panią pułkownik.
- Spokojnie chłopaki to zagubiony oddział, chyba ten, z którym rano walczono w okolicy. Posiedzą do rana i pójdą sobie, ich dowódca to porządny gość, sprawdziłam go. Nienaganna służba, silny i doświadczony. Nie zrobi nic głupiego. Dorwiecie ich rano, teraz siedźcie na czatach, w razie gdyby coś się działo.
Pani pułkownik na pewno mówiła prawdę. Ona jest mądra, bo wszyscy jej słuchali, więc musi być prawie tak mądra jak tatuś. Potem Maniek powiedział, że jest zmęczony i chce spać. A on jest bardzo uparty, w końcu usnęłam z nim, bo biedak by nie spał całą noc, a potem rano marudził.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dijkstra3 dnia Śro 14:56, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 19:45, 22 Cze 2009    Temat postu:

Nie no, Dik, świetnie.... Naprawdę dobrze, mistrzu. Swoją drogą ciekawie piszesz w narracji pierwszoosobowej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin