Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pon 16:23, 20 Maj 2024

Cud Miód
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 23:33, 30 Gru 2008    Temat postu:

- Przez miesiąc?! - Aisaka obrzuciła Alessandra morderczym spojrzeniem.
Dla dziewczyny każdy facet, do którego wzdychało 99,9999999999% kobiecej części świata, był istnym obiektem pogardy. Owych osobników uważała za pustych, zakochanych w sobie i nie godnych jakiejkolwiek uwagi. I zwykle sama stanowiła owy wyjątkowy 0,0000000001%.
- Aisakaaaa! - głos Waszti pozbawił magiczkę wszelkich myśli poza tym jak brzmi jej imię i to wykrzyczane bardzo groźnym tonem.
- Tak właśnie mam na imię - uśmiechnęła się słodko, stając tuż przy lelijce. - Kochana moja, czy ja ci już mówiłam, że w fioletowym ci do twarzy?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Śro 0:16, 31 Gru 2008    Temat postu:

Waszti zmierzyła Aisakę wzrokiem zdecydowanie nienależacym do kategori życzącej zdrowia i pomyślności.
- Rasistka... - prychnęła - Aż dziw, że nie blondynka. Tam masz kosz ze świerszczami. Tu są lamiony - pokazała na wiklinowy kosz z którego dochodził mały koncert symfoniczny i stertę poplątanych linek i kolorowych lamionów. - Trzeba do każdego powkładać chociaż jednego całego i zamknąć zanim ci ucieknie. Potem będziemy je rozwieszać gdzie się da, ale tak, żeby to jakoś lelijkowo... ludzko wyglądało. Nie trzymaj za długo w ręce jednego świerszcza, bo nie będzie świecił w nocy jak się nawdycha oparów z twojej ślicznej dłoni. Zawołaj mnie jak skończysz.
I odleciała gdzieś.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 0:27, 31 Gru 2008    Temat postu:

Aisaka klapnęła zębami.
- Zjem wszystkie świerszcze i sama będę świecić nie gorzej od lampionów - mruknęła, zabierając się za pracę.
Na numer ze zniknięciem jako "ochotniczkę" wybiorę Waszti i niestety numer się nie uda i bakłażan zniknie na zawsze... - pomyślała, a uśmiech powrócił pod rękę z dobrym humorem.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 11:27, 31 Gru 2008    Temat postu:

- Jeanne, właśnie przywieźli setkę kanarków do wypuszczenia na rozpoczęcie przyjęcia. Jesteś potrzebna do zajęcia się nimi. Czekają na ciebie przy bramie. Musicie przenieść je w jakieś rozsądne miejsce, gdzie nie będą nikomu przeszkadzać, nakarmić, żeby do wieczora nie powyzdychały i co tam jeszcze ptaki potrzebują.Linoskoczka starała się ukryć zaskoczenie. Kanarki? Jedyne ptaki z jakimi miała kiedykolwiek do czynienia to były kury jej matki... Z resztą i tak nie musiała robić więcej niż wypuszczać je z kurnika. Jeanne uznała, że jeśli połowa z tych kanarków przeżyje do wieczora to będzie sukces.
- Koniec zabawy. Mogę przynajmniej zarezerwować sobie u Ciebie pierwszy taniec na pociechę? Masz godzinę do namysłu– powiedział Samir po czym uśmiechnął się i również wyszedł. Jeanne uśmiechnęła się słabo, odstawiła kubek i opuściła dziwnie pusty namiot kuchenny. Kiedy doszła do bramy jej wzrok padł na wielką skrzynię poprzebijaną w najróżniejszych miejscach (zapewne po to, żeby ptaki się nie udusiły), z której dobiegał świergot kanarków. Linoskoczka przekrzywiła głowę i spojrzała na pakę krytycznie.
-Na mnie czekają? Raczej na czterech rosłych chłopów. Jestem akrobatką, nie atletą!- mruknęła nieco zirytowana. Omiotła wzrokiem najbliższą okolicę, szukając kogoś, kto mógłby jej pomóc przemieścić rozświergotany ładunek. Przez bramę właśnie przechodził jakiś mężczyzna, którego Jeanne nie do końca kojarzyła. Jednak nie wyglądał na szczególnie zajętego, więc kobieta odgarnęła z oczu swoją grzywkę i, poprosiwszy mężczyznę o to wcześniej, razem z nim przenieśli 'kanarkowe pudło' w okolice klatek ze zwierzętami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Ivieth
Cień



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 21:00, 01 Sty 2009    Temat postu:

Shanarra nie należała do rannych ptaszków i zawsze lubiła dłużej pospać. Czasem i za długo, ale przyzwyczaiła się już do tego, że większa część trupy jest na nogach, gdy ona dopiero się rozbudza.
Mimo tego doniosłego dnia i dziś nie zamierzała odmawiać sobie przyjemności poleżakowania w łóżku i długiego namysłu nad wyborem perfum. W końcu lepiej, żeby na urodzinach dyrektora wszyscy zaprezentowali się wypoczęci i w dobrych nastrojach, więc po co pośpiech?
W końcu wyłoniła się ze swego taboru, zagraconego obecnie stertą ubrań i biżuterii-tak zwykle bywa, gdy kobieta komponuje swój ubiór. Po namyśle postanowiła wystroić się na wieczór, a teraz przywdziać coś prostego-białą bluzkę, kontrastującą ze śniadą cerą tancerki, oraz długą, szeleszczącą, burgundową spódnicę. Nie byłaby też sobą, gdyby nie uwieńczyła całości biżuterią. Poprzestała jedynie na złotych bransoletkach, jak na nią zadziwiająco mało. Za to na uroczystości przebierze się i kilka razy, gdyż oprócz swego tanecznego numeru oraz piosenki dla dyrektora, czeka ją także rola "wabika na ludzi" (tak to określała). Ładnie uśmiechające się kobiety potrzebne są w każdej sytuacji, nie wykluczała też więc, że ktoś niespodziewanie poprosi ją o asystowanie na scenie.
Nie doprowadziła jeszcze do porządku swojej fryzury, więc burza czarnych loków wiła się we wszystkie strony. Niegdyś ich nie cierpiała i marzyła o fryzurze, która daje się okiełznać. Jednak skoro wszyscy chwalili ten nieprzewidywalny żywioł na jej głowie, uznała że musi coś w nim być. Jak to mówią, uczyń atut ze swych słabości.
Udała się do opustoszałej teraz kuchni.
-Zostało jeszcze kawy?-rzuciła. Pff, już rozgardiasz pracy. Osobiście wychodziła z założenia, że pośpiech nie sprzyja efektywności, a wszystko i tak toczy się własnym torem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 20:34, 02 Sty 2009    Temat postu:


Rozmowy na zewnątrz przyczepy Griszy narastały coraz bardziej. – Trzeba wstawać – mruknął w myślach, żegnając się ze snem przecierając zaspane oczy. Gdy wstał ze swojego, niewielkiego łóżka, uznał, że nie jest ono aż tak wygodne, jak sądził kilka dni temu, gdy po raz pierwszy przyszło mu na nim spędzić noc. Nic dziwnego, gdy po raz pierwszy od miesiąca widzi się łóżko, wtedy każe wyda się cudem na ziemi, dostrzegalnym, namacalnym dziełem samego Boga.
Grisza przeciągnąwszy się, gwizdnął głośno spoglądając w stronę sporej wielkości, wiklinowego kosz, leżący w rogu przyczepy. Przyczepy, która według niego wymagała generalnego remontu, a przynamniej, na początek, zabicia deskami co większych dziur w ścianach. Gwizdnięciu mężczyzny odpowiedział cichy syk dochodzący z wiklinowego kosza. Grisza uśmiechnął się, i założywszy koszulę wyszedł ze swojej przyczepy.
Każdy cos robił. Cos nie oznaczało dla Griszy czegoś konkretnie sensownego, ale to co widział tutaj, mógł bez problemu nazwać ,,czymś”.
Odszukawszy wzrokiem Semira, jedynej osoby w cyrku, którą mniej więcej znał, a przynajmniej wiedział jak się nazywa, podszedł do niego.

- Dzień dobry Semirze – przywitał mężczyznę. – Mógł byś mnie nieco poinstruować, bo nie potrafię się tutaj zbytnio odnaleźć, a nie chcę zrobić czegoś nieodpowiedniego, za co szef mógł by mnie wyrzucić. – podczas wzmianki o ,,szefie” skrzywił się nieco. Mimo, że znał go całkiem od niedawna, nie polubił go, ani trochę, nie mówiąc już o jego synu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Ivieth
Cień



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 12:53, 03 Sty 2009    Temat postu:

Taak, Kaglio-Maglio-Kogel-Mogel jak zwykle w ferworze pracy, szykuje jakieś tam wykwintności dla grubych szych, a o cyrkowcach to się zapomina. Niech uważa, bo zemdleje na scenie i może znowu wprowadzą jakieś reformy, jak wtedy, gdy zrobiły to tamte dwie dziewczyny.
Zniecierpliwiona sama zrobiła sobie kawę i nie zaprzątnąwszy sobie głowy posprzątaniem po sobie, wyszła na zewnątrz z gorącym napojem. Ciekawe czy Samirowi zostało mleko. Odszukała go wzrokiem i już chciała do niego podejść, gdy zauważyła kogoś jeszcze.
Nie znam go. przemknęło jej przez myśl.
Postanowiła nie podchodzić dopóki nie poobserwuje trochę nowego. Obrzuciła go szybkim, acz uważnym spojrzeniem notując szczegóły sylwetki i ubrania. Twarz miał niestety odwróconą w kierunku Semira.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ivieth dnia Sob 12:55, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 13:07, 03 Sty 2009    Temat postu:

Jeanne siedziała przy pudle z kanarkami i czuła się niezwykle głupio. Nie rozumiała do końca czego od niej oczekiwano. Wprawdzie sypnęła ptakom trochę ziarna, które znalazła przy skrzyni, ale uznała, że jeśli nie będzie siedziała przy rozświergotanym pudle to narobi sobie kłopotów.
Przynajmniej nie muszę się dużo ruszać... A słońce tak miło grzeje... myśląc w ten sposób, oparła się plecami o 'kanarkową paczkę'. Grzywka znowu opadła jej na twarz, ale nie przeszkadzało jej to zbytnio. Nagle poczuła, że coś uporczywie usiłuje uszczypnąć ją w plecy. Wyprostowała się i spojrzała groźnie na swoich żółtych podopiecznych, którzy usiłowali wystawić głowy przez otwory w pace. Machnęła przed nimi dłonią, chcąc odstraszyć ptaki.
-Jeanne, ekspert do spraw kanarków- powiedziała ze zrezygnowaniem i zamyśliła się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 19:06, 05 Sty 2009    Temat postu:

"Ileż można stać w jednym miejscu...w zasadzie już dawno powinni kogoś po mnie przysłać, choćby Semira"- myślała Kalina, nieco zawiedziona. Semir był jedyną osobą w całym cyrku, która odnosiła się do niej z szacunkiem,reszta jakby w ogóle nie zauważała jej istnienia, a jeśli już to tylko w roli małej nic nie znaczącej służącej, kogoś w rodzaju popychadła. To wszystko przez dyrektora i jego postawę,ludzie uczą się od wyższych rangą, zupełnie normalny efekt. Skoro dyrektor traktował Kalinę w myśl zasady "przynieś, podaj, pozamiataj" i to już od dobrych kilku lat, reszta załogi musiała nabrać podobnego nawyku. Nikt nie traktował jej poważnie, nikt też nie domyślał się, jakie są jej marzenia, może tylko dyrektor,ale on patrzył na nie, jak na coś szkodliwego, bezlitośnie je tłamsząc.
Tylko Semir był inny. Kalinie wydawało się, że doskonale ją rozumie, choć nigdy nie rozmawiali na temat marzeń i planów. Jednak dziewczyna podświadomie czuła, że gdyby zaczęli rozmowę, z pewnością by ją zrozumiał, może nawet pomógłby wyrwać się z tego koszmaru. Tak, tylko najpierw musieliby zacząć poważnie rozmawiać...
Kalina darzyła Semira szczególnym uczuciem, którego nie potrafiła nazwać. Wiedziała tylko, że dźwięk jego kroków, ciepły, głęboki głos, ba, nawet samo imię powodowało przyjemny ucisk w okolicy serca....
***
Nagle, w oddali, rozległ się przytłumiony odgłos kroków, ktoś szedł bardzo cicho, jakby się skradał, chcąc przyłapać Kalinę na rozmyślaniach.
"Semir..."-przemknęło dziewczynie przez myśl.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Śro 15:49, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Wto 19:18, 06 Sty 2009    Temat postu:

Stojący dotąd z tyłu Tal zebrał się na odwagę i podszedł do Aisaki.
- Czy mógłbym ci pomóc? – wydusił z siebie czerwieniąc się kiedy kobieta spojrzała na niego.


- Cześć Grisza! – Samir wyraźnie ucieszył się na widok nowego zaklinacza węży. Poprzedni był nie dość, że fajtłapą dającym uciekać swojemu zwierzakowi przynajmniej raz na tydzień, to jeszcze jadł tyle co stado koni i w ogóle nie prał swoich ciuchów.
- Widzę, że się szybko zaaklimatyzowałeś i bez problemu wszedłeś w tryb funkcjonowania cyrku śpiąc do południa. Dzisiaj twój pierwszy występ, dawno już nie widzieliśmy u nas porządnego pokazu z wężami, dlatego jesteś atrakcją wieczoru i do zwyczajowego czasu jaki będziesz miał podczas występów dodano dzisiaj czas kiedy normalnie występuje nasza utalentowana linoskoczka Jeanne. Co do szefa to póki spełniasz dobrze swoją rolę łatwo stąd nie wylecisz. Twoją rolą dzisiaj jest być gwiazdą wieczoru, więc jako gwiazda możesz iść do kuchennego i poromansować z kucharkami. Oczywiście dopóki nie wyrzuci cię stamtąd Kaglio. Albo jeśli masz ochotę pomórz Aisace w rozsupływaniu lampionów. Aisaka to nasza śliczna magiczka i powinna być gdzieś… - Samir rozejrzał się dookoła – o, tam jest – pokazał w kierunku kobiety. - Taka z ciemnymi włosami i szerokim repertuarem okolicznościowych piosenek. Uważaj na nią – rzucił jeszcze z półuśmiechem na odchodnym mężczyzna kierując się w stronę klatek dla zwierząt.


- Kalina, witaj gwiazdko. Czy nie mówiłem ci już, że przekarmiasz te potwory? Na wolności jedzą tylko trzy razy w tygodniu, a ty dajesz im jeść codziennie – uśmiech po raz setny już tego dnia rozświetlił ciemną twarz Samira – jak je utuczysz będzie trzeba wziąść je na dietę i karmić trawą. Mogą być wtedy niezadowolone i chcieć pożreć ciebie, a nie wiem czy tego bym chciał – otoczył Kalinę ramieniem i pociągnął w stronę namiotu kuchennego.
- Jeśli nie masz co robić to z pewnością Kaglio ucieszy się z dodatkowej pomocnicy. Ale przedtem obowiązkowo musisz napić się kawy. Wyglądasz na jakąś przybitą.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Pią 19:38, 09 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Ivieth
Cień



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 19:31, 06 Sty 2009    Temat postu:

Dlaczego ludzie mówią za cicho?
wężami...
Ohoho, dobrze słyszała? Nowy zaklinacz węży? No, najwyższy czas. Może to i dobrze, że jej nie zauważyli. Taka wyjątkowa sytuacja, kiedy można zostać niezauważonym. Zresztą ma chyba za mało bransoletek. Wpadła do taboru i narzuciła na rękę jeszcze dwie. Spojrzała w lustro i po chwili namysłu ubrała pomarańczową opaskę, by nieco utrzymać w ryzach włosy. Nagle jakby coś sobie przypomniała. Coś tu nie gra. Ach, racja nadal miała ze sobą filiżankę z kawą. Skierowała się w stronę kuchni. Oby Kogel-Mogel nie zauważył, dzisiaj może być przewrażliwiony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 21:46, 06 Sty 2009    Temat postu:

Kalina spojrzała na Samira oczyma błękitnymi, jak poranne niebo. Lubiła, gdy nazywał ją gwiazdką.
Ciepłe słowa chłopaka zachęciły ją do zwierzeń.
- Samirze, już dawno chciałam z Tobą porozmawiać, ale nie wiedziałam, jak zacząć, ani czy się na to zgodzisz....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Śro 15:50, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 14:05, 07 Sty 2009    Temat postu:

- Dziękuję – odparł Grisza do odchodzącego już Semira. Po krótkim namyśle postanowił pójść pomóc Aisace w… ach, rozsupływaniu lampionów. Nie czuł się aż tak głodny, żeby od razu iść do kuchni. Gdy podszedł do niej, usłyszał jak chłopak stojący niedaleko niej pyta, czy może jej pomóc.
- Ja w tej samej sprawie – odparł wskazawszy ruchem głowy na chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 14:12, 07 Sty 2009    Temat postu:

- Jakże miło - dziewczyna spojrzała na swoich pomocników.
Tal ze swoją nieśmiałością zaczynał ją nudzić. Mężczyzna musi być zdecydowany i pewny w swoich zalotach, by można mu było równie zdecydowanie i pewnie powiedzieć "nie". A tu... Ani to zaloty, ani ciapowatość... I znoś takiego...
Aisaka spojrzała na zaklinacza węży.
- Ty jesteś nowy, prawda? Nie mieliśmy przyjemności się jeszcze poznać... Jestem Aisaka - uśmiechnęła się.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 15:02, 07 Sty 2009    Temat postu:

- Ja mam na imię Grisza – odparł mężczyzna. – A więc… Mogę Ci pomóc? – zapytał.
- Grisza? Grigorij... Masz Wschodnie korzenie? – spojrzała na niego uważnie.
Zrobiła miejsce obok siebie i zaprosiła mężczyznę usiąść obok siebie. Następnie spojrzała na Tala.
- My sobie poradzimy tu, a ty, jako że masz większe doświadczenia ze zwierzętami, powinieneś pomóc przy kanarkach.

- Można to tak nazwać - odpowiedział Grisza biorąc do ręki jeden z lampionów. - On się w tobie zakochał - stwierdził patrząc na odchodzącego Tala.
- Jest zauroczony, a do zakochania mu daleko – wzruszyła ramionami. – On mnie w ogóle nie zna. Gapi się na mnie tylko, ale nie wie nawet jaki jest mój ulubiony kolor, jaką wole herbatę, czy jestem sową czy skowronkiem i jak mam na drugie imię. Widzi mnie, ale nie zna – westchnęła.
- Różnie to z tą miłością bywa – westchnął mężczyzna. – Słodzisz herbatę? – spytał.
– Tak, koniecznie. Dwie łyżeczki. Nie słodzonej do ust nie wezmę – uśmiechnęła się. – A ty?
- Ja nie, ale to dobrze. – odparł Grisza – możemy teraz pojechać na herbatę, Ty zamówisz swoją herbatę, a ja pani oddam swój kawałek cukru. Potem ja wyjadę stąd, wrócę za pół roku, znów się spotkamy a wtedy ja w milczeniu położę przed Tobą kostkę cukru… dwie kostki. I nie odezwę się ani słowem, a Ty będziesz wiedzieć o tym, co przeżyłem w ciągu pół tego roku. Dobrze? - zapytał.
Aisaka pochyliła lekko głowę w bok i spojrzała zaciekawiona na Griszę.
- Będę wiedziała?

- Tak. - odparł uśmiechając się, po czym zabrał sie do rozplątywania lampionu.
- Ale jak? – dziewczyna wyglądała na wyraźnie zaintrygowaną.
- Wystarczy, że na mnie wtedy spojrzysz... - zaczął. - Nie rozumiesz? - zapytał patrząc na Aisakę.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Tylko kochankowie rozumieją się bez słów. I bratnie dusze...

Twarz mężczyzny rozpromieniła. – Jednak rozumiesz! Mogę Ci to wyjaśnić do końca, ale musiała byś mi przedtem przysiąc, że się na mnie nie obrazisz. – odparł Grisza, przyglądając się uważnie Aisace .
- Nie obrażę się – uśmiechnęła się, wpatrując się z ciekawością w twarz rozmówcy.
- Dobrze… a więc…To literatura. – odpowiedział. - Nie są to moje słowa, lecz kogoś o wiele ode mnie mądrzejszego…. chociaż inni z pewnością często brali go za idiotę… Za życia… - westchnął i spojrzał na Aisakę, czekając jej reakcji.
Kiwnęła i wciąż wpatrywała się w mężczyzny, w oczekiwaniu dalszych wyjaśnień...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin