Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Nie 8:36, 12 Maj 2024

Tajemnice Harlindonu...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 59, 60, 61  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 10:57, 31 Gru 2006    Temat postu:

,,O! Nasz Elf wzioł łuk i strzały.....Może chce upolować coś dla swoich nowych koleżanek..." - uśmiechnoł się pod nosem. ,,Zobaczymy czy wystarczająco dobrze z niego strzela...." - Zaciągną kaptur na głowe i zaczą jeść kolejne jabłko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Nie 12:36, 31 Gru 2006    Temat postu:

Nie pomylił się. Teraz wyraźnie czuł czyjąś obecność między drzewami.
Jest tak nieuważny, że nawet ork by go wyczuł - pomyślał. - Idzie za mną od miasta i obserwował wszystko. Gdyby był prawdziwym elfem, pomógłby mi. Asthanel nie stała z boku i nie była biernym obserwatorem.
Erelen przemknął niespostrzeżenie w ten sposób, że tajemnicza postać stała przed nim, odwrócona do niego plecami.
Jeszcze zajada sobie w najlepsze jabłko, kiedy tam przy ognisku ktoś walczy o życie - nie mógł zrozumieć tej chłodnej obojętności, jaką nieznajomy miał w sobie. - Najlepiej zawsze stać z boku, patrzeć na wszystko i komentować. Zaraz się przekonamy, kim jesteś, odważny.
Bezszelestnie naciągnął strzałę na łuk i rzekł surowym głosem:
- Nie próbuj żadnych sztuczek. Zanim wykonasz jakikolwiek ruch, zostaniesz przeszyty moją strzałą. Długo zamierzałeś się jeszcze ukrywać? Jeśli sądziłeś, że nie czuliśmy twojej obecności, to myliłeś się bardzo. Kim jesteś i dlaczego nam nie pomogłeś, widząc jej cierpienie? Co z ciebie za...
Nie dokończył, gdyż postać odwróciła się i Erelen wpadł w zaskoczenie.
- Jesteś elfem? - zapytał.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 20:35, 31 Gru 2006    Temat postu:

- Czy jestem Elfem....Nie..Jestem Trollem - uśmiechnoł się, tak jakby łuk na nim nie zrobił wrażenia (bo nie zrobił).... ....Jestem chyba....Elfem..przynajmniej nim byłem. Czekałem aż w końcu to zrobisz...Szkoda że tak długo. - Wyrzucił ogryzek. - A ten łuk odłuż bo nie lubie jak koś we mnie celuje,...A tym bardzie nie ręcze za siebie... - W tym momęcie wyciągną Aglachald, obrucił się i już stał za plecami Erelena i przykładał mu miecz do szyji. - Dajesz mi dużo powodów do śmiechu. - uśmiechnoł się lekko. - I..Nie rób mi wyrzutów...Przecież widziałem Cię i wiedziałem że nie pozwolisz jej umżeć. Mam jeszcze jedną uwage : Nie ukrywam się, ja tylko patrze z boku na to co robicie... - Schował Aglachald do pochwy i popchno lekko Elfa. Masz mi jeszcze coś ważnego do zakomunikowania, za pomocą tego łuku?? - I zaczą jeść rzecie jabłko...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 21:14, 31 Gru 2006    Temat postu:

Usłyszała odgłosy zza drzew. Postanowiła zobaczyć, co się dzieje.
- Zaczekasz tu chwilkę? - zapytała Arianny, która kiwnęła głową.
Cicha jak cień podeszła do rozmawiających. Illidan stał z lekko opuszczonym łukiem, jednak nadal napiętym. Jakaś rudowłosa postać odwrócona do niej tyłem przykładała mu do szyi ostrze miecza.
Bezszelestnie zakradła się od tyłu i ruda postać poczuła na swej krtani chłód metalu. Opuścił miecz. Asthanel nie widziała jego twarzy.
- Dałbym sobie radę. - usłyszała głos Illidana, gdy ten odebrał już miecz mężczyźnie.
- Nie wątpię. - uśmiechnęła się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Pon 2:18, 01 Sty 2007    Temat postu:

Odpowiedział mu z nieukrywaną ironią. Oczywiście musiał się też pochwalić swoim mieczem. Erelen nie potrafił zrozumieć zachowania niektórych Pierworodnych.
- Jesteś bardzo pewny siebie - rzekł, patrząc mu prosto w oczy. - Uratowało cię teraz tylko to, że łączy nas wspólna rasa. Następnym razem nie poczekam, aż wyciągniesz miecz i zwrócisz go w moją stronę. Jeśli zamierzasz impulsywnie reagować na otaczającą cię rzeczywistość, możesz odejść spokojnie. Życie we wspólnocie wymaga zapomnienia o własnych pragnieniach, zachciankach i emocjach. To już nie jesteś ty sam, to są przede wszystkim inni.
Wtedy pojawiła się Asthanel.
- Dałbym sobie radę - uśmiechnął się do niej.
- Nie wątpię - odpowiedziała tym samym.
- Wracajmy już - zadecydował Erelen. - A ty wybieraj - zwrócił się do elfa. - Albo zapomnisz o swojej prywacie, albo nasze drogi tutaj właśnie się rozejdą na zawsze.
Udali się w stronę ogniska, pozostawiając nieznajomego elfa samego...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 22:08, 01 Sty 2007    Temat postu:

Zadziwiające że zostawili ranną elfkę samą… Przecież może się jej coś stać. Ten las nie jest bezpiecznym miejscem, nigdy nie był. Za dużo bólu i tajemnicy kryją te drzewa…

Hybrid podszedł do ogniska, i uklęknął przy elfce. Zadziwiające bo nie chciała krzyczeć. Była przerażona, jednak nie wołała o pomoc, ani nawet nie uciekała. Nie zadała żadnego pytania. Wpatrywała się w o czy elfa, tak jakby chciała dostrzec coś w jego nieprzeniknionych szarych oczach. Odłożył swój łuk i wyciągnął z sakwy zioła, które przyłożył do rany…
- To po to żeby nie było blizny – uśmiechnął się nieznacznie elf – nie ruszaj się przez chwilę.
- Kim jesteś? – spytała elfka
- Elfem moja Pani, tak jak Ty – odpowiedział i przywiązał z powrotem sakwę do pasa – gdzie są Twoi kompani? Nie powinni Cię tu zostawiać samej. Ten las jest niebezpieczny… Nawet nie wiesz jak bardzo…

W tym momencie elfka zauważyła dwa świecące punkty po drugiej stronie ogniska. Przerażona wskazała palcem, i spróbowała zbliżyć się do elfa. Czuła że przy nim będzie czuła się niewiele bezpieczniej, ale jednak.
Elf obrócił się się zastygł. Opuścił dłonią palec elfki, i przybliżył do siebie swój łuk.
- Panie…
-Ciii- przerwał jej

Wilk obwąchał się broń i ekwipunek, nawet ten który znajdował się blisko ogniska. Nagle zatrzymał się i wpatrywał się w obie postacie. Był ogromny. Miał ciemną szarą sierść i czarne oczy. Wilk wykrzywił pysk w dziwnym grymasie, zupełnie tak jakby chciał się uśmiechnąć, poczym odbiegł od obozu.
- Dlaczego ten wilk nas nie zaatakował? Dlaczego nie bał się ognia? I Czemu był taki ogromny?
- Warg… Mówiłem Ci Pani że ten las nie jest bezpieczny. Jutro o tej samej porze będzie tu cała wataha Wargów. To był zwiadowca. One już nie boją się ognia. Nie zaatakował nas ponieważ jestem uzbrojony, poza tym Wargowie są więksi niż zwykłe wilki.
Musicie opuścić to miejsce do jutra, i znaleźć schronienie. Inaczej czeka was walka, a w Twoim przypadku to nie jest bezpieczne. Jesteś ranna. Jutro rano wrócę tu, i zaprowadzę was do miejsca gdzie będziecie bezpieczni. Teraz jednak nie zasypiaj, czekaj na resztę i przekaż im wiadomość. To jedyne wyjście. Inaczej nie dacie rady. W tych lasach grasuje około 3 tysięcy Wargów. Zdecydowanie za dużo jak na was, mimo że możecie być doskonałymi zabójcami. Walka w tym lesie też nie byłaby wskazana. Atakując watahę trzeba liczyć się z pomstą wszystkich podwładnych obecnego kórla Wargów. Pamiętaj o wiadomości, Pani. – elf powiedział to, zabrał łyuk, rozglądnął się wokół siebie i odbiegł.

-Wrócę…- krzyknął z ciemności…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 22:17, 01 Sty 2007    Temat postu:

Patrzyła na elfa, który zniknął między drzewami. Nie czuła już bólu więc podniosła się i usiadła przy ognisku.

Przez tyle lat nie rozmawiałam z nikim, mą jedyną towarzyszką była samotność. Jednego dnia zaś spotykam trzech elfów w miejscu, gdzie jest to nie możliwe... Czy to przypaek? Nie... Przecież przypadków nie ma. Czyli los... A więc jest jeszcze coś do zrobienia w tym jakże marnym życiu...

Z rozmyślań elfke wyrwały kroki Asthanel i Illidana, odwróciła się w ich stronę i od razu przekazała wiadomość Hybrida. Po czym znów zaczęła się wpatrywać w ogień.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Pon 22:37, 01 Sty 2007    Temat postu:

Kiedy wrócili do obozu, siedząca przy ognisku elfka przekazała im dziwną wiadomość, jakoby warg zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość.
- Tutaj? W tym lesie ma przebywać trzy tysiące wargów? - Erelen nie krył swego zdziwienia. – Okolice Annuminas to najbardziej strzeżone ziemie przez podwładnych Namiestnika. Góry Półmroku z pewnością nie kryją w sobie zła, ich nazwa sięga Dawnych Dni. Wybacz, ale ktoś musiał wprowadzić cię w błąd.
Nie kryła niedowierzania.
- Skąd jesteś pewny, że to nieprawda?
- Kilka dni temu spędziłem tutaj dłuższy okres czasu, zanim udałem się do stolicy - zaczął opowiadać elf. - Nie spotkałem nic dziwnego, nikt mnie nie zaatakował, chociaż byłem zupełnie sam. Myślisz, że słudzy zła przepuściliby taką okazję, by nie zabić jednego z Pierworodnych?
- Mimo wszystko nie powinniśmy tego ignorować - powiedziała Asthanel. - Poczekajmy, aż wróci nasz tajemniczy opiekun.
- Tak - zgodził się Erelen. - To będzie najrozsądniejsze wyjście. Albo przedstawi niezbite dowody, albo najzwyczajniej w świecie cię okłamał.
- Ale tutaj obok mnie był warg! - krzyknęła ranna. - Jakich dowodów chcesz jeszcze?
- Zapominasz o magii. To mogła być tylko iluzja - spokojnie odpowiedział Erelen i odłożył łuk...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 23:20, 01 Sty 2007    Temat postu:

No tak... Czego ja się oszukuję. Oczekiwałam, że ktoś powie mi prawdę? Eh... Nic nie rozumiem.

Arianna westchnęła.

-Cóż, wiem, że mnie nie znasz ale nie zapominaj iż jestem elfem i magia mi nie jest obca - rzekła spokojnie - musiał być naprawdę mistrzem bym nie wyczuła, iż to iluzja. Jestem osłabiona owszem lecz takie rzeczy potrafię zauważyć.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Wto 10:37, 02 Sty 2007    Temat postu:

- Wiem, że mnie nie znasz, ale nie zapominaj, że jestem elfem i magia nie jest mi obca - powiedziała spokojnie. - Jestem osłabiona, ale potrafię odróżnić iluzję od rzeczywistości.
Erelen spojrzał na nią.
- Nie zaprzeczam - rzekł. - Dzisiaj każdy szkoli się w wiedzy magicznej. Mimo wszystko nie wierzę w to, co przed chwilą nam przekazałaś.
Wyciągnął zawinięty w liść lembas i podał go towarzyszkom.
- Zbliża się południe - przerwał ciszę. - Powinniście coś zjeść. Ten chleb powinien wam wystarczyć do jutra.
Poczym dodał po chwili do nieznajomej elfki:
- Nie znamy jeszcze twojego imienia...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 14:22, 02 Sty 2007    Temat postu:

- Mimo wszystko nie wierzę w to, co przed chwilą nam przekazałaś.
Elfka westchnęła. Lecz przyzwyczaiła się do tego iż jej nie wierzono. Bardziej ją martwiło, że tamten elf mógł ją oczukać. Czy zmysły mnie zawiodły? Lecz przecież to niemożliwe... Ale... Oczy zaszkliły jej się łzami Te zioła, które elf przyłożył mi do rany? Co to było... Była wściekła na samą siebie za taką nieuwagę. To cud że jeszcze żyję ze swoim ślepym zaufaniem...

Z zamyślenia wyrwał ją głos elfa:
- Nie znamy jeszcze twojego imienia...

Spojrzała na niego niewidzącym wzrokiem lecz po chwili się opanowała:
- Nazywam się Arianna - rzekła - pochodzę ze wschodu...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Wto 15:30, 02 Sty 2007    Temat postu:

- Nazywam się Arianna - odpowiedziała, patrząc na niego dziwnym wzrokiem. - Pochodzę ze Wschodu.
Erelen uśmiechnął się. Niewiele słyszał o wschodnich krainach i zawsze chciał zobaczyć je na własne oczy. Lecz nagle blask jego oczu przygasł. Elfka na swojej ranie nie miała liści athelas.
- Co się stało? Gdzie one są? – spojrzał podejrzliwie na Ariannę. - Skąd masz te zioła? On ci je dał?
Gwałtownie ściągnął liście z rany i wrzucił je do ognia.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 15:35, 02 Sty 2007    Temat postu:

Elfka spuściła oczy:
- Tak - szepnęła. Czuła się okropnie. Tyle razy ją skrzywzono, ata rana była chyba największym dowodem na to, by przestać ufać. Lecz ona zaufała. Srebrna łza spłynęła po policzku...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Wto 15:48, 02 Sty 2007    Temat postu:

- Tak - szepnęła tylko.
Erelen opanował emocje. Zapewne też przyjąłby pomoc od elfa, nie podejrzewając podstępu. Z drugiej jednak strony nieznajomy mógł nie wiedzieć o wszystkich właściwościach zioła.
- Blizna zniknęła - powiedział. - Czy nie to ci obiecał?
Arianna przytaknęła.
- Chociaż tyle spełniło się z tych słów, które usłyszałaś od niego - rzekł. - Nie znam nazwy tej rośliny, ale wiem, że ma ona właściwości mamiące. To znaczy, że z jej powodu mogłaś nie rozpoznać iluzji od rzeczywistości. Ciekawi mnie jednak to, co ten elf chciał osiągnąć przez nagłe opuszczenie tego miejsca przez nas...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 15:53, 02 Sty 2007    Temat postu:

Czy już nikomu nie mogę zaufać? Arianna opanowała łzy. Ale przecież oni mi pomogli też... Podniosła oczy i spojrzała na elfa i elfkę:

- A czemu wy mi pomogliście? Nawet nie wiem jak się nazywacie... Czemu nie poszedłeś dalej swą drogą? - zwróciła się do Illidana, a w jej oczach pełno było błagania by ich zamiary wobec niej nie były złe.
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 59, 60, 61  Następny
Strona 2 z 61

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin