Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Czw 23:10, 09 Maj 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pon 17:29, 19 Lut 2007    Temat postu:

Rildae rozumiał już wszystko. Tasz, który w nim żył i umacniał się jego ciemnością, miał okazać się tym, który skumuluje wszystkie lęki w sobie i swoje działanie skieruje przeciw Ariannie. Strach Strażniczki miał przecież nadejść na końcu.
Nagle elf przed sobą zobaczył obraz gospody i odchodzącej Asthanel.
- Jest ich coraz mniej - szeptała Lloth. - Ich szanse na zwycięstwo też maleją z każdą chwilą, tym bardziej, że opuszczają to miejsce tuż przed najniebezpieczniejszą bitwą. Nie wróżę im wspaniałej przyszłości, o jakiej marzą. Prędzej, czy później dosięgnie ich śmierć. Niezależnie od tego, kto zwycięży.
Erelen nic nie odpowiedział. Patrzył tylko na to, co przedstawiała mu Lloth. Po chwili obraz pociemniał i jego oczom ukazali się Opiekun i Arianna w jednoznacznej sytuacji. Próbował odwrócić wzrok, ale nie mógł. Jakaś wewnętrzna siła nie pozwoliła mu na to.
- Oni noszą mnie w sobie, nosząc w sercu lęki - wyprzedziła jego pytanie. - Wiem, co myślą, co robią, co czują i gdzie są. Znam ich wszystkie słabe punkty i zamierzam je wykorzystać przeciwko nim. Łudzą się w tym momencie, że dla nich świat bólu się skończył. Wręcz przeciwnie, on dopiero nadejdzie.
Wizja rozpłynęła się, a skała już do połowy zniknęła...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 18:54, 19 Lut 2007    Temat postu:

Shota trzasnęła zamykając księgę. Odrzuciła pióro i poderwała się z miejsca, chwyciła swoją laskę i opuściła polanę. Szła szybko. Nie mogła czekać, aż wszystko wymknie się spod kontroli. Minęła rozstaje dróg i skierowała się prosto do gospody.
To wszystko dzieje się za szybko Salomonie rzuciła w myslach oni ciągle nie są przygotowani, a robią z siebie bohaterów

Nagle tuż przed nią pojawił się atramentowo czarny cień.
- Gdzie idziesz? - cień syknął w stronę kobiety.
- Idę im pomóc. - Hardo popatrzyła na cień.
- On ci na to nie pozwoli. Zatrzymał Opiekuna, to i ciebie zatrzyma.
- Jednego z sześciu Serafinów? Bądź poważny. Opiekun zatrzymał się, bo On umie naśladowac głos Najwyższego i charakter jego magii. Ja jestem trochę sprytniejsza od Anioła .
- Prorokowałaś...
- I co z tego?
- Oni dokonali wyboru. Nie wolno ci tam iść, dopóki cię nie przyjmą. Dopóki nie wezwą. Dopóki sami nie zrozumieją, ze cię potrzebują.
- TAK?! - krzyknęła
- Tak - cień spokojnie odpowiedział - a ja cię mam powstrzymać.

Z głębi cienia wyłoniła się blada twarz Salomona, jego złote oczy błyszczały jasnym blaskiem, łagodnie uśmiechał się do Shoty.
- Wybacz, siostrzyczko, ale nie ode mnie to zależy. - Złapał ją za rękę i wciągnął w ciepłą, cichą ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Śro 13:28, 21 Lut 2007    Temat postu:

Niebo zachmurzyło się jeszcze bardziej i wszędzie zapanowały nieprzeniknione ciemności. Erelen czuł z każdą chwilą, że czas się dopełnia i już niedługo stanie w walce przeciw mieszkańcom gospody. Tasz stawał się coraz bardziej potężny, wzmacniany mocą wszystkich lęków. Elf nie widział, jak przybywają, lecz czuł ich obecność przy skale zatopionej w mroku. Światło Samotnej Gwiazdy przygasało.
- Nie będziesz czuł już bólu, kiedy oni wnikną w ciebie - zaczęła wyjaśniać Lloth. - Każdy z nich ma moc, której nie posiadają pozostali. Wzajemnie się uzupełniają, wypełniając własne braki. Nie pokonają cię tak łatwo, jeśli w ogóle. Jest ich coraz mniej. Są coraz słabsi, a ty z upływem czasu stajesz się coraz bardziej mocniejszy. Cień dodaje ci sił.
- Nie wierzę w to, że odniesiesz zwycięstwo - powiedział Erelen. - Nawet jeśli Opiekun nie weźmie udziału w wojnie, Strażniczka posiada wystarczającą moc, by odeprzeć atak.
- Już raz pokonałam Opiekuna - mówiła dalej Lloth. - Żyje nadal tylko dlatego, że uciekł. Jeśli będzie trzeba, zajmę się nim. Wtedy możesz być pewny, że nie zdoła stchórzyć. Co do Strażniczki, nie zapominaj, że jesteś jej strachem. On paraliżuje serce i wszelkie działanie. Mamy przecież dla nich wspaniałą niespodziankę. Wiedzą, że przyjdzie Tasz i przyjmie moc wszystkich lęków, ale nie wiedzą, że ty nadal będziesz żył. Czy będą tak samolubni i zdolni do tego, by dla własnego dobra poświęcić twoje życie?...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 21:19, 14 Mar 2007    Temat postu:

Odsunęła się delikatnie od Anioła i spojrzała Mu w oczy:
- Coś się dzieje w Gospodzie, czuję to... Musimy wracać - spojrzała na Opiekuna zdecydowanym wzrokiem - i nawet mi nie mów, że mam tu zostać.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 13:34, 16 Mar 2007    Temat postu:

Opiekun wiedział. Wiedział od początku co tam się dzieje, tu czas się zatrzymał, tam wciąż istnieje zagrożenie. Ale on nie mógł. Czuł że Ariannie coś się stanie. Nie chciał stracić kogoś, kogo tak bardzo kocha.
- Ario... Ruszam do najwyższego. Poczekaj tu na mnie, tam czas nie ruszy, a ja muszę go o coś poprosić. Nie mogę Cię stracić. Zrozum... - po policzkach Anioła popłyneły łzy. Pocałował Ariannę w policzek, w dłoni zostawił konwalię i wskoczył w portal, który właśnie otworzył. Ruszył do Najwyższego, walczyć o pomoc do dla Swojego anioła...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 17:29, 16 Mar 2007    Temat postu:

- Opiekunie... – nie zdążyła nic powiedzieć, Anioł zniknął w portalu. Elfka westchnęła:
- Czy nie rozumiesz, ze musze tam wrócić? To moje przeznaczenie, nie mogę go unikać.
Usiadła opierając się o chłodna, marmurowa ścianę, przymknęła oczy.
- Wróć szybko... Proszę...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 22:17, 17 Mar 2007    Temat postu:

Przez ciepłą, cichą ciemność niósł się krzyk Shoty. Salomon płynał w niej, ciągnąc kobietę za rękę.

- Puść mnie, rozumiesz?
- Wybacz siostro, ale nie mogę tego zrobić.
- Czemu?
- Bo cię kocham, głupia dziewczyno!

Zamilkła
- Jak to?
- Nie rozumiesz??
- Co mam rozumieć?
- Jesteśmy szóstką Serafinów. Jesteśmy istotami zrodzonymi z jednej matki, ale różnych ojców. Jesteśmy strażnikami światów. Każde opiekuje się innym. I każde ma obowiązek pilnować, żeby pozostała piątka była bezpieczna. I w cale nie chodzi o to, ze jest to rozkaz. robimy to z miłości.
- O czym ty mówisz?
- Pamiętasz, jak ty i Serena nie pozwoliłyście mi wdawać się w wojnę w czasie Zaćmienia? Albo jak powstrzymaliśmy Saanissa przed wdawaniem się w krucjatę Imperialnego Ładu? Teraz ja mam cię zamiar powstrzymać przed czymś, co cię zabije. Rozumiesz?








- Tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 9:49, 30 Mar 2007    Temat postu:


Ciemność... Nie... Pustka. Nicość. Jest a jednocześnie jej nie ma. To właśnie gdzieś tu ciągle był On. Opiekun czekał cierpliwie. Wiedział że nie istnieje tu nic, a więc i czas też nie. Na wszystko będzie czas.


-Jak wiele jesteś w stanie dać, abym uczynił to, czego pragniesz. Jak wiele, mój aniołku? - Spytał poważnie, jedynie lekko unosząc prawy kącik swoich nieistniejących ust. Po stronie gdzie politowanie miesza się z drwiną.


- Wiesz że nie mam wiele. Jednak trzymam w dłoniach jedyny, być może najbardziej lub najmniej wartościowy dar, który posiadam -To mówiąc, rozłożył obie dłonie, które wcześniej złożył na sercu, a z dłoni wystrzeliła srebrna, mała kula wielkości głowni miecza. Wzniosła się na wysokość głowy, po czym wystrzeliła w nieznanym kierunku. Zatrzymała się i sprawiała wrażenie, jakby ktoś ujął ją w swoją dłoń.


- Więc chcesz mi ofiarować swoją duszę? Sądzisz, że ten dar jest mnie godzien? No cóż... Dziękuje Ci... Jednak spójrz. Ta dusza nie należy do mnie.


-Panie, ale jak to?! To Ty przecież mi ją dałeś. Jest Twoim tworem. Jakże nie może należeć do Ciebie?


- Spójrz Opiekunie...


Srebrna kuleczka nagle urosła, jednak nie była już srebrna. Z każda sekundą, której nie było, rosła i zmieniała swój kolor. Stała się błękitna. Anioł przestraszył się, nie wiedział co to wszystko ma znaczyć.


- Widzisz aniołku? Odejdź stąd teraz… Stanie się to co stać się musi. Twoja modlitwa została wysłuchana. Jednak musisz teraz strzec swych słów. Nie jestem właścicielem Twego serca i Twej duszy. Już nie… Jednak wiesz że wciąż Cię kocham. I ja wiem, co do mnie czujesz. I otrzymasz ode mnie jeszcze jeden dar…


-Jaki Panie. Jak mogę Cię prosić o coś więcej. Dałeś mi już tak wiele. Powinieneś mnie wychłostać, zniszczyć mój zachód… Tam ziemia mieni się czerwienią… - anioł padł na kolana. Nie wiedział już co się dzieje. Mówił takie rzeczy, a On przebaczył.


- Wiem dziecię, jak dużo kosztował Cię ten świat. Pomogę Ci i nie martw się. Nie gniewam się. Nie uciekaj już jednak ode mnie. Gdy się odwrócisz, nie zobaczysz w ciemnościach mojego cienia…


Nagle wszystko zawirowało. Wszystko mieniło się wszystkimi kolorami świata. Wielki tunel, przez który anioł przeleciał, niczym kamień zrzucony do studni, wśród jaskiń mroku. Nie mógł złapać tchu. No i ten ból. Bolała go każda cześć jego ciała. Czuł, jak jego miecz pęka. Jak jego łuk łamię się wpół. Strzały roztrzaskują, zbroja rozpada w proch. Jak jego skrzydła kruszeją. Czuł swoją nagość … W tej wielkiej ciemności jego umysłu, olbrzymia błękitna kula popędziła w jego stronę, a gdzieś w jej środku dostrzegł postać, pięknej uśmiechniętej elfki. Kula wniknęła w niego. Chwile później było już po wszystkim. Leżał na ziemi przed gospodą. Podniósł się powoli i ruszył w stronę studni, aby zaczerpnąć trochę z jej zasobów. Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył w tafli niczym jeszcze nie zmąconej wody. Jego kruczo-czarne włosy sięgały aż do pasa. A jego czarne skrzydła… Nie, miał ich aż dwie pary. Dwie pary, długich, czarnych jak noc, lśniących skrzydeł. Przy jego pasie dwa, długie miecze, zupełnie inne, niż te, które posiadał do tej pory. Długi, srebrny łuk, który wciągnął zza pleców oraz, srebrne, niesłychanie ciężkie, a jednocześnie lekkie srebrne strzały z błękitnymi grotami i lotkami. I jego zbroja. Cała srebrna, z wyrytym czarno-błękitnym obrazem, przedstawiającym Anioła, który chroni kobietę swymi skrzydłami.
-Więc to jest ten dar. Pan dał mi moc? Dziękuje… - Spytał sam siebie w duchu.


- Rozglądnij się aniele…


Z gospody wybiegła Arianna… Nie wiedział skąd się tu wzięła, jednak wiedział już doskonale… To był jego dar. Arianna wpadła w jego obięcia. Oboje zachowywali się tak, jakby mieli wkrótce razem zginać…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 15:44, 30 Mar 2007    Temat postu:

Arianna siedziała na marmurowym stopniu i skubała rąbek swej sukni. Czekanie ją denerwowało. Niewiedza o tym, co dzieje się w Gospodzie rodziła w jej sercu niepokój. Wstała i zaczęła wolno iść w stronę ciemności, która kłębiła się wokół. Po chwili odwróciła się, lecz nie ujrzała za sobą światła. Chłodna czerń ogarnęła ją z każdej strony. Szła nadal przed siebie nie zatrzymując się. Nagle poczuła przed sobą ciepło, coś zmusiło ją paść na kolana. Ciszę rozbił potężny w swej delikatności głos.

Czemu dałaś mu nadzieję? Czemu ofiarowałaś mu swe serce, wiedząc, iż los mu je zabierze? Nie... Nie musisz odpowiadać. Wiem, ja wszystko wiem i rozumiem. Chce byś tylko pamiętała jak wiele zależy od wykonania Twego zadania. Damy Armandii jeszcze trochę czasu na podźwignięcie się ze szponów ciemności. Lecz jeżeli zawiedziesz...

Nie zawiodę Panie. Wiem co uczynić powinnam i jaki mój los...

Ciemność rozjaśniła się i Arianna ujrzała, iż klęczy na drewnianej podłodze głównej sali. Bransoleta ciotki boleśnie ścisnęła jej dłoń, dając znać o tym co dzieje się w gospodzie. Elfka podniosła się i rozejrzała. Wyczuła Abigail, mętnie Erelena i... Arianna westchnęła cicho. Mieli nieproszonego gościa. W ogrodzie pojawiła się aura Opiekuna i elfka wybiegła na zewnątrz. Rzuciła się w ramiona Anioła lecz już po chwili odsunęła się od niego i rzekła poważnym tonem:
- Już nie jesteśmy sami w Gospodzie, czas się wypełnia. Potrzebuję Twej mocy. Bez niej sobie nie poradzę.
Przymknęła oczy i wysłała myśl do Abigail i Erelena:
Potrzebuję was...
Spojrzała na Anioła i zaczęła iść w stronę Gospody. Jej ręce zacisnęły się na rękojeści miecza, włosy lekko falowały, oczy zmieniły kolor na granatowy, a w głowie nadal brzmiał głos Najwyższego.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 13:28, 31 Mar 2007    Temat postu:

Sześcioro Serafinów stało wokół studni i bez słowa patrzyli na obrazy przeuwające się po wodnej tafli. Dla całej szóstki, gospoda była w tej chwili najważniejszym miejscem we wrzechświecie, tak ważnym, ze pozostawili światy, których strzegli i przyglądali się temu co ma się wydarzyć.

- Czy naprawde to musi się tak skończyć? - Spytała Shota.
- Tak - Odpowiedział jej głos Salomona - Przeznaczenie nie chciałóo takiego rozwiązania, ale juz się z nim oswoiło.
- Dlaczego nie moglibyśmy ich po prostu przejąć ich ciał i zrobić to co powinno być zrobione?
- Bo ON się na to nie zgodził. Wiesz, ze Najwyższy ma swoje własne zdanie na każdy temat i on zadecydował. My musimy się temu podpożądkować.
- Nie chcę tego..
- Nie masz wyjscia
- Ale...
- Żadnych ale, nie możemy nic zrobić. Najwyższy dał im wolną wolę. Postąpili zgodnie z ich wolną wolą. To ze mam w sobie krew demona nie znaczy, ze uwazam, ze wolną wolę powinno się łamać. Można ją jedynie ograniczać. A w tym przypadku zostałęm odsuniąty. Przez Opiekuna. I to na niego spada cała odpowiedzialność za to co się teraz wydarzy. Tak samo jak na nim spoczywa odpowiedzialność, ze gospoda odtrąciła ciebie.
- Ale na pewno możemy im jakoś pomóc, prawda?
- Możemy ale nam nie wolno. Znasz zasady.
- Przecież jesteśmy Serafinami, naszym obowiązkiem jest strzeżenie światów.
- Ale każdemu z nas przypisany jest tylko jedne świat. A ten ma aż dwóch Serafinów. Nie powinniśmy się więcej mieszać w ich kompetencje.

Pozostali popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Jak to dwóch Serafinów? - Spyała sie rudowłosa dziewczyna w zielonej sukni.
- Ma dwóch. Tylko jeden z nich jest tak słaby, ze musi prosić o pomoc czarnego anioła.

Nachylił się i dotknął palcami wody. W tafli pojawili się Arianna i Opiekun.
- Drugi w tej chwili jest bardzo zajęty...

W tafli pojawiła się postać o o czarnych, lśniących włosach, bladej cerze i złotych oczach. Tylko ze w odróżnieniu od Salomona oczy były zwykłe i raczej byow widać że ta osoba ma w sobie więcej z elfa niż z demona. Czarnowłosy znajdował się właśnie w przestzreni Astralnej i walczył z Opiekunem Zaświatów i Loethe.

- On nie przegra. Przegra znacznie później i walcząc z kim innym. Ona...... Tego przeznaczenie jeszcze nie wie. Wszystko zmierza do niezamierzonego celu. I nawet ja nie wiem co to bedzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 20:39, 31 Mar 2007    Temat postu:

Abigail wyszła z pokoju. Wokoło czuła obecność wielu dusz, ale nie umiała ich rozróżnić. Może Arianna i Opiekun wrócili, może ktoś obcy. Spojrzała na dłonie, po których przepływały jasne promienie światła. Migotały i zaczęły obejmować całe ramiona. Po chwili delikatnie wchłonęły elfkę. Stała się promieniem przepływającym po srebrzystych włosach Arianny i prześlizgującym się po zbroi Anioła. Nie mogła dosięgnąć Erelena, był zbyt głęboko ukryty w mroku. Kiedy otworzyła oczy uderzył ją świeży zapach trawy. Za plecami po raz trzeci tego dnia usłyszała głęboki głos. Kiedy się odwróciła po raz trzeci tego dnia zobaczyła płynną rzekę złota i delikatny błękit łagodnych oczu napawających radością.
- Tam mogłabyś zrobić coś, co nie należy do ciebie. Chodź za mną.
- Ale Aslanie, sam słyszałeś. Arianna mnie wołała, a ja zniknełam bez słowa.
- Zaufaj mi dziecko – głos brzmiał łagodnie i pewnie. – Wrócisz tam w odpowiednim czasie. Arianna może znaleźć w sobie moje źródło i siłę. To jej walka i potrafi przejść przez nią sama. Tych których potrzebuje ma obok siebie. A ty będziesz musiała się jeszcze wiele nauczyć. Teraz nie wiedziałabyś jak pomóc. Nie wiesz skąd brać siłę. Chodź.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 17:28, 01 Kwi 2007    Temat postu:



- Arianno! - krzyknął Anioł, i podfrunął do elfki - Poczekaj chwilkę. - Ujął elfkę za rękę i zamilkł na chwilę. Stał chwilkę, a dziewczyna patrzyła na niego przenikliwie, nie wiedziała co Opiekun ma zamiar zrobić. Dopiero co od niego odeszła, a już pragnie być blisko niej. Nagle ziemia zadrżała... Opiekun puścił jej dłoń i wzniósł się na malutką wysokość. Zaczął szybko i wyraźnie, jednak bardzo łagodnie i cicho wypowiadać słowach, które brzmiały jak zaklęcie. Po krótkiej chwili, niebo przeszył głośny krzyk, a z piersi Anioła wydobyła się srebrna kula, która rozdarła jakby duszę Opiekuna. Srebrna kula zajaśniała swym blaskiem, choć mimo, że wciąż był dzień i pomknęła w stronę elfki. Wniknęła delikatnie w Ariannę. Anioł upadł na ziemię, dysząc głośno, a krew z jego dłoni i nosa powoli ściekała na ziemię, tworząc małą studzienkę wśród kamieni.
- Masz teraz moc, jakiej nie widział i czuł żaden śmiertelnik. Mam nadzieje że pomoże Ci ona wypełnić Twoje zadanie. Masz też teraz mnie... W sobie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 17:50, 01 Kwi 2007    Temat postu:

Szóstak stojąca nad świetlistą studnią w milczeniu przyglądała się czynowi Opiekuna. Salomon spojrzał na Shotę.
- Teraz - syknął.

W blasku białego światła, tuż obok Arianny pojawiła się Shota. Bez słowa dotknęła głowy opiekuna i dłoni Arianny.
- Głupcze - syknęła. - Ona ma to zrobić sama, bez twojej pomocy. Nie próbuj być kimś lepszym niż w rzeczywistości jesteś.

Biała błyskawica przeszła przez dłoń Arianny, Shotę, do cała Opiekuna
Popatrzyła na elfkę.
- Wybacz, kochanie. Pamiętaj, że Ja, Salomon, twoja Ciotka i pozostali liczą na ciebie. - Powiedziała, po czym zniknęła w białym blasku.

W tym samym momencie pojawiła się u boku Salomona.
- Zrobione


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 23:45, 06 Kwi 2007    Temat postu:

Spojrzenia Arianny i Shoty. W tym samym momencie elfka zrozumiała czemu jej zabrano dar Opiekuna, czemu większość mieszkańców gospody ją opuściła, czemu aura Abigail gdzieś zniknęła. Musiała wykonać swe zadanie sama, bez niczyjej pomocy. To był jej los i tylko jej.
Spojrzała ze współczuciem na Anioła i bez słowa odwróciła się biegnąc w stronę Gospody, na schodach zwolniła krok, powoli podeszła do drzwi pokoju Erelena i zapukała. Nie czekając na odpowiedź pchnęła drzwi i weszła.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 14:38, 09 Kwi 2007    Temat postu: Tak lub nie dla świata...


- Ona jest już w środku, a ja nie mogę nic zrobić? Na Pana! Nie będę stał bezczynnie! Jeśli ona zginie... - Tu głos mu się załamał. Przez kilka milczących sekund, jego świat upadł, a jedyne światło zgasło. Chwilę później obudził się z tego zastoju i krzyknął donośnie od Shoty:
- Nie będę stał bezczynnie... Ona może przegrać... Może też osłabić Lloth. Wtedy może będziemy mieć szansę. Abigail, wezwij wszystkich, nie szykują się na bitwę! Nie chcę stracić kolejnego świata! Straciłem ich już dość, i dość przelało się w nich bliskiej mi krwi. To dzień miecza! Dzień ratunku! Uzbrójcie się w moc i cierpliwość. Ciemności zaległy się nad gospodą. Ja jednak nie będę tu stał. Na tym świecie jest dość istot o czystych sercach i zwinnych dłoniach. Shoto! Jeśli choć trochę zależy Ci na tym świecie, stań po mojej stronie. Wiem, że Jego wola jest nieugięta... Jednak pamiętaj, kto jest Jego wysłannikiem na tym świecie i kto z nim rozmawia. Kto wie! Pamiętaj, kto wie! - Krzyknął, a niebo spowiły ciemności. Ziemia drżała a wiatr porywał liście i pył do wojennego tańca. Zimie przeszył błękitny piorun i otworzył się portal. Do portalu Opiekun wystrzelił jedną ze swoich strzał, a ta z świstem zagłady popędziła przekazać straszną wieść. W chwilę później z portalu wyleciało tysiące strzał, które upadały jedna obok drugiej, w idealnym rzędzie u stóp anioła. Z portalu wyszło tysiąc wojowników, których łuki większe niż oni same wciąż gotowe były do ataku, a oczy płonęły błękitnym płomieniem i gotowością do walki. Portal zamknął się, a wokół rozszalała się wichura, którą przerywał tylko ryk grzmotu. Wszystko było gotowe. Ostatnia walka. Gospoda została otoczona. Opiekun spojrzał jeszcze raz na Shotę. Czekał na jej "tak" lub 'nie" dla tego świata...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
Strona 29 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin