Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 19:27, 04 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 34, 35, 36
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 16:07, 07 Maj 2009    Temat postu:

Interfector zdumiał się.
- Chyba sobie kpisz - wpatrywał się w Halida z niedowierzaniem. - My czworo przeciwko całej zgrai rozjuszonych i rozwścieczonych wampirów? Przecież to jest czyste szaleństwo! Równie dobrze możemy tutaj wbić sobie miecze w serca i skutek będzie podobny. Tobie życie niemiłe? Nie zapominaj o wilkołakach. One zmierzają naszym tropem i nie znamy dokładnego czasu, kiedy będziemy musieli się z nimi zmierzyć. Chcesz stoczyć jedną walkę po drugiej? Skąd nabierzesz tyle sił? Zakładając oczywiście, że przetrwamy pierwsze starcie. Drugie będzie zbyt potężne, by niepotrzebnie marnować siły. Kpisz sobie, prawda? Bo przecież ten plan jest absurdalny.
I niespodziewanie wyraz jego twarzy zmienił się w mgnieniu oka.
- Ale podoba mi się. Więc jak? Idziemy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pią 13:55, 08 Maj 2009    Temat postu:

Wiedźmin uśmiechał się słysząc wypowiedź Inbterfectora.
- ...zakładając oczywiście, że przetrwamy pierwsze starcie. Drugie będzie zbyt potężne, by niepotrzebnie marnować siły. Kpisz sobie, prawda? -
- Popieram elfa... czyś ty oszalał Halidzie Maradwe?- wtrącił cicho Gerald
- Bo przecież ten plan jest absurdalny - Interfector zamilkł i nastała chwila milczenia. Twarz elfa momentalnie się rozjaśniła.
- Ale podoba mi się. Więc jak? Idziemy?- Gerald wytrzeszczył oczy.
- Czy wyście zgłupieli do reszty... te wilkołaki musiały cię Halidzie doprawdy mocno pokiereszować... Ale ran głowy nie widziałem... Naprawdę śmieszne... Meadhrosie bądź na tyle inteligenty i wyperswaduj im że jeżeli chcą tam iść są kretynami...-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 10:30, 09 Maj 2009    Temat postu:

Meadhros przeniósł swoje spojrzenie na medalion wiszący na jego szyi, a następnie znowu na Halida i elfa.

- Jesteście kretynami – mruknął wyciągając miecz – ale mimo to, pójdę z wami.
Przez chwilę rudy elf przyglądał się ciemnemu ostrzu, które trzymał w rękach a następnie, jak gdyby coś sobie przypomniał zwrócił się do wiedźmina : Czyżby Cię strach obleciał? – zapytał drwiąco.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 12:41, 09 Maj 2009    Temat postu:

- Być może ci naznaczeni piętnem śmierci nie boją się jej tak jak ci, którzy dopiero wyjdą śmierci naprzeciw - Interfector spojrzał na wiedźmina. - Przeklętym łatwiej robić absurdalne rzeczy, bo niewiele mają do stracenia. Jednak wiele mogą zyskać. Pokój duszy jest przecież bezcenny, prawda, Halidzie? Prędzej czy później każdy będzie musiał dokonać czegoś z pozoru równie bezsensownego i beznadziejnego.
Następnie mężczyzna podszedł do Meadhrosa.
- Nie oceniaj innych, biorąc pod uwagę tylko to, co widzisz - rzekł. - Czyżbyś ty niczego się lękał? Naprawdę niczego? A ile czasu jeszcze ci pozostało? - spojrzał na medalion, wiszący na piersi elfa. - Dobrze wiesz, że to może być dla ciebie ostatnia szansa. Podczas walki z wilkołakami może nie być czasu, by próbować kogoś ratować. O ile sam przeżyjesz ich atak. Pójdziesz nie dlatego, że my idziemy, ale przede wszystkim pójdziesz dla siebie, by sobie pomóc. Podobnie jak my.
Odwrócił się w stronę Halida i Geralda. Jego ciemne oczy błysnęły tajemniczo.
- Ten plan wcale nie musi być taki niedorzeczny, za jakiego go uważacie. Jeśli zdołamy uwolnić ten las od wampirów, możemy zjednać sobie driady. Nie zaszkodzi spróbować. Powiedzmy sobie szczerze, w takim stanie i liczebności nie pokonamy wilkołaków, nawet gdy do walki dołączą Leśne Elfy. Nie zapominajcie o Zakonie. Wielu elfów do niego należy i podczas bitwy skrzyżują swoje oręża, walcząc przeciwko sobie. A kto zajmie się wtedy wilkołakami? Nasza czwórka? Trochę za mało. Potrzebujemy pomocy. I to wsparcia driad. To może być ten czas, kiedy wreszcie opowiedzą się po którejś ze stron...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Śro 10:37, 13 Maj 2009    Temat postu:

Wiedźmin coś mruknął pod nosem ale wyciągnął miecz i sprawdził całe swoje oporządzenie. Naciągnął swoje rękawiczki z ćwiekami i sprawdził czy miecz dobrze leży w dłoni.
- Wampira zabijecie tylko wtedy kiedy odetniecie mu głowę... Ale i wtedy nie jest pewne, że jego dusza uleci... Najlepszym rozwiązaniem jest wbicie kołka w jego pierś ale możecie na to nie mieć czasu... Pamiętajcie! Nie pozwólcie by wampir ranił was swoimi zębami... Gdy kogoś zrani najlepiej jest jak ów człowiek popełni samobójstwo albo zabije go ktoś inny... Inaczej zamieni się w to - Gerald kopnął w ciało które leżało na ziemi. Halid skinął głową na znak, że rozumie. On też wyciągnął miecz i obrócił go w dłoniach. Ostrza zalśniło blaskiem.
- Pamiętajcie, że staramy się ocalić jak największą liczbę więźniów... Ruszajmy więc...- szepnął Łowca i ruszył lasem...

Starali się poruszać jak najszybciej i najciszej. Nie było to do końca możliwe ze względu na śnieg skrzypiący pod ich butami. Mijali zagajniki jeden po drugim. Przed nimi powoli zaczynały majaczyć ruiny zamku... Była to jedna ze starych warowni budowanych przez ludzi gdy Ci sprowadzili się do Solamii. Zamek miał swoją historię. Został zbudowany by bronić granicy z Górami Mrozu i jego mrocznymi mieszkańcami. Fortyfikacje były potężne. Forteca trzymała w ryzach stwory mieszkające w górach. Żołnierze którzy tu stacjonowali byli elitą. Sami weterani. Najlepsi z najlepszych. Jednak pewnego dnia zamek opustoszał... Nie było ciał ani śladów walki. Wszyscy mieszkańcy i żołnierze znikli. Nikt nie chciał tam przebywać. Między murami czuć było śmierć. Wszystko zaczęło podupadać, a mury kruszyć się. Wiele razy próbowano przywrócić mu świetność lecz na próżno. Różnorakie stwory broniły do niego dostępu aż w końcu i one się wyniosły... Zamek pozostał opuszczony przez wiele lat... Groza nie pozwalała wchodzić tam ludziom, a stwory nie miały tam czego szukać... Tej nocy Halidowi zdawało się, że zamek mimo że jest pogrążony w mroku nie jest pusty. Od ścian jak gdyby odbijało się światło ognia... Może to było złudzenie? Byli coraz bliżej i bliżej... Nagle wiedźmin szarpnął Halida i pociągnął go na ziemię.
- Strażnik... -szepnął i wskazał na smukłą postać stojącą pod bramą. Była prawie niewidoczna. Halid wytężył wzrok.
- Drugi na wylocie w las... -
Istotnie była i druga postać wpatrzona w las. Stała w kapturze.
- A jak się mylimy i to nie są wampiry? - mruknął Łowca - Możemy pomylić się jak driady... - Wiedźmin bez słowa pokazał na medalion na szyli.
- Czuje magię i zło... jak masz wątpliwości że to wampiry jeszcze możemy się wycofać... -
-Nie... - Łowca popatrzył na elfów z tyłu - Weźcie tego przy bramie... my najpierw z wiedźminem sprawdzimy czy to wampiry... zajmiecie pozycje i czekajcie na znak... -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 19:29, 19 Maj 2009    Temat postu:

Interfector uśmiechnął się do siebie.
Wbić kołek w pierś? Nic prostszego. Ale brak czasu... Tak, to może być problem.
Animus przekręcił lekko łeb z zaciekawieniem.
Być może jeszcze tej nocy, przed atakiem wilkołaków, zdołamy złamać ciążącą nad nami klątwę i uwolnić się od tego rozłączenia. Uratujemy las i driady, którym grozi niebezpieczeństwo ze strony wampirów. Czyż to nie szansa dla nas? Wiedźmin mówił, że mogą kogoś składać w ofierze. Tym większa będzie nasza zasługa.
Wilk spojrzał smutno na niego. Gdyby tylko umiał mówić, z pewnością zacząłby przekonywać Interfectora, że nie tędy droga. Chcąc, nie chcąc, musiał jednak podążyć za czwórką wędrowców, zbliżających się do ruin zamku.
Mężczyzna szedł na końcu, za Halidem, Geraldem i Meadhrosem. Animus stąpał cicho tuż przy jego boku, nie podzielając entuzjazmu przyjaciela. Nagle zatrzymali się, a wiedźmin wskazał na coś w ciemnościach, tuż przy bramie prowadzącej do podupadłej twierdzy. Wymienił kilka zdań z Halidem, który następnie zwrócił się do Interfectora i Meadhrosa:

- Weźcie tego przy bramie. My najpierw sprawdzimy, czy to wampiry. Zajmijcie pozycje i czekajcie na znak.
- W porządku - mężczyzna kiwnął głową.
Kiedy pozostał sam z elfem, nie spuszczając z oka strażnika pilnującego wejścia i wypatrując znaku, rzekł z udawaną pretensją:
- I nas zostawili...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Illidan dnia Wto 19:35, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Śro 12:20, 20 Maj 2009    Temat postu:

Halid przyparł do ziemi. Wiedźmin był tuż przy nim. Słyszał jak coś pije.
- Czarna mewa? - zapytał szeptem. Gerald nic nie odpowiedział tylko przymrużył oczy i schował butelkę. Łowca wzruszył ramionami i zaczął się skradać. Tę technikę miał wytrenowaną do perfekcji. Podchodząc wilkołaka trzeba się było podobnie skradać. Tylko wtedy trzeba było uważać na zapach, a wampiry nie mają dobrego węchu. Odległość między nimi malała. Gdy znaleźli się tuż przy stojącym wampirze mogli usłyszeć jego oddech. Łowca popatrzył na Geralda. Ten skinął głową i zaczął podchodzić do wampira od tyłu... Cicho... Gerald podniósł powoli miecz... nagle przystanął.... Dało się słyszeć brzęczenie jego medalionu...
Magia... przemknęło przez myśl Halidowi. Za późno. Potężny błysk i huk wstrząsnęły powietrzem. Gerald wyleciał w powietrze i gruchnął o ziemię. Łowca podniósł się na równe nogi i rzucił się na oślep w miejsce gdzie stał wampir. Ciął na oślep. Coś uderzyło go w twarz.
- Interfectorze bijcie w tego przy bramie!- krzyknął
Nagle światło znikło i pozostała tylko postać wampira powoli zdejmująca kaptur. Oczy Halida powoli się rozszerzyły. Przed nim nie stał wampir lecz mag. Ten sam którego widział na polanie walcząc z Ghaurem, ten sam którego spotkał na polanie najemników, ten sam który sprowadził zamieć...
- Jeszcze nie czas na śmierć... teraz czas próby...- dało się słyszeć skrzekliwy głos zakończony śmiechem i postać znikła. Nagle przy Łowcy pojawił się wiedźmin utykając.
- No i moment zaskoczenia diabli wzięli... teraz to już tylko bogowie nam pomogą... A w ogóle co to było? Nieźle nas poturbowało...- stęknął
- Nie mam pojęcia... Meadhrosie! Interfectorze! Do mnie! Szybko! - zawołał Łowca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 20:38, 22 Maj 2009    Temat postu:

Meadhros milczał, nie podejmując rozmowy z Interfectorem. Mężczyzna przewrócił oczami w wymownym geście, westchnął cicho, lecz wystarczająco głośno, by elf go usłyszał i poddawszy się, skupił swój wzrok na postaci przy bramie.
Aż tak bardzo mnie nienawidzą?
- przemknęła mu myśl. - Nawet rozmawiać ze mną nie chce?
Animus położył się tuż przy jego stopach, zamykając ze smutku oczy. Odkąd ponownie połączyli się z drużyną i wspólnie wyruszyli tego dnia, wilka ogarnęło dziwne przeczucie, budzące lęk i wątpliwości. Chociaż Interfector przez trzy dni przebywał w zaświatach, gdzie objawione zostały mu niektóre sprawy dotyczące przeszłości, nie zrozumiał wiele z poprzedniej lekcji. To właśnie Animus o wiele bardziej przeżył kolejne, wydawałoby się ostatnie, rozstanie. Ciało pragnie podążać własną drogą, niekoniecznie bacząc na to, czego życzy sobie dusza.
Od początku nikt z tej drużyny nie był mi przychylny - Interfector nie odtrącił ponurych myśli, lecz jeszcze bardziej się w nich pogrążył. - Za wyjątkiem Halida, być może. On jedyny wydaje się mi ufać. Co będzie wtedy czuł? Kiedy spojrzę mu w twarz z wyciągniętym przeciwko niemu mieczem? Co czuli wtedy ci wszyscy, którzy byli przed nim?
Cichy jęk wyrwał się z gardła Animusa. Mężczyzna spojrzał na zwierzę ze współczuciem, lecz nic nie zdążył zrobić, ponieważ z tym samym czasie potężny błysk rozproszył mrok zapadającego wieczora, a głośny huk przeszył powietrze.
- Interfectorze, bijcie tego przy bramie! - usłyszał wołanie Halida i natychmiast rzucił się w tamtym kierunku.
Zanim jednak dotarł do postaci, ta początkowo krzątając się nerwowo, nie mogąc określić kierunku, skąd grozi jej niebezpieczeństwo, zniknęła, rozpływając się w powietrzu na widok pędzącego Interfectora i Meadhrosa.
- Co jest? - mężczyzna zatrzymał się, zaskoczony.
Zdumienie malowało się również na twarzy elfa, ale żaden z nich nic nie powiedział, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że wpadli prosto w zastawioną na nich pułapkę.
Więc oni też wezmą udział w tej bitwie - pomyślał, badając ślady na śniegu. - Cóż, mogłem się domyślić. Szansy drużyny maleją z każdą chwilą.
- Meadhrosie! Interfectorze! Do mnie! Szybko! - z leśnej gęstwiny rozległo się wołanie Halida.
Niezwłocznie ruszyli w stronę, którą wskazał im głos towarzysza. Odnaleźli ich bez problemu. Nie wyglądali najlepiej, jakby zmierzyli się z kimś, kto znacznie przewyższał ich siłą i możliwościami.
- Co się stało? - zapytał mężczyzna. - Macie w zanadrzu jakiś plan awaryjny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pon 18:26, 07 Wrz 2009    Temat postu:

- Nie ma żadnego planu! Dajcie pomyśleć! Szlag by to...-
Halid nerwowo obrócił miecz w dłoniach. Cenny czas upływał, a on nie wiedział co ma czynić. Czy to była zasadzka? Jeśli nie to co to było? Czego chciał od niego mag i czego go nie zabił? Co z wampirami? Z rozmyślań wyrwał go wiedźmin.
- Będziemy tak stać i czekać aż się zorientują i nas wykończą? - warknął przez zęby - Nie będę stał bezczynnie...- Gerald ruszył w stronę bramy zamku z mieczem w dłoni.
- Co ty robisz!? Oszalałeś! A jak to zasadzka?- Łowca szarpnął go za ramię. Wiedźmin uwolnił się z uścisku i popatrzył na bramę dając znak żeby zamilkli.
- Jeśli mam czekać na śmierć bezczynnie kuląc się ze strachu to już wolę jej wyjść na przeciw... - szepnął i nie czekając na resztę drużyny puścił się biegiem w stronę zamku. Słychać było tylko skrzypienie śniegu. Łowca zaklął i ruszył za nim. Dopadł go przy bramie. Wiedźmin zatrzymał się. Mrok bramy napędzał strach. Jedna jej część była wyłamana i ledwo trzymała się na zawiasach. Drewno było stare i spróchniałe. Nie wiadomo co się za nią kryło...
- Co ty robisz? - Łowca syknął przez zaciśnięte zęby - Chcesz żeby Cię zabili? Co z tobą? Nie wiesz, że... - Nagle Gerald popatrzył Halidowi prosto w oczy. Maradwe pobladł. Oczy wiedźmina, ongiś złote przypominające oczy kota teraz przypominały czarne oczy jaszczurki, które Łowca już widział. Widział przed chwilą. Widział pod kapturem maga...
- Nie!- krzyknął ale było za późno. Wiedźmin odepchnął go od siebie i wbiegł do zamku. Halid oparł się o ścianę. Nogi się pod nim ugięły. Miecz wyślizgnął się z jego ręki i z brzdękiem upadł na ziemie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Illidan
Władca Słów



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 14:08, 08 Wrz 2009    Temat postu:

- Nie ma żadnego planu! Dajcie pomyśleć! - warknął w odpowiedzi Halid.
- Ileż można myśleć? - mruknął pod nosem Interfector. - Czy on naprawdę nie rozumie, że nie mamy czasu do stracenia. Nie możemy się już wycofać, ani nie możemy dłużej zwlekać.
Tymczasem wiedźmin postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. To, co zamierzał zrobić, było zdaniem człowieka najrozsądniejszym wyjściem w zaistniałej sytuacji. Pomysł ten z jakichś powodów jednak nie spodobał się Halidowi, czego Interfector nie mógł do końca pojąć.
Gerald, wyrywając się z ucisku mężczyzny, przekonującego go o niedorzeczności tej decyzji, pobiegł ku bramie prowadzącej do ruin zamku. Łowca nie czekając, ruszył za nim i próbował powstrzymać go w ostatniej chwili przed wkroczeniem do środka.
Interfector spojrzał jedynie na Meadhrosa i wymownie wzruszył ramionami.
Brak mi słów - westchnął w myślach. - Z kim przyszło mi walczyć?
Podbiegł do zniszczonej bramy, przy której, opierając się o ścianę, stał Halid. U jego stóp leżał miecz.
- Nie wiem, co się stało i co zobaczyłeś - zaczął Interfector, powstrzymując się od rzucenia kilku obelg w stronę towarzysza - ale jeśli teraz zamierzasz się poddać i uciec, utracisz resztki godności, jakie jeszcze posiadasz w moich oczach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 34, 35, 36
Strona 36 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin