Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pią 7:25, 10 Maj 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony 1, 2, 3 ... 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 18:36, 19 Lis 2006    Temat postu: Gospoda Cichego Szmeru

Niebo pokrył pył gwiazd, co chwilę zza chmur wyglądał księżyc oświetlając utopione w czerni ulice. W ciemności nocy przez miasto bezszelestnie szła postać w biało śnieżnym płaszczu. W pewnym momencie chłodny powiew wiatru zrzucił kaptur z głowy tajemniczej osoby. Na ramiona rozsypały się jasne, połyskujące srebrem włosy, błękitne oczy błysnęły w ciemnościach. Chmury na chwilę wypuściły księżyc ze swych objęć. W świetle nocnego słońca szła szybkim, zdecydowanym krokiem elfka, zdawało się, iż myślami jest bardzo daleko od miasta, pogrążonego w ciemnościach chłodnej nocy. Lecz gdy na jej drodze pojawił się jakiś nocny nieznajomy, ręka elfki od razu powędrowała pod płaszcz, poły szaty odchyliły się i w świetle księżyca błysnął srebrny, elficki miecz. Nieznajomy ujrzawszy elfkę zatrzymał się:
- Widzę, że mamy gościa w naszym zapomnianym przez cały świat mieście – ukłonił się szarmancko, mino to jego ręka również ściskała rękojeść ukrytego pod szarym płaszczem miecza – Czy ma pamięć mnie nie zawiodła? Czy naprawdę stoi przede mną ta o której się tyle słyszało i w której płucach pierwsze powietrze było właśnie tego miasta – cichego, a zarazem zaskakującego Armandu?
- Skąd mnie znasz – oczy elfki błysnęły podejrzliwie w ciemności, miecz w jeden mig znalazł się naprzeciwko szyi nieznajomego, na elfickiej broni zalśniły bladoniebieskie elfickie litery – elfka uważnie się wpatrywała w nocnego wędrowca.
- Zaiste nie chcę cię skrzywdzić, nie mam złych zamiarów – przybysz lekko uniósł ręce w górę pokazując, iż on nie ma zamiaru wyciągnąć miecza – zwą mnie Rodalin z Arendy.
- Jestem Arianna – odrzekła elfka lekko opuszczając miecz – skąd mnie znasz?
- Spędziłem w Armandzie wiele lat, wystarczająco wiele by być przy twoich narodzinach – uśmiechnął się Rodalin – po za tym, któż nie słyszał o jednej z najpotężniejszych czarodziejek ostatnich lat. Powiedz mi, cóż cię sprowadza do rodzimego miasta?
- Przeznaczenie... – rzekła Arianna z namysłem – ono nas wszędzie sprowadza.
Z za chmur ponownie wyjrzał księżyc oświetlając twarze rozmówców, długie włosy elfki zalśniły srebrnym blaskiem. Arianna pośpiesznie założyła kaptur, nie lubiła gdy nieznajomi tak uważnie się w nią wpatrywali, a Rodalin właśnie to robił.
- Czy wiesz może – elfka wyciągnęła z rękawa małą pomiętą karteczkę i pokazała Rodalinowi – gdzie to znajdę.
- Gospoda cichego szmeru – przeczytał – a więc dlatego tu jesteś. Moje kondolencję z powodu twojej ciotki, jej śmierć była dla nas wszystkich strasznym ciosem.
- Dla mnie też – szepnęła Arianna.
- Długo zwlekałaś z przybyciem tu, gospoda stoi opustoszała już drugi rok.
- Miałam parę rzeczy do zrobienia – rzuciła od niechcenia Arianna – przecież nie będę się mu tłumaczyć – pomyślała – a więc gdzie to jest?
- Idź prosto, na następnym rozdrożu skręć w lewo.
- Dzięki, muszę już iść, śpieszy mi się – elfka zabrała z rąk Rodalina kartkę i schowała ponownie w rękawie płaszcza.
- Idź i czyń zawsze tak jak ci nakazuję serce, pamiętaj – nigdy nie czyń nic wbrew sobie – odrzekł Rodalin i oddalił się w ciemność.
Dzięki, ale wiem co mam robić – pomyślała Arianna i ruszyła dalej.

Po dwudziestu minutach szybkiego marszu jej oczom ukazał się ciemny ogromny budynek. Stał niczym upiór wśród innych starych domów. A więc to jest Gospoda cichego szmeru – pomyślała elfka.

Arianna przypomniała sobie dzień gdy zmarła jej ciotka. Elfka otrzymała list z wiadomością o śmierci i małą żółtą kopertę z napisem „Dla czystego serca Arianny”. W środku była mała karteczka z napisem „Gospoda cichego szmeru”. Elfka długo zwlekała zanim zdecydowała się wyruszyć do Armandu i przejąć swoje dziedzictwo, zdecydowała się po dwóch latach. Zmusiła ją sytuacją, po za tym chciała zakosztować spokojnego życia.

Elfka podeszła do ciężkich dębowych drzwi, przyłożyła dłoń do zamku i coś wyszeptała. Pod jej ręką pojawiło się niebieskie światło, przenikało przez drzwi, na krótką chwilę cały budynek błysnął bladoniebieskim światłem. Drzwi otworzyły się bez oporu, na twarzy Arianny pojawił się lekki uśmiech. Weszła do środka, wszędzie panowały ciemności, machnęła ręką i czerń nocy rozjaśniły dziesiątki płomyków świec. Elfka ujrzała wielką salę zastawioną potężnymi stołami i masywnymi krzesłami, na końcu sali stał ogromny dębowy blat baru, za nim półki z różnego rodzaju trunkami. Z lewej strony ogromne schody, zdobione elfickimi literami, prowadziły na górę. Wszystko co do cala było zaciągnięte pajęczyną.
- Nie znoszę pająków – westchnęła elfka, uniosła dłoń, niebieski promyk światła ogarnął całe pomieszczenie, po chwili lśniło ono czystością. Dopiero po tym Arianna zauważyła drzwi prowadzące na zaplecze. Ruszyła w ich kierunku, za nimi była kuchnia, w podobnym stanie jak pierwotnie lokal. Po chwili również lśniła czystością. Małe schodki prowadziły w dół do spiżarni. Ciekawe czy zostało coś z zapasów – pomyślała elfka schodzą po schodkach. Piwnica była pełna jedzenia. Po tym jak po niej przeleciał promień niebieskiego światła okazało się, że jedzenia jest jeszcze więcej. Arianna z uśmiechem wróciła do gospody i teraz skierowała się do schodów prowadzących na górę. Tak jak myślała, znajdowały się tam sypialnie. Elfka weszła do każdej, wszystkie się czymś różniły, nie były takie same jak w innych gospodach i to bardzo się spodobało elfce. Goście sami mogą wybrać sobie to co odpowiada ich duszy. Ja osobiście mam dość monotonii innych lokali. Arianna weszła do ostatniej sypialni, jak poprzednie uprzątnęła ją jednym ruchem dłoni i się rozejrzała.
- To jest to – uśmiechnęła się.
Okna pokoju wychodziły na wschód, gdzie już budziło się słońce i oświetlało porannym blaskiem sypialnię. Elfka spojrzała przez okno i poczuła jak bardzo jest zmęczona. Zrzuciła płaszcz, zostając w białej, wyszywanej srebrnymi wzorami sukni. Ostrożnie i delikatnie położyła miecz obok siebie na łóżku i momentalnie usnęła.

Za kilka godzin obudziło ją bezceremonialne walenie w drzwi...


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Pon 1:52, 18 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 20:09, 19 Lis 2006    Temat postu:

Salomon uwielbiał podróżować nocą. Tylko wtedy nie widział strachu, który rodził się w sercach ludzi, nienawiści elfów i chęci mordu krasnoludów. Był orkiem. Właściwie pół orkiem. A właściwie człowiekiem w którym płynęła orcza krew. Jego matka była czarodziejką i chyba tylko dzięki jej magicznej mocy Salomon wyglądał jak każdy normalny człowiek, zakładając, że ludzie mają spiczaste uszy, dobrze rozwinięte kły i pionowe źrenice. Po swoim ojcu odziedziczył parszywy charakter, który wyłaził z niego kiedy tylko mógł. Z kolei po matce odziedziczył dosyć poaźnhy talent czarodziejski.

Głęboko westchnął. Przypomniały mu się wydarzenia wczorajszego wieczoru. Mijał właśnie jakąś wielorasową osadę, kiedy zobaczył małego chłopca, który stał przy drzewie i głośno płakał. Kiedy podszedł bliżej, chłopiec go zobaczył i zaczął patrzeć na orka przestraszonymi oczami. Salomon się uśmiechnął.
- Co się stało mały człowieku?? - spytał.
- Toffik wszedł na drzewo i boi się zejść - chłopiec wskazał na jedną z gałęzi. Na jej krawędzi przycupnął mały, brązoworudy kotek i krzyczał w niebogłosy.
Salomon wymamrotał zaklęcie. Kot nagle uniósł się w powietrze, a następnie delikatnie jak piórko opadł u stóp swojego małego właściciela. Chłopiec uśmiechnął się.
- Dziękuję, panu- powiedział.
- Proszę. Uważaj na niego. - Salomon już chciał się odwrócić, kiedy usłyszał kobiecy krzyk.
- Ork, pożeracz dzieci - jakaś kobieta stała przy wejściu do wioski. Na dźwięk jej głosu zaczęli się pojawiać kolejni ludzie. - Zostaw moje dziecko w spokoju.

Salomon stwierdził, że najwyższa pora odejść stąd jak najprędzej, zwłaszcza, że jako kolejne nadbiegły elfy ze strzałami nałożonymi na cięciwy. Ork krótko syknął i przed nim powstała kula bardzo jaskrawego światła, które szybko oślepiło zgromadzonych.
- Pamiętaj by pilnować Toffika - szepnął do chłopca, po czym uciekł do lasu. Biegł tak długo, aż był pewny, że nikt nie będzie go ani szukał, ani gonił. Oparł się o drzewo ciężko oddychając. Zauważył, że już się zmierzcha.
- Czas ruszyć dalej. - pomyślał.

Szedł przez las przez prawie całą noc. Dopiero nad ranem wyszedł na małą dróżkę. Prowadziła do niewielkiego budynku, prawdopodobnie gospody. Ork stwierdził, że jest zbyt zmęczony, żeby dalej iść i niewiele go obchodziło czy ktoś kto był w środku ma zamiar go zabić, czy nie.

Dębowe drzwi były zamkinięte. Zauważył ozdobnął kołatkę. Zaczął uderzać nią z calej siły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 22:58, 19 Lis 2006    Temat postu:

Arianna zmusiła się by otworzyć oczy. Leżała na ogromnym łożu w oświetlonym promieniami słońca pokoju. Dębowe meble nadawały komnacie zaiste uroczystą i wiekową atmosferę.
Bezsłowne powitanie oczy elfki z nowym dniem przerwał miarowy stuk w drzwi, ten sam, który obudził Ariannę.
- Eh, spokojnego życia mi sie zachciało, tak? - westchnęła elfka, spojrzała mimochodem w lustro. Uuu suknia cała w strzępach i w kurzu, to ja spałam w czymś takim? machnęła dłonią i już po chwili stała w jasnoniebieskiej, zwiewnej sukni. Zeszła szybko na dół. I otworzyła dębowe drzwi tylko jej znanym zaklęciem.

Spojrzała na przybysza. Ork? - spytała samą siebie, czująć zapach orczej krwi i odruchowo ścisnęła rękojeść miecza - nie, półork, czuję magię, potęzną magię.
- Wejdź, zaiste zmęczony jesteś Panie długą wędrówką? - rzekła z lekkim uśmiechem lecz jej oczy mówiły "Mam ochote ci krzywde zrobić za to żeś mnie obudził".
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 15:14, 20 Lis 2006    Temat postu:

Słońce już wyjrzało zza gór. Niebo było czyste, aczkolwiek wschodni wiatr był chłodny. Oliwkowozielone oczy starały się przebić jeszcze nie do końca rozwiana mgłę. Młoda kobieta wolno posuwała się do przodu na siwej klaczy. Spod kaptura czarnego płaszcza opadały na pierś długie, kruczoczarne włosy.
Z zamyślenia wyrwał ja krzyk szybującego w górze sokoła. Uśmiechnęła się do siebie.
Pora coś zjeść.
Zatrzymała się przy jakiejś małej osadzie zamieszkanej przez prostych ludzi. W ogrodzie jednego z domostw spotkała starszą kobietę, która widząc wędrowców podniosła się i wsparła na motyce.
Dziewczyna zsiadła z konia i przywitała staruszkę.
- Gdzie mogę tutaj dostać odrobinę ciepłej strawy i kubek wina?
- Tutaj panienko, nic nie dostaniesz bo bieda już dawno zabrała nam nasze zapasy. Ale pół dnia drogi stąd jest opuszczona gospoda. Może ktoś znów ją otworzył, nie wiem. Już wiele lat nie ruszam się stąd. Następna większa osada jest o 15 mil dalej.
Czarnowłosa podziękowała, dała kobiecinie srebrną a monetę i ruszyła dalej.
Pół dnia! Chyba będę musiała wymyślić coś szybko.
Pomyślała chwilę i ruszyła w strone chłopca, który akurat rzucał żabami w dziewczynki.
- Hej ty, chłopcze!
Chłopiec odwrócił się natychmiast.
- Dzień dobry pani.
Dziewczyna popatrzyła w szczerą chłopięcą twarz.
Jemu chyba moge zaufać.
- Czy niemógłbyś zaopiekować się moim koniem do jutra? Zapłacę.
Chłopiec zastanawiał się chwilę robiąc przy tym bardzo zabawne miny.
- Tak, myśle, że mogłbym, prosze pani.
Dziewczyna wręczyła chłopcu pieniądze i wręczyła mu wodze Srebrzystej, klepiąc ją przy tym po szyi. Sama zaś udała sie do pobliskiego lasku. Dotknęła ręka szmaragdu w srebrnej oprawie i wyszeptała parę elfickich słów. Chwilę później niezwykły, czarny sokół wzbił się w powietrze i poleciał w stronę wskazana przez staruszkę.
Około godziny później do drzwi Gospody zapukała młoda dziewczyna w czarnym płaszczu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asthanel dnia Pią 19:43, 24 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 19:40, 21 Lis 2006    Temat postu:

Arianna podeszła do drzwi. Przecież specjalnie nie urzyłam zaklęcia zamykającego, by mogli sobie sami wchodzić pomyślała. Na progu stała dziewczyna w czarnym płaszczu. Elfka uśmiechnęła sie do niej przyjaźnie i zaprosiła do środka. Podała goracy posiłek. Eh, musze zatrudnić kogos do kuchni przeleciała jej myśl przez głowe. Ale tym zajmę się później Spojrzała na orka siedzącego w ciemnym kącie i samotnie pijącego zieloną herbatę. Podeszła do niego:
- Czy łaskawy pan raczy sobie pokój wynając, gdyż słońce już zaszło i świat ciemość ogarneła?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 19:52, 21 Lis 2006    Temat postu:

Salomon dopijał herbatę, gdy podeszła do niego właścicielka gospody, pytając o nocleg. Był tak zmęczony całonocnym biegiem, że nawet nie miał siły się uśmiechnąć
- Z rad bym w gospodzie twej pozostał, jednakoż z przykrością stwierdzić muszę, że pieniędzy nie mam i w czasie najbliższym na ich posiadanie się nie zanosi. - Spuścił wzrok na pustą filiżankę po herbacie. Zakręcił nad niął palcem. Naczynko drgnęło, obróciło się kilka razy wokół własnej osi, by opaść zs powrotem na spodek dokładnie wymyte.
- Wdzięcznym był bym za moąliwość noclegu w szopie na tyłach gospody twojej, Pani. Azaliż, jeśli wolą twą będzie, bym gościnne progi tego miejsca opuścić musiał, wiec, że uraz żywić nie będę, gdyż nowością dla mnie nie jest przez wszystkie rasy osoby mej unikanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Murian
Promyk



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Rivendell


PostWysłany: Śro 8:33, 22 Lis 2006    Temat postu:

Ciemną drogą szedł elf odziany w białą szatę. Noc już byłą i szukał noclegu w jakiejś przytulnej gospodzie. Zobaczył bramę do miasta - jego miasta - zapomnianego przez wszystkich. W bramie stał... jego drogi przyjaciel Rodalin z Arendy. Przywitali się serdecznie, jako, że już dłuższy czas się nie widzieli. Elf Murian spytał Rodalina: "czy jest tu jakaś gospoda? Dawniej prowadziła pewna kobiecina Gospodę Cichego Szmeru. Czy ona dalej jest czynna, czy również oddaliła się w zapomnienie jak całę to miasto?"
- Do dzisiaj stała nieczynna, lecz dziś oto przyszła tu elfka, czarodziejka - Arianna i postanowiła Gospodę tę na nowo otworzyć. - odpowiedział Rodalin.
- Rad jestem temu, bo noc już i noclegu szukam, a zimno na dworze.
- Idź bracie, Gospoda Cichego Szmeru stoi tam gdzie stała, a prowadzi ją elfka, dla której owa kobiecina ciotką była.

Murian ruszył w stronę Gospody. Minęło bardzo wiele lat, nim ją ostatni raz odwiedzał, a chodził do niej często, bo było to jego rodzinne miasto. Gdy dotarł do wrót tego zacisznego miejsca, był już zupełnie przemoczony, i tak zmarznięty, że zapomniał iż istnieje coś takiego jak czary. Zastukał do drzwi i krzyknął: "Szukam noclegu w Gospodzie i strawy!"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 22:14, 22 Lis 2006    Temat postu:

- Ależ szanowny Panie, mam pokój dla ciebie. Każda rasa zasługuje na należny jej szacunek. A więć bądź łaskaw Panie pozostac tu tyle ile Ci dogodne będzie - uśmiechnęła się elfka - zapraszam na górę.
Wypowiedź elfki przerwało pukanie do drzwi. No przecież otwarte westchnęła w myślach elfka. Na progu stał przemoczony elf. Arianna od razu poznała jego zapach, tak samo pachniał jeden z pokoi Gospody. Stały bywalec uśmiechnęła się do siebie elfka.
- Wejdź łaskawy Panie, ogrzej się przy kominie - postawiła przed elfem gorącą strawę. I zwróciła się do Salomona - zapraszam na górę.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 20:30, 23 Lis 2006    Temat postu:

salomon stwierdził, że i tak nie ma wyjścia, więc poszedł za gospodynią, na piętro gospody. Jego oczom ukazał się duży korytarz, wypełniny drzwiami. Arianna poszła przodem, po drodze otwierająć kolejne drzwi. Ork wchodził do każdego z pokoi, żeby zobaczyć co znajduje się w środku.

Wszystkie pokoje były bardzo podobne do siebie, we wszystkich znajdowało się pojedyńcze łóżko, mały stolik pod oknem na przeciwko drzwi, sporych rozmiarów komoda i kilka krzeseł lub foteli. Jednak każdy z nich różnił się od siebia i to znacznie. Zanim dotarli do końca korytarza, przeszli przez osiem pomieszczeń. Salomon stwierdził, że każde z nich przypominało nieco duchy, w które wierzono w jego świecie

Pierwszy pokój był bardzo jasny. Meble były lekkie i wykonane z jasnego, lakierowanego drzewa. Pomalowano go na biało, a obicia były w lekkich, pastelowych kolorach.

Drugi pokój był całkowitym przeciwieństwem poprzednika. Tutaj meble sprawiały cięzkie wrażenie, a na dodatek były zrobine z czarnego dębu i hebanu. Ciemne, mosięzne kandelabry i grube, tkane w kwietne wzory materiały na ścianach i meblach sprawiały, że pomieszczenie wydawało się jeszcze ciemniejsze. Jak się później okazało, był to jedyny pokój, w którym rozłozono dywan.

Kolejny pokój był chyba najbardziej dziewczęcym ze wszystkich jakie Salomon kiedykolwiek widział. Ściany delekiatnego, morskiego koloru, białe muślinowe firanki, wazon z liliami na stole, łóżko z giętych metalowych prętów, ogromne, kryształowe lustro oparte o ściane, to wszystko było jak żywcem wyjęte z ilustracji do romantycznej książki. Jedyną, rzeczą, która zdumiała orka, była biblioteczka, pierwsza jaką widział w gospodzie.

Kolejny pokój kiedyś musiał należeć do zapalonego miłośnika roślin. Okienną ścianę oplatały girlandy zielonego bluszczu, pokój był ciemnozielony, a meble z surowego drewna.

Następne pomieszczenie, możnaby było określić jako ascetyczne. Wszystko tutaj było idealnie wykonane, z najdoskonalszym i najdokładniejszym kunsztem tapicerów, stolarzy i kowali.

Wchodząc do kolejnego pokoju, Salomon stwierdził, że malarz, który ozdabiał ściany, miał albo duże poczucie humoru, albo był kompletnie pijany. Nic tutaj nie trzymało się koloru, stylu, czy faktury. Pokój wyglądał jakby przebrał się w ubranie trefnisia i zupełnie o tym zapomniał.

Predostatnie pomieszczenie, było umieszczone w szczytowej ścianie domu, więc jako jedyne miało kamienne ściany. Jakby dla potwierdzenia jego surowości, wszystkie przedmity wewnątrz niego, były zrobione z lakierowanego na czarno metalu i były obite skórą.

Ostatni z pokoi, który znajdował się dokładnie na przeciwko swojego poprzednika zdaniem salomona idealnie nadawałby się dla dziecka. Jasny, z oknem na południowy wschód, w najcichszej części domu, tuż nad kuchnią, był miejscem w jakim każdy durzy i mały chłopiec chciałby przebywać. Jakby specjalnie dla nich, ktoś zapomniał, o zakryciu belek podtrzymujących strop, i grube dębowe belki, aż prosiły, żeby się na nie wespnąć.

Kiedy obeszli już wszystkie pokoje, Salomon westchnął i obrócił sie w kierunku elfki.
- Pani, azali wolą twą jest skromną mą osobę ugościć, to ten najciemniejszy pokój wybrałym. - Wskazał pokój, który od razu skojarzył mu się z Ciemną Boginią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 20:42, 23 Lis 2006    Temat postu:

- Jak dusza łaskawego Pana sobie życzy. Jest to pokój Malassie - rzekła elfka. Dostrzegła na twarzy orka ogromne zdziwienie lecz nie odwarzyła się o nic zapytać, jedynie jej oczy zaświeciły się lekkim blaskiem ciekawości. Arianna uniosła dłoń i dotknęła błękitnego kamienia wiszącego na jej szyi po czym na jej ręcę pojawił się niewielki czarny klucz.
- Proszę Panie, o to klucz do Twej komnaty - wyciągnęła dłoń do orka i spojrzała na niego pytająco, gdyż Salomon nadal miał bardzo dziwny wyraz twarzy.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 20:53, 23 Lis 2006    Temat postu:

Salomon wpatrywał się ze zdziwieniem w Ariannę.
- Wybacz Pani, ale zdziwienie minie ogarnęło, kiedy Malassy imię usłyszałem. Wiedzieć musisz, że w świecie z którego pochodzę, nie w bogów, lecz w Smoki wierzymy. Malassą Smoka Ciemności nazywam, do niej złodzieje, szpiedzy i mordercy modlą się, a zwykli ludzie o bezpieczeństwo dobytku błagają. - Odebrał klucz z ręki gaspodyni i skłonił się dworkso. - Azali nie wiesz Pani, że pozostałe pokoje Smoki Mojego Świata z charakteru przypominają. Czy afrontem z mej strony będzie, jęśli Panią spytam, która to kwatera do niej należy??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 21:19, 23 Lis 2006    Temat postu:

- A więc pochodzisz z tej samej krainy gdzie niegdyś moja ciotka była. Moj Panie, każdy pokój imię smoka nosi na ich cześć i chwałę pieczętując miłość ciotki mej do tych istot szlachetnych. - odrzekła spokojnie elfka - Mój pokój Panie znajduję się obok Twego i nosi imię Shalassy - po tych słowach Arianna uśmiechnęła się do orka i poszła do swego pokoju. Zamknęła drzwi za sobą i podeszła do okna, otworzyła okiennice i nabrała pełne płuca powietrza. Czyżbym tęskniła za życiem mym dawnym westchnęła w myślach. Spokój panujący przez te kilka dni w zyciu lfki zaczynał ją powoli męczyć.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Pią 19:42, 24 Lis 2006    Temat postu:

Dziewczyna Siedziała nieopodal kominka sącząc słodkie wino, gdy do Gospody przybył przemoczony elf. Zaraz też zaprosiła go do swego stolika. Zapytana o imię przez elfa, który przedstawił się jej jako Murian, odpowiedziała:
- Pod wieloma imionami się ukrywam. W moim świecie zwą mnie Sokolicą, ale moje prawdziwe imię brzmi Asthanel, Pół-Kobieta, jestem bowiem pół-elfką. Potrafię także przemienić się w sokoła dzięki magii która płynie we mnie wraz z krwią elfów.
Rozmawiała z elfem jeszcze dłuższy czas, aż za oknem zapaliły się ognie gwiazd.
Wtedy westchnęła i podeszła do właścicielki Gospody.
- Pani, czy znajdzie się dla mnie kawałek podłogi i dachu nad głową, bym miała gdzie skłonić głowę, gdy senność mnie znuży?
Arianna uśmiechnęła się ciepło.
- To i jeszcze więcej. Pokoi mamy pod dostatkiem, choć za mną, wybierzesz sobie miejsce dogodne dla ciebie.
Asthanel wybrała pokój ze ścianą porośniętą bluszczem - jej ulubioną rośliną. Pięknie podziękowała elfce i zapłaciła z góry za trzy noce.
Usiadła na nie za miękkim posłaniu okrytym miękkim, szarym kocem. Przez chwilę obserwowała igrające na ścianach światło świec, poczym otworzyła na oścież okno pozwalając by mroźny podmuch wiatru rozwiał jej krucze włosy. Po chwili zamknęła okno i ubrała swą ulubioną suknie. Suknia miała dwie warstwy. Pierwsza z nich, jedwabna, była czarna i przylegała do ciała. Druga część stroju była ciemnozielona, z lejącego materiału, szersza i ciągnąca się po ziemi, o długich, rozciętych rękawach. Asthanel wyczesała włosy i założywszy na szyję piękny szmaragd w srebrnej oprawie zeszła na dół, do wspólnej sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 21:43, 24 Lis 2006    Temat postu:

Po odprowadzeniu elfki do pokoju Arianna zaczęła się zastanawiać co powinna zrobić. Musze znaleźć kogoś do obsługi i gotowania przypomniała sobie. Machnęła ręką - pojawiła się lekko błękitna kartka z już napisanym ogłoszeniem. Ciemno się robi, a chciałam to dziś załatwić zamyśliła się elfka ah już wiem jej oczy błysnęły dzikim blaskiem. Elfka dotknęła kamienia zawieszonego na szyi i po chwili w pokoju siedziała srebrnoszerstna wilczyca. Zwierze chwyciło w zęby kartkę z ogłoszeniem i w mgnieniu oka wyskoczyło z okna <a jako elf zamieniony w wilka skakało naprawdę bardzo wysoko>. Po półgodzinie wilczyca była już z powrotem. Nie ma to jak szybki bieg o tej porze, od razu czujesz, że żyjesz pomyślała i wskoczyła do otwartego okna. Znalazła się w ciemnym pokoju, a na łóżku siedziała zamyślona postać, po zapachu elfka poznała, że jest to Salomon. Czyżbym pomyliła okna wilczyca stała w miejscu zupełnie nie wiedząc co robić.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 21:58, 24 Lis 2006    Temat postu:

Salomon wszedł do pokoju i cicho zamknął dzrzwi. Pomieszczenie momentalnie zasnuło się ciemnością. Ork wziął głęboki oddech i z sykiem wypuścił powierze. Wszystkie świece znajdujące się w pokoju zapłonęły, co jednak niezbyt rozświetliło panująy mrok. Uśmiechnął się pod nosem. Konstrukcja i wystrój pomieszczenia, nie pozwalały na to, żeby było tutaj za durzo swiatła. Ciemne meble, obicia, ciemny dywan i ściany, do tego grube ciemnofioletowe zasłony, powodowały, że swiatełka świec wyglądały jak gwiazdy na czarnym niebie.

Ork usiadł na łużku, na które zarzucono kapę w złoto-fioletowy wzór. Rozejrzał się po pokoju. Stwierdził, że jest to chba najjprzytulniejsze miejsce, o jakim kiedykolwiek w zyciu marzył. Rozłożył ręce, jakby miał w nie złapać krople wody ze strumienia. Jego ubranie, ciało i włosy, zaczęły jażyć się niebieskim światłem, które stawało się coraz jaśniejsze. Po dłóższej chwili, kiedy blask stał się już nie do zniesienia, lask zniknął.

Gdyby ktoś zobaczyłby Salomona pewnie by go nie poznał. Umyty i przebrany, zupełnie nie przypominał brudnego orka, który godzinę temu wszedł do gospody. Jego długie czarne włosy związane granatową wstęgą lśniły w blasku świec. Zamiast postrzępinych łachmanów miał na sobie czarną, zamszową bluzę przypoinającą mundur ze złotymi guzikami, białe zaprasowane w kant spodnie i wysokie skórzane buty.

Miał już ochotę zejść na dół na kolację, kiedy do jego pokoju przez okno wpadł duży srebrzystoszary wilk. Ork skrzywił się i zamknął oczy. Kiedy je otworzył świeciły niesamowitym złotym blaskiem. Pożałujesz tego że się tu znalazłeśpomyślał. Jego ciało ogarnęła czarna mgłóa, w której świeciły się dwa jasne punkty. Po chwili przesunęły się nieco niżej, a mgła opadła. Na łóżku siedział nienaturalnie wielki kot, cały czarny. Jego złote oczy z nienawiścią patrzyły na wilka. Zwierzę zaczęło prychać i pluć na nieproszonego gościa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Salomon dnia Pią 22:14, 24 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 1 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin