Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pon 18:29, 20 Maj 2024

Cud Miód
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 18:10, 18 Sty 2009    Temat postu:

Droga do głównego namiotu, gdzie czekała podobno reszta załogi nie była długa, ale Kalinie wydawała się niemalże maratonem. Osłabiona po długotrwałej podróży w głąb własnej świadomości, co kilka kroków przystawała, by zaczerpnąć tchu. Czuła, że ogień nadal spopiela jej górne drogi oddechowe,stąd każdy, nawet najpłytszy haust powietrza przesyconego jeszcze zapachem spalenizny, sprawiał jej nieznośny ból. Dziewczyna oparła się o drzewo i spokojnie czekała, aż fala przeminie. Nagle do jej uszu dotarł strzęp czyjeś rozmowy. Wydawało się, że biorą w niej udział trzy osoby,w tym Samir. Kalina bardzo chciała na własne oczy przekonać się, że żadnego wybuchu nie było,a wizja martwego ciała to tylko wytwór jej chorej wyobraźni.Zrobiła kilka chwiejnych kroków naprzód, ale dystans dzielący ją od miejsca, gdzie stał Samir wciąż się nie zmniejszał. Chciała krzyknąć, wykrzyczeć jego imię, ale nie mogła. Z ust wydobył się tylko szept. Na szczęście echo przyszło Kalinie z pomocą kilkakrotnie potęgując dźwięk jej niepewnego głosu.
- Samir, Samir...- ogień ponownie wypełnił klatkę piersiową dziewczyny, chciała znów oprzeć się o drzewo, ale żadnego nie było w pobliżu, a namiot stał tak daleko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 19:08, 18 Sty 2009    Temat postu:

Jeanne nie skomentowała nagłego odejścia Kaliny. Wzruszyła po prostu ramionami i powiedziała:
-W głównym mamy być dopiero za jakieś piętnaście minut, więc idę zobaczyć jeszcze do moich kanarków.
Cały cyrk aż huczał od plotek na temat możliwego rozwiązania problemu z jedzeniem, lecz linoskoczka jakoś nie miała pomysłu jak je skomentować. Gdy doszła do 'kanarkowego pudła', usiadła przed rozświergotaną skrzynią i spojrzała z uśmiechem na nieustające próby wydostania się ptaków z tymczasowego zamknięcia.
-A wy nic, tylko byście ćwierkały, małe uparciuchy!- stwierdziła ze śmiechem. Nie miała oporów do rozmowy z kanarkami. Nie przeszkadzało jej, że jedyną odpowiedzią będzie piskliwy śpiew. -Ciekawe, gdzie się podziejecie,gdy was wieczorem wypuszczą... O ile ten wieczór nie będzie totalną klapą...- Jeanne zamyśliła się i machnęła ręką, aby odstraszyć od otworów wentylacyjnych, co bardziej uparte kanarki. -Ale wy chyba mi nie podpowiecie jak mamy rozwiązać 'żywieniowy problem'...- westchnęła i, odgarnąwszy grzywkę, wstała, wsypała podopiecznym trochę ziarna i niespiesznym krokiem ruszyła w stronę głównego namiotu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 10:16, 20 Sty 2009    Temat postu:


- Droga wciąż się dłuży i wciąż jest dla mnie miła - powiedział sam do siebie, poprawiając klamrę swojego czarnego pasa. Miasta do którego zmierzał według instrukcji spotkanego w lesie staruszka, powinno pokazać przed nim swoje bramy za jakieś dwa dni. Dzień jak co dzień, był piękny, pachnący lasem i kurzem szlaku. Zastanawiające jest tylko to, co właściwie w tym mieście zrobi. Czy znajdzie to czego szuka? Być może. Nieważne. Najważniejsze jest przecież próbować. A on próbował. Nadzieja, to jedyne co pozostało nieśmiertelne w jego rodzinie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 13:34, 27 Sty 2009    Temat postu:

Kalina stała na środku polany, ledwie trzymając się na nogach. Usiłowała krzyczeć,ale cisza dzwoniła jej w uszach, nie była w stanie wydobyć z siebie nic, poza szeptem, na który najwyraźniej nikt nie reagował

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 23:31, 07 Mar 2009    Temat postu:

Kiedy Samir prowadzący pod rękę chwiejącą się lekko Kalinę, którą zgarnął z ujmującym uśmiechem przed chwilą z półdrogi do namiotu, Aisaka i nie odstępujący jej tego poranka Grisza pojawili się w końcu w głównym namiocie byli już chyba ostatni. Namiot huczał od rozmów i większość miejsc była zajęta. Jakimś cudem udało im się znaleźć cztery siedzenia w pierwszym rzędzie. Samir uśmiechnięty od ucha do ucha usiadł pomiędzy Aisaką a Kaliną i kiedy tylko wygodnie wyciągnął przed siebie nogi na środku areny pojawił się Alessandro. Podszedł na taką odległość, żeby mieć przed sobą wszystkich artystów, którzy wedle zasady usadzili się w pierwszych pięciu rzędach i sam usiadł na przyniesionym przez siebie stołku. Po chwili zaczął. Nie musiał się wysilać, żeby było go wyraźnie słychać. Akustyka w namiocie była całkiem niezła, a sam Alessandro wydawał się być stworzony do przemawiania do tłumów. Miał przyjemny, niski głos z rodzaju bardziej głośnych niż cichych. I lubił kiedy się go słuchało.
- Pozwólcie najpierw, że uświadomię wam jak ważny jest dla nas dzisiejszy wieczór. Życie cyrku nie jest tanie, ani łatwe. Do funkcjonowania potrzebujemy klientów i to nie tylko zwyczajnych wieśniaków, którzy wydłubują resztki groszy ze świnek skarbonek, żeby przyjść na najpóźniejszy seans, ale potrzebujemy vipów, takich którzy wypełnią szczelnie pierwsze rzędy na wszystkich pokazach. Potrzebujemy ich nie tyle ze względu na ilość pieniędzy jaką płacą za najlepsze bilety, ale ze względu na dotacje i poparcie jakie mogą nam udzielić w naszym funkcjonowaniu. A już szczególnie teraz, kiedy szlag wziął nam kuchnię. Potrzebujemy ich poparcia lokalnego, żebyśmy mogli bez przeszkód podróżować, być reklamowani i zapraszani na różne tereny bez konieczności wyszukiwania miejsc gdzie da się zarobić, jak i ich poparcia u władz w stolicy, gdzie ustanawiane jest prawodawstwo dla takich jak my, jak i gdzie rozdzielne są dotacje finansowe dla placówek rozrywkowych. Nie będę wnikać w to czy rozumiecie o co chodzi – w tym momencie wyraźnie zatrzymał się wzrokiem na grupie tancerek w ostatnim rzędzie – ważne jest, żebyście wiedzieli, że na dzisiejszy wieczór zaproszeni są ludzie w których rękach jest to czy dalej będziemy mieli pełne garnki i garderoby czy też nie. Niektórzy z nich nie są do końca przekonani o konieczności naszego istnienia i my musimy ich do tego przekonać za pomocą jak najbardziej dyplomatycznych środków. Mówiąc prościej, uroczystość musi być fajerwerkowa, bo grozi nam ograniczenie praw i wprowadzenie kontroli do naszych najbardziej prywatnych skrytek. Mamy jednak dwa ograniczenia. O jednym wiecie – kuchnia poszła z dymem, a wraz z nią wszelkie zapasy jedzenia. Z elementów jadalnych mamy tylko wino, które przechowywaliśmy w innym miejscu. Nigdzie nie zaopatrzymy się w odpowiednią ilość prowiantu do wieczora, a picie na pusty żołądek… wiadomo. Zresztą nasi goście nie są wsiowymi imbecylami, których można spić i zwalić pod stół. To wymagający degustatorzy, którzy wiele widzieli, a ich zasady nie pozwalają na zabawę bez wykwintnego trójprzystawkowego i dziesięciodaniowego posiłku. Mamy zresztą drugi problem. Od wczoraj wieczora mój ojciec czuł się źle, a dzisiaj rano stracił przytomność. Nie wiemy co mu jest. W tym momencie jest właśnie wywożony z cyrku i za kilka godzin trafi do najbliższego miasta z kliniką. Czyli jak możemy z tego wnioskować, nie mamy na dzisiejszy wieczór głównej atrakcji – solenizanta i jego legendarnych popisów retoryki o północy. Odwołanie imprezy jest kategorycznie wykluczone jeśli chcemy dalej egzystować w tym kraju. Kameralne ogniska – Alessandro zrobił krótką pauzę w trakcie której spojrzał szybko i sugestywnie na Aisakę - i tym podobne słodkie spotkania kawowe też odpadają. Nasi potencjalni promotorzy takie mini-imprezki mają codziennie przy kolacji, a dzisiaj muszą zobaczyć co tak właściwie my reprezentujemy. I nie wszyscy są nastawieni przychylnie. Potrzebujemy czegoś pomysłowego i niezwykłego. Takiego, żeby ten wieczór śnił im się jeszcze po nocach. Albo coś takiego znajdziemy, albo od razu możemy się przekwalifikować na stolarzy i rymarzy.
Przerwał i powiódł wzrokiem po swojej publiczności. Mimo swojego jak zwykle dobrego wyglądu, wyprostowanej sylwetki i zwyczajowo tryskającej z niego siły i energii przez chwilę milczenia mógł zrobić wrażenie zmęczonego i zamyślonego. Ale kiedy tylko znowu się odezwał swoim tak ukochanym przez tłumy fanek głosem, owo wrażenie natychmiast się rozmyło.
- W tym momencie nie mam już żadnych możliwości do działania większych niż wy. Myślę, że rozumiecie i jesteście na tyle pomysłowi, że coś wymyślicie. Tylko błagam, żadnych obrzędów spirytystycznych, metafizyka nie interesuje tych ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Śro 10:29, 11 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 18:46, 10 Mar 2009    Temat postu:

- Co masz do seansów spirytystycznych, co? - Aisaka zmrużyła oczy i zlustrowała Alessandra kpiącym spojrzeniem, próbując powstrzymać się od śmiechu, bowiem sama zawsze kpiła ze spirytyzmu. - Mam w moim namiocie kulę, zdobędę jakieś dzwoneczki, talerzyk i jedziemy, przynajmniej będzie śmiesznie. A ty, drogi obiekcie uwielbienia nastolatek ze ślinotokiem, mógłbyś wreszcie dać spokój. No będzie klapa, no i co? Apokalipsy nie wywoła.
Dziewczyna wychyliła się lekko przez stół, by zbliżyć się do ucha mężczyzny, co wywołało wśród fanek Alessandra złośliwe zgwizdanie i uuuu'anie.
- Powinieneś być teraz w szpitalu przy ojcu chyba... - szepnęła tak, by nikt prócz mężczyzny jej nie usłyszał. - Ja bym była, gdybym ojca miała...
Odsunęła się szybko i zatopiła swoje spojrzenie w szklance herbaty, udajac, że jest ona najciekawszym przedmiotem na świecie. Nigdy z nikim o swoich rodzicach nie romawiała, chociaż starzy pracownicy cyrku pamiętali małżeństwo akrobatów, którzy należeli do rodziny, która od pokoleń fruwała pod kopułą owego cyrku i pracowała dla niego wiernie od wielu wielu lat. Pamiętali także ten straszliwy wypadek, który uczynił z Aisaki sierotę.
Dlatego też dziewczyna nie zamierzała oglądać zdziwienia na twarzy chłopaka, który według niej nie widział nic poza swoim napudrowanym nosem. Skarciła siebie w duchu za tą szczerość wobec niego i, uspokoiwszy się tym, że przez całą uwagę poświęconą sobie Alessander zapewne nawet nie usłyszał jej słów, zajęła się przepyszną herbatą, parzona równo trzy minuty i słodzoną dwoma łyżeczkami cukry.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Śro 10:29, 11 Mar 2009    Temat postu:

- Obiekcie uwielbienia śliniących się nastolatek? - Alessandro ze zdumieniem przyglądał się twarzy Aisaki. - Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi, kobieto. Czyżbyś była zazdrosna?- na chwilę niebezpiecznie zmrużył oczy. - Porozmawiamy później. Mamy ważniejsze sprawy niż twoje uprzedzenia.
Grunt to utalenie priorytetów. Jednak kwestię opieki nad ojcem trzeba będzie omówić. Za bardzo plotkarskie jest tutejsze towarzystwo, a w oczach Aisaki czaiło sie coś dziwnego. Podniósł głosę i dalej kontynuował już głośniej rzucając ostrzegawcze spojrzenie na rozgadaną grupę tancerek.
- Jak mówiłem, seansów spirytystycznych nie będzie i nie ma czasu na wdawanie się w dyskusje dlaczego. Proszę następny pomysł.
- Może ściągnijmy tutejszego smoka? - zaproponował nagle Samir. - Podobno wystarczy zapach krwi dziewicy i pojawia sie w ciągu dziesięciu góra piętnastu minut... Tylko ktoś musiałby zaryzykować i dać się pokroić, a potem umieć szybko zwiać, kiedy reszta będzie go łapać.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 12:39, 11 Mar 2009    Temat postu:

Jeanne siedziała w drugim rzędzie krzeseł i, jednym uchem słuchając przemowy Alessandra, zastanawiała się nad ewentualnym rozwiązaniem zaistniałego problemu. Nie zwróciła zbytniej uwagi na spór Aisaki i dyrektorskiego syna, bo uznała, że to nie jest najlepszy moment na wtrącania się do dyskusji.
Sytuacja staje się napięta... pomyślała, gdy nagle Samir zaproponował sprowadzenie smoka.
Linoskoczka wlepiła w niego wielkie ze zdziwienia oczy.
-Smoka? Mało nam było pożaru kuchni?- zapytała, ignorując fakt, że nikt ją o zdanie nie pytał. -Przecież to... co najmniej niebezpieczne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 12:44, 11 Mar 2009    Temat postu:

- Smoki są fajne - Aisaka wyszczerzyła zęby, puszczając mimo uszu uwagę Alessandra na temat zazdrości, nie usłyszał jej szczerości, co ucieszyło dziewczynę bardziej niż prezenty od choinkę. - Kog by tu pokroić, hm..
Magiczka spojrzała złowieszczo na tancerki.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 14:06, 11 Mar 2009    Temat postu:

- Przejdziemy się? - Grisza zapytał Aisikę wręczając jej małego fiołka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 14:10, 11 Mar 2009    Temat postu:

- Teraz chyba nie pora.... Trzeba smoka znaleźć, albo kogoś bądź cos innego, co uratuje cyrkowy tylek - szepnęła do chłopaka, z uśmiechem biorąc od niego fiołka i wpinając go sobie we włosy.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 14:14, 11 Mar 2009    Temat postu:

- Yhm... - westchnął Grisza kiwając głową, po czym odwrócił się w stronę Alessandra.
- Nie ma co się długo zastanawiać. Jezeli już masz ten pomysł, tego smoka, to trzeba teraz z tego co zauważyłem znaleźć jakąś dziewicę, która będzie chętna oddać krew na ten szczytny cel... nie widze chętnych... Może ty Alek spróbujesz któraś z zebranych tu dziewic o to poprosić? Słyszałem, że twój urok osobisty czyni cuda - dodał cicho w stronę Alessandra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 14:52, 11 Mar 2009    Temat postu:

Boże, smoki, dziewice...czy oni kompletnie zwariowali?Odbiło im????-Samir, odbiło Ci?-Kalina zmierzyła mężczyznę złowrogim spojrzeniem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 20:51, 11 Mar 2009    Temat postu:

Linoskoczka siedziała milcząc pośród gwaru, który wybuchł na propozycję Samira. Nie chciała być pesymistką, ale smok... W końcu odgarnęła niesforną grzywkę z oczu i stwierdziła, nie mając nadziei, że ktokolwiek ją usłyszy w tym hałasie:
-Róbcie co wam się żywnie podoba. Byle moim ptakom nic się nie stało...
Chwilowo zignorowała fakt, że w rzeczywistości kanarki nie należały do niej. Rozejrzała się wokół siebie.
-Po prostu lubię ten cyrk.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lakhibakshi dnia Śro 20:53, 11 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 11:23, 12 Mar 2009    Temat postu:

Niech to się skończy błagam, niech się skończy...To przecież tak potwornie boli...Kalina wciąż czuła się bardzo słabo. Tamten pożar zniszczył jej płuca, spopielił wszystkie wnęterzności. Oddychała powoli, z trudem chwytając powietrze spieczonymi ustami. Bolało... Nagle, zupełnie niespodziewanie, zbladła, szumiało jej w uszach, głowę rozsadzał tępy bólNie, nie, nie...tylko nie to. Nie mogę teraz stracić świadomości.Myśli przelatywały przez głowę dziewczyny w zawrotnym tempie, tysiąc na minutę. Ostatnim wysiłkiem woli podniosła się z krzesła.
- Przepraszam, muszę wyjść...- szepnęła w przestrzeń


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Czw 11:25, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin