Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 19:49, 04 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 17:19, 30 Mar 2009    Temat postu:

Interfector popatrzył na potrącone liście – jedyny pozostały ślad obecności wilczycy w tym miejscu. Inaczej mężczyzna mógłby pomyśleć, że cała scena była to tylko i wyłącznie wytworem jego wyobraźni. Przy wejściu do groty jednak nikt nie czuwał, a Animus wyraźnie odczuł obecność odchodzącej Shiriny.
- Po raz kolejny się pomyliliśmy - westchnął Interfector. - Mijają dni, a my wciąż nie odnaleźliśmy tej, która pomogłaby nam złamać klątwę. A taki byłeś pewny co do niej. Tymczasem opuściła swoich przyjaciół przed bitwą, pozostawiając ich samym sobie. Nawet jeśli nie wróci do Zakonu, nie ucieknie przed nim. Kiedyś będzie musiała stanąć twarzą w twarz z prawdą, zmierzyć się z nią i przyjąć ją. Nie będzie to łatwe. Nikt czegoś takiego nie powiedział. To będzie trudne i bolesne, ale nieuniknione.
Wilk podążył posłusznie za wracającym do jaskini mężczyzną. Zbliżało się południe i według planu powinni niedługo wyruszyć w dalszą drogę. Odejście Shiriny było idealnym argumentem, aby zbudzić ze snu odpoczywającą drużynę.
- Zbudź się - Interfector potrząsał delikatnie ramieniem Halida. - Ona nie wróci. Musimy niezwłocznie wyruszyć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Wto 20:15, 31 Mar 2009    Temat postu:

Halid otworzył oczy. Chwilę bezładnie błądził wzrokiem po sklepieniu jaskini. Westchnął.
- Odeszła? Tak nie wróci... - Łowca wstał. Wspominał sen. Pozostało wspomnienie. I zapach jaśminu. Te oczy. Tak poznałby je nawet w czeluście piekieł. Czego nie zorientował się wcześniej? Nie wiedział... Bez słowa zebrał swoje rzeczy i broń. Dopiero wtedy zatrzymał się i popatrzył na elfa jakby coś sobie uświadamiając
- Dlaczego musimy ruszać? Co się stało Interfectorze...?- zapytał cicho patrząc mu w oczy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 12:59, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Odeszła...
Trudno było powiedzieć Meadhrosowi czy coś takiego przeczuwał... Patrząc jak wybiega z groty, czuł, że wraz z nią odchodzi jakaś cząstka jego... Ta cząstka, która zagościła w jego sercu drugiego dnia jego pobytu w Solamii.
Elf czuł się rozdarty między dwoma światami. Armandią i Solamią... W obu z nich tkwiły cząstki jego duszy i serca... Jedna z nich sama go opuściła, drugą on zmuszony był opuścić...
I co teraz? Jak spojrzy w oczy tej, którą przecież kochał...? Kiedyś kochał... kochał...?
Czuł rozdarcie.

kolejny raz sam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 14:57, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Mężczyzna zdziwił się, że Halid nie zadawał żadnych pytań, dlaczego muszą opuścić jaskinię i iść dalej, tylko posłusznie zaczął zbierać swoje rzeczy, przygotowując się do drogi. W końcu jednak padły oczekiwane słowa, budzące wątpliwości.
- Być może to nie przypadek, że odeszła - mruknął w odpowiedzi. - Jako wojowniczka Zakonu Księżyca, mogła przeczuwać atak wilkołaków na nasze obozowisko. Nie chcąc stracić życia za zdradę swoich opiekunów, zwyczajnie uciekła. Co gorsza, pragnąć odkupić, według nich, swoje haniebne czyny, mogła wrócić do naszych wrogów, by wskazać im miejsce naszego pobytu. Urządziliby zasadzkę, a uwierz, byłaby ona dla nas śmiertelna. Głupstwem byłoby umożliwienie jej tej szansy. Ale nie możemy ryzykować, nawet gdyby to nie była prawda...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Illidan dnia Śro 14:58, 01 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Śro 16:57, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Halid zamyślił się.... Przypomniał sobie sen... Przypomniał przyjaciela... Te oczy... Piękne... Nie to nie mogło tak być...
- Nie zdradzi nas... - szepnął - W żadnym wypadku... - dodał pewniej - Ale masz racje bezpieczniej będzie jeżeli opuścimy nasza kryjówkę i poszukamy innej... - to mówiąc trącił lekko śpiącego Geralda i po jego przebudzeniu wyjaśnił mu krótko co się dzieje.
- No dobrze ale gdzie się udamy? To pustkowie... - mruknął wiedźmin
- Interfectorze masz jakiś plan? - zapytał Łowca elfa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 23:51, 01 Kwi 2009    Temat postu:

- Jak wszystko, pustkowie także ma swój kres - Interfector uśmiechnął się tajemniczo. - Na drugim krańcu doliny, otoczony gęstymi lasami, znajdują się ruiny bardzo starego zamku, pamiętającego jeszcze zamierzchłe czasy. Czyżbyście zapomnieli o tym? Niektóre pomieszczenia zachowały się w całkiem niezłym stanie, jakkolwiek warownia jest opuszczona i spisana na straty. To doskonałe miejsce na zatrzymanie się. A nawet gdyby wilkołaki zaatakowały nas nocą, łatwiej będzie się nam obronić w ruinach niż na otwartej przestrzeni. Przed zachodem słońca powinniśmy tam dotrzeć. Jednak któryś z was będzie musiał zabrać mnie na swojego konia, inaczej będę dość poważnie was spowalniał w drodze...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Czw 16:23, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Halid skinął głową w milczeniu. Wiedział o którym miejscu mówi Interfector. Pamiętał je dobrze. Westchnął. Wiedźmin poruszył się niespokojnie.
- Ja Cię wezmę ze sobą... - szepnął lustrując swoimi kocimi oczami elfa - A co do zamku to zobaczymy...-
- Przygotujcie się...- mruknął Łowca - W polu możemy kogoś spotkać... Nie zapominajcie, że mamy przeciwko sobie maga... - Maradwe poprawił pasy z bronią, sprawdził czy miecz gładko wychodzi z pochwy i zagasił ognisko śniegiem...
- A więc ruszajmy!- wiedźmin chuchnął w dłonie i wskoczył na Płotkę robiąc miejsce dla Interfectora...

***

Po chwili trzy konie ruszyły przed siebie. Zamieć ustała, śnieg nie sypał lecz oto ciemności powoli zaczęły napływać i cienie się wydłużyły. Halid jadący na przodzie wpatrywał się w mrok jeszcze bardziej intensywnie. Już trzy razy rzucali się w zaspy gdyż Łowcy wydawało się że na widnokręgu majaczy jakaś postać. Myśl o wilkołakach nie dawała mu spokoju. Do tego jeszcze mag... Wszędzie zdawał się słyszeć szepty. Ktoś coś szeptał... Podpowiadał... Zniechęcał... Wjechali w zagajnik. Do zamku pozostała im jeszcze mila może dwie. Łowca przystanął. Ciemność ich otoczyła. Las poruszał się. Śnieg skrzypiał pod kopytami pozostałych koni. Halid dał pozostałym znak by się zatrzymali. Czuł coś. Coś złowrogiego. Zagajnik napawał go strachem. Koń Meadhrosa cicho sapnął. Cisza... Żadnych ptaków... Żadnych zwierząt... Coś się wyczuwało... Coś było nie tak... Czuło się... Czuło się ZŁO...
- Co to? - zapytał Gerald
- Nie jestem pewien... Choć... - szepnął Łowca wpatrując się w mrok. Ciszę przerwał świst. Po chwili jeszcze jeden. Nagle koń pod Halidem zwalił się na ziemie zrzucając z siebie Łowcę. Zwierze wydało ostatnie żałosne rżenie. Z jego szyi wystawały dwie czarne jak noc strzały.
- Driady! - zawył na całe gardło wiedźmin -Na ziemię!- Gerald rzucił się na ziemię ciągnąc za sobą Interfectora. Obaj upadli w biały puch. Kolejne strzały utkwiły w szyi kolejno Płotki i wierzchowca Meadhrosa. Zwierzęta zaczęły się miotać. Halid zaczął szukać strzelców... W gęstwinie przemknął cień. Po chwili jeszcze jeden. Łowca wczołgał się za trupa swojego konia, który dawał jako taką ochronę przed strzałami. Pociski śmigały nad ich głowami.
- Bawią się za nami! Do mnie!- ryknął Łowca. Głośne plaśnięcie przy jego głowie oznajmiło że kolejna strzała utkwiła w trupie jego wierzchowca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 12:17, 01 Maj 2009    Temat postu:

Meadhros położył się przy koniu Halida w taki sposób, że nie stwarzał Driadom sposobności by go trafiły.
- Uspokójcie się! - zawołał - Chcemy tylko przejechać przez ten zagajnik, nic więcej!
Geralt, powiedz im coś - zwrócił się do wiedźmina na tyle cicho by jego słowa mógł słyszeć tylko on i Halid - Ty przecież podobnie jak one wyznajesz ten Kult Natury, czy coś w tym rodzaju... - mruknął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pią 13:17, 01 Maj 2009    Temat postu:

Wiedźmin popatrzył na Meadhrosa spode łba. Zmarszczył brwi jakby sobie coś przypominając i podniósł się na klęczki. Jedna ze strzał przemknęła koło jego ucha. Nie zważając na to Gerald zaczął mówić w niezrozumiałym języku. Słowa przypomniały śpiew ptaków i szum drzew. Język natury jak najstarszy język znali nieliczni. Strzały ustały. Zapadła cisza. Białowłosy wstał i rozpostarł ręce w geście pokoju. Gdzieś jęknęła cięciwa. Strzała wbiła się przed stopą mężczyzny. Rozległ się piski zawodzenie jakby ptaka. Wiedźmin odwrócił się do towarzyszy.
- Mamy się stąd wynosić... Dostaliśmy mało czasu... - to powiedziawszy wiedźmin puścił się biegiem przez las. Za nim ruszył Łowca. Po chwili wyprzedził białowłosego. Za wszelką cenę starał się przypomnieć sobie drogę do ruin zamku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 0:02, 04 Maj 2009    Temat postu:

Podróż nie należała do najprzyjemniejszych. Chociaż Gerald zaoferował miejsce na swoim wierzchowcu, by w ten sposób Interfector nie spowalniał wyprawy do opuszczonej twierdzy, mężczyzna zastanawiał się czasami, czy nie wygodniej byłoby na przemian biec i iść. Wprawdzie przez wszystkie lata tułaczki przywykł już do trudów wędrówki, jednak najbardziej męczyły go kontrolne i niespokojne spojrzenia wiedźmina, jakby spodziewał się jakiegoś ataku ze strony swojego towarzysza.
- Więc przeklęty elf? - zapytał nagle.
Interfector zdumiał się, ale nic nie odpowiedział. Wiatr szumiał mu w uszach. Animus biegł tuż obok nich. Gruba warstwa śniegu tłumiła odgłos końskich kopyt, uderzających w zamarzniętą ziemię.
- A za cóż spotkała cię taka kara? - Gerald nie dawał za wygraną. - Za zabójstwo własnego króla?
- Powinieneś być wdzięczny losowi za to, że nie zgotował ci tego, co mnie - odparł mężczyzna. - Między czernią a bielą istnieją miliony innych barw. Nie wszystko zawsze jest jednoznaczne.
W miarę, jak dzień chylił się ku wieczorowi, zbliżali się do celu. Konie wprowadziły ich w zagajnik, obierając wąską, zasypaną ścieżkę między drzewami.
Coś złego unosiło się w powietrzu. Wyczuwały to nawet zwierzęta. W końcu nerwową i pełną napięcia ciszę przerwał świst i czarna strzała utkwiła w szyi wierzchowca Halida. Nie ulegało żadnym wątpliwością, że zostali zaatakowani.
Złość gotowała się w Interfectorze. Jego niemalże doskonały plan, który udawało się mu realizować, teraz mógłby spalić na panewce. Otoczony żywą barierą zamek mógł stać się barierą nie do pokonania zarówno dla nich jak i dla wilkołaków, mających tej nocy zaatakować drużynę i zemścić się za wszystkie doznane krzywdy. Nie zważając na niebezpieczeństwo, wciąż siedział na wierzchowcu, stanowiąc łatwy cel. Gerald gwałtownie pociągnął go za sobą na ziemię, a śnieżna zaspa złagodziła upadek. W tym samym momencie w drzewie, tuż nad ich głowami, utkwiła kolejna strzała prześladowców.
- Chyba uratowałeś mi życie - szepnął Interfector, który przed chwilą jeszcze chciał nawrzeszczeć na swojego wybawiciela.
- Wszyscy jesteśmy przeklęci - odparł wiedźmin. - Od początku ta wyprawa nie wróżyła niczego dobrego.
Przeczołgali się do Halida, chroniąc się za cielskami nieżywych już zwierząt. Animus trwał przy boku przyjaciela, obserwując poczynania zaatakowanych. Po chwili Gerald rozpoczął negocjacje z driadami, a kiedy przekazał im wiadomość, że mogą iść dalej, ale mają mało czasu i muszą się pospieszyć, wszyscy natychmiast rzucili się do ucieczki. Biegli przez las w nieznanym sobie kierunku. Na końcu, z premedytacją odstając od reszty, Interfector coraz bardziej zwalniał i zwalniał, aż w końcu się zatrzymał.
- Czego od nas chcecie? - rzucił w ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pon 14:03, 04 Maj 2009    Temat postu:

Odpowiedziało mu milczenie. Cisza jaka nastała dzwoniła w uszach. Mężczyźni stali w milczeniu wpatrując się w mrok wokół nich. Zerwał się lekki wiatr. Coś przemknęło w cieniu. Śnieg lekko wirował w powietrzu. Halid czuł na sobie czyjś wzrok. Wzdrygnął się. Nie powinni byli opuszczać ich schronienia. Coś było nie tak. Ale było już za późno na pokutę i naprawienie błędu. Ruszyli drogą bez powrotu. Łowca gdziekolwiek patrzył wydawało mu się, że tam jest tylko ciemność, a w ciemności śmierć. Nagle wiedźmin wzdrygnął się. Okręcił się jakby czegoś szukając. Słychać było jak węszył.
- Co się dzieje? - zaczął Halid
- Nie czujecie? - Gerald przebiegł po ich twarzach swoim kocim wzrokiem. Nagle jego źrenice się rozszerzyły. powieka mu drgnęła.
- Dzisiaj jest noc Śmierci - jęknął cicho i popatrzył na Halida. Łowca wzdrygnął się i pobladł.
- Niemożliwe... - szepnął i zaczął pośpiesznie powtarzać jakieś daty i liczby. Jakby wszystko zniknęło, jakby nic się nie liczyło Maradwe padł na kolana i narysował jakiś znak. Wpisał w niego jakieś liczby i liczył.
- 14 dzień, 15 dzień... Biała dama... Dzień Jutrzenki... U nich to będzie... Umglith... potem Wakras... Święto Krwi? Tak... dalej... to musi być...- podniósł wzrok na wiedźmina
- To dzisiaj... - szepnął cicho. Szept odbił się jakby echem w ciszy wokół
- Czujesz ich? -
- Mam przeczucie... - oczy Geralda rozszerzyły się jeszcze bardziej - Są blisko to pewne... Driady się pomyliły... Dlatego nas zaatakowały... dziś nie różnimy się od nich bardzo... - wiedźmin wyciągnął miecz i jeszcze baczniej wpatrywał się w mrok. Łowca poszedł w jego ślady. W jego reku pojawiła się mała kusza...
- Czuję ich... - powtórzył wiedźmin...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 16:14, 04 Maj 2009    Temat postu:

- Nie możemy zwlekać - wtrącił się w rozmowę Interfector. - Dziś, czy nie dziś, jeśli nie dotrzemy do twierdzy, wszystkich nas czeka śmierć. To nie garstka krwiożerczych wilkołaków, która zaatakowała was ostatnio, lecz cały Zakon i ich sprzymierzeńcy. Wobec takiej potęgi nie mamy najmniejszych szans. Możecie spróbować przekonać driady, by stanęły u waszego boku, ale one zawsze walczą tylko po swojej stronie.
Wrogi pomruk wydobył się z pogrążonego w ciemnościach lasu. Chociaż wieczór jeszcze nie nadszedł, światło zachodzącego słońca nie docierało do wędrowców, nie przebiwszy się przez gęste korony drzew. Kilka cieni przemknęło pomiędzy pniami, obserwując każdy ruch drużyny.
- Jakiś plan? - mruknął pod nosem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Wto 13:35, 05 Maj 2009    Temat postu:

Wiedźmin złapał Interfectora za ramię.
- Ciszej mości elfie... - syknął cicho. Coś zaszeleściło na gałęzi. Gdzieś spadło trochę śniegu. Rozległ się pisk. Wiedźmin krzyknął. Łowca szybciej niż mgnienie oka wycelował i strzelił. Rozległ się świst. Następnie nastała grobowa cisza. W powietrzu czuć było napięcie. Halid wyciągnął miecz. Ruszyli razem z Geraldem w las w stronę gdzie poszybował bełt Łowcy. Elfy byli tuż za nimi. Nagle wiedźmin się zatrzymał.
- Perfekcyjny strzał... Zwiadowca... pilnował rytuału - mruknął i rozgarnął gałęzie. Ich oczom ukazał się wielki nietoperz przeszyty bełtem. Nie żył. Wiedźmin wstrzymał gestem Halida, który chciał się pochylić. Czekał. Po chwili nietoperz zaczął się zmieniać. Powoli skrzydła zamieniły się w ręce. Głowa zdeformowała się i zaczęła przypominać ludzką. Postać powoli rozrastała się aż osiągnęła rozmiary człowieka. Bełt tkwił w jego piersi. Wiedźmin popatrzył po towarzyszach i uciął mieczem kawałek drewna.
- Wampir... - niepotrzebnie zauważył, po czym zaostrzył drewno czyniąc z niego ostry kołek. Wyciągnął zza pazuchy mały flakonik z jakimś płynem i skropił nim drewno.
- Łzy elfki... jednorożca byłyby lepsze ale cóż... - podał narzędzie Łowcy. Ten skinął na znak że rozumie. Sam musiał zakończyć żywot stwora. To on go ranił. Teraz ostatnie pchnięcie należało do niego. Uklęknął nad ciałem. Teraz widocznie widać było nieludzkie zęby wystające z ust potwora. Gerald również pochylił się nad ciałem i narysował krzyżyk na jego piersiach.
- Tu - szepnął. Łowca skinął ponownie głową i zaczął wbijać kołek w wyznaczone miejsce. Ciemno czerwona krew trysnęła z rany. Wampir otworzył oczy. Czarne jak noc. Patrzył one na Halida z nienawiścią i jakimś nieopisanym złem. Łowca wzdrygnął się i popatrzył na wiedźmina.
- Nie przerywaj... jedyne czym może poruszać to powieki... Za chwilę jego dusza uleci - usłyszał. Wrócił do pracy. Czerwona krew obficie płynęła po śniegu.
- Wystarczy... - Gerlad popatrzył na ciało i wytarł śniegiem krew z czubka buta. Po chwili rozległ się trel jakby ptaka. Coś zaszumiało. Wiedźmin uśmiechnał się posępnie.
- Driady dziękują... -
- Gdzie odbywają się rytuały Nocy Śmierci? - przerwał mu szybko Halid choć czuł, że zna odpowiedź na pytanie. Gerald popatrzył na niego przenikliwie.
- Stare miejsca, z historią, pełne śmierci, starości... pustkowia gdzie nikt nie zagląda... - spauzował - Najlepiej stare zamki... - dodał po chwili
- Ilu? - Łowca wstał z klęczek
- Pełną ekstazę osiągają przy trzech elfach i trzech ludziach... Zazwyczaj dodają jakieś zwierzęta... -
- Ile ich tam może być? -
- Chyba nie zamierzasz?!- wiedźmin wytrzeszczył oczy
- Ilu? -
- To zależy... od sześciu do pięćdziesięciu... - stwierdził kwaśno Gerald- Ale skoro był tylko jeden strażnik... a mam taką nadzieję to będzie... hmmm... do dwunastu najwięcej...-
- To wychodzi po trzech na głowę... - szepnął Łowca
- Przy wsparciu bogów... ale to tylko teoria nigdy nawet nie próbowałem tam podejść... - szepnął Gerlad - Głód pomnaża ich siłę... -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 20:02, 05 Maj 2009    Temat postu:

Interfector cały czas przysłuchiwał się rozmowie.
- Chcesz powiedzieć - zwrócił się do Geralda - że driady wybrały sobie właśnie ten zamek, do którego zmierzamy? Przecież to niemożliwe. Takie rytuały nigdy nie odbywają się w tym samym miejscu, w którym rozegra się tragiczna rzeź. Nie podoba mi się to wszystko. Nie ufałbym im - ściszył głos i popatrzył na towarzyszy. - Driady mogą być w zmowie z wilkołakami i czyhać na nas w twierdzy. Już powystrzelały nasze konie. I nie wmówisz mi - rzekł ponownie do wiedźmina - że pomyliły nas z wilkołakami. Od kiedy ci podróżują na wierzchowcach? Odkąd żyję, a żyję długo, jeszcze nigdy nie widziałem wilkołaka dosiadającego konia. Nie podoba mi się to wszystko.
Animus warknął cicho...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Śro 12:05, 06 Maj 2009    Temat postu:

Wiedźmin spojrzał na Interfectora.
- Tu nie chodzi o driady... one nie stoją po niczyjej stronie... nie zapominaj, że jesteśmy niedaleko Gór Mrozu... Noc Śmierci to ważny rytuał... ale obchodzą go praktycznie tylko wampiry i czarodzieje... rzadziej wilkołaki... - Gerald rozglądnął się bacznie. Stojący za nim Łowca podszedł bliżej.
- Chodzi o sam fakt rytuału... Wiedźmin wyczuwa jeszcze więcej wampirów... podejrzewamy że są gdzieś niedaleko... a po zachowaniu driad można przypuszczać że pomyliły nas właśnie z nimi. Trudno jest rozpoznać wampira po przemianie... najprawdopodobniej w zamku rozgrywa się teraz rytuał składania ofiar na święto Nocy Śmierci w którym wampiry...-
- Nie ważne co robią - przerwał mu Gerald - Chodzi o to że Łowca chce żebyśmy uniemożliwili założenia ofiary z ludzi i elfów...-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 34, 35, 36  Następny
Strona 35 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin