Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pon 15:03, 20 Maj 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 11:39, 15 Lut 2007    Temat postu:

- Jak tu pięknie i... spokojnie - szepnęła. Jej dusza poczuła ukojenie, strach zniknął gdzieś, niepokój ją opuścił. Weszła razem z Opiekunem przez srebrne drzwi. Czuła się bezpieczna przy nim. Jednak coś ją zaniepokoiło.
- Opiekunie - spojrzała na niego - a jeżeli teraz do Gospody przyjdzie strach. Mnie tam nie będzie... A przeciez musze tam być by ich obronić...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Czw 12:43, 15 Lut 2007    Temat postu:

- Jeśli zawiodę?
- Świat nie może zostać uratowany przez wszystkich. Ktoś musi się poświęcić, by go ratować. Przeznaczenie wybrało ciebie.
- Ale jeśli zawiodę?
- Światłość będzie cię prowadzić. Ona cię ochroni i sprowadzi na twoją drogę tych, którzy razem z tobą uratują świat przed zniszczeniem. Będziesz odpowiedzialny za nich tak samo, jak oni będą odpowiedzialni za ciebie. Któregoś dnia wasze drogi się spotkają, a wtedy nie będzie już drogi powrotnej. Tylko razem będziecie mogli zwyciężyć. Jeśli się rozdzielicie, każde z was poniesie klęskę. Prędzej, czy później.
- Moim przeznaczeniem nie jest tylko światłość. Noszę w sobie pustkę, śmierć i zniszczenie. Mieszka we mnie strach przed ciemnością i równocześnie mieszka we mnie ciemność. Jak mam walczyć przeciwko temu, co we mnie ma swoje źródło? Jak można znaleźć złoty środek pomiędzy światłością a ciemnością? Pomiędzy dniem a nocą? Pomiędzy życiem a śmiercią?
- Ktoś musi się poświęcić, by uratować świat. Przeznaczenie...
- Wciąż mówisz zagadkami! Sprawiasz, że moja droga wcale nie staje się prostsza. Wręcz przeciwnie, jest jeszcze bardziej zawiła i kręta.
- Przeznaczenie wybrało ciebie...


- Oto jestem tutaj i nie wiem, co robić - westchnął, spoglądając w dal przez okno. - Nic już nie rozumiem. Jestem rozdarty wewnątrz. Nie mogę iść w stronę światła, tak samo jak nie mogę pozostać dłużej w ciemnościach. Rozdarty pomiędzy pragnieniem a własną niemocą. Rozdarty pomiędzy tym, co chcę, a co muszę wykonać.
- Nie martw się. Wkrótce przyjdzie wyzwolenie - głos Lloth był inny niż zwykle. Wydawał się pełnym współczucia. Przecież kiedyś była boginią radości i miłości...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 16:53, 15 Lut 2007    Temat postu:

Myślała nad tym bardzo dlugo... Być może za długo... aż w końcu podjęła decyzję.
Płynnym ruchem reki zarzuciła kaptur na twarz. Czuła na ramieniu łuk, a przy pasie znany cięzar sztyletów. Już otworzyła okno, gdy drzwi uchyliły się i wszedł do pokoju Jaqen.
Zostaniesz tu?
Do twojego powrotu. Gdyby nie, bedę w świątyni.
Skinęła głowa i wspięła się na parapet. Usłyszała zew błękitu.
Żegnaj, Abigail, siostrzyczko. I ty także, Arianno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Czw 20:48, 15 Lut 2007    Temat postu:

- Chodź, już czas - powiedziała po chwili.
- Teraz? - zapytał, patrząc w złowróżbną chmurę, którą w jednej chwili wiatr przygnał ze wschodu.
- Im wcześniej się to zacznie, tym wcześniej się skończy. Pamiętaj o tym.
- Kto będzie następny? Czyj strach się ziści w tym koszmarze, jednocząc wszystkie lęki przeciwko mieszkańcom gospody? - zadawał pytania.
- Chodź i przekonaj się - odpowiedziała tajemniczo Lloth.
Elf ciągle miał wrażenie, że ona jedyna go rozumie. Został teraz zupełnie sam, a ona jedyna go nie opuściła. Wspierała go teraz, gdy wszystko się miało dokonać.
Tajemne przejście otworzyło i ciemność pochłonęła cały pokój Idealnego Porządku. Na zewnątrz przez okno wydobywała się złowroga energia i cień, zwiastujące nieuchronną burzę.
A burza w istocie miała nadejść i zachwiać najmężniejsze serca...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 21:09, 15 Lut 2007    Temat postu:

-To nie ma teraz znaczenia. Poczekaj tu... Rozgość się. Znajdzie się tu wszystko czego potrzebujesz. Nie wchodź tylko do do Srebrnej Sali - odwrócił się i wskazał palcem Srebrne wrota. Skupił się i wypuścił z dłoni niebieską kulę. Kula szybko i cicho zamieniła się w mały portal.
- Czemu odchodzisz? Nie zostawiaj mnie. - Powiedziała ze złami w oczach Arianna.
- Mimo że czas płynie tu inaczej, ja muszę wrócić. Wrócić po Illidana, jeśli zechce wejść do mojego domu. Jeśli nie, pilnować gospody. Ty będziesz tu bezpieczna, a ja niebawem wrócę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 21:14, 15 Lut 2007    Temat postu:

Spojrzała na Opiekuna, podeszła do niego, dzieliło ich zaledwie kilka milimetrów:
- Jeżeli uważasz, że zostawię Gospodę bez opieki grubo się mylisz - w zrozpaczonych oczach pojawiły się iskierki gniewu - mi polecono te zadanie, a więc - zamilkła porażona tym co chciała powiedzieć - skoro otrzymałam takie zadanie to mam na tyle siły by mu sprostać. Nie będę się przez nikim chować.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Czw 21:27, 15 Lut 2007    Temat postu:

- Zamknij oczy - poleciła mu Lloth, kiedy znalazł się tuż obok szklanego ołtarza.
Wykonał polecenie. Nie chciał nawet się sprzeciwiać, wiedząc, że jego opór i tak nie miałby znaczenia. Chciał, by wszystko się już wypełniło.
Po chwili znalazł się na zaśnieżonym szczycie, tym samym, na którym kiedyś rozmawiał z Lloth. Krajobraz wokół góry nieco się zmienił. Elf widział już podstawę góry i otaczające ją lasy, a raczej tego, co kiedyś nimi było. Samotną skałę zewsząd otaczały zgliszcza drzew i czarne, zatrute rzeki.
- Czas się dopełni, kiedy dosięgniesz dna - przerwała ciszę. - Z każdą chwilą jesteście coraz słabsi i ta malejąca skała symbolizuje waszą moc.
- Waszą? - zapytał Erelen z dziwnym błyskiem w oczach.
- Wybacz - zaśmiała się Lloth. - Ich moc. Kiedy staniesz na ziemi, wrócisz do gospody.
- Co dalej?
- I będziesz mógł ich zabić...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 13:24, 16 Lut 2007    Temat postu:

- Ja nie chcę Cię ukryc... Ja chcę Cię przygotowac...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 13:41, 16 Lut 2007    Temat postu:

- Jak? - spojrzała Aniołowi prosto w oczy szukając w nich odpowiedzi.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 14:21, 16 Lut 2007    Temat postu:

Wszystko Ci wyjaśnię. Proszę, poczekaj tu. Tam nie jest teraz bezpiecznie, a Ty musisz życ! Illidan... - zawahał się. Nie, nie powie jej co tam się dzieje. Co dzieje się z Illidanem. Nawet mnie wolno tego wiedzieć. A jednak... . Może ktoś potrzebuje pomocy. Tak czy inaczej. Nie zaprosiłem Cię do swego domu, bez powodu i nie chcę żebyś odchodziła. Proszę... - powiedział i zamilkł na chwilę, wpatrując się w Ariannę i czekając na jej reakcję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 14:25, 16 Lut 2007    Temat postu:

- Nie chcę stąd odchodzić - szepnęła cicho nadal patrząc w oczy Anioła - wierz mi z całego serca pragnę skryć się w cieniu Twych skrzydeł lecz nie mogę też zostawić Gospody samej, bo beze mnie oni sobie nie poradzą...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 11:28, 17 Lut 2007    Temat postu:

- Nie martw się... Poradzą sobie. Ty jednak, jeśli chcesz pokonać Lloth, musisz nauczyć Cię walczyc, jak nigdy dotąd. Boska technika której znac nie powinna żadna ziemska istota. Jeśli jednak ktoś nie powstrzyma Lloth, nikt nie przeżyje. On nas nie słucha... Nie chce się mieszac. Ja więc muszę wszystkich ostrzec... Przygotować. Jednak nie wiem czy pozwolone jest mi walczyc. Zrozum, jesteś Nadzieją. Tylko ona umiera ostatnia. Nie może byc inaczej. - Opiekun zamknął oczy, a łzy popłynęły po policzkach stróżkami. On znał prawdę. Widział to w wizji. Nie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 12:54, 17 Lut 2007    Temat postu:

Abigail podniosła się z krzesła. Zniknęła aura Arianny i Opiekuna. Nie było Erelena. Nagle doszła ją myśl przynosząca jeszcze większe zagubienie. Żegnaj, Abigail, siostrzyczko. Po chwili zniknęła aura ostatniej bliskiej osoby. Czuła wokół siebie pustkę. Weszła po schodach i szła powoli korytarzem. Miała wrażenie, że gospoda pulsuje w niej. Całym ciałem czuła każde mijane pomieszczenie, każdą przestrzeń, każdy mebel.
Zawróciła i weszła do swojego pokoju. Jego jasność niemal ją oślepiła. Drzwi się zamknęły i elfka poczuła tę samą ciepłą i uspakającą obecność. Upadła na kolana.
- Moje dziecko – Głos był spokojny i głęboki, otulał i uspakajał, ale jednocześnie czuła w nim delikatny ślad żalu i napomnienia. – Moje dziecko, Arianna wybrała dobrze, zgodnie z moim sercem. Nie powinnaś się tego obawiać. Do tego nie potrzeba siły, ale tego kim jesteś.
Ale ja nie jestem nikim. Nie umiem walczyć, a jak kiedyś wygrałam kilka razy to musiałam uciekać.
Ty też kiedyś będziesz wybierała następczynię i wtedy to zrozumiesz. Teraz chciałbym, żebyś kogoś poznała. Kogoś, kto spędził tu całe swoje życie.
Abigail podniosła się i zobaczyła wyłaniająca się z bieli światła znaną postać. Jej figura, cera i kolor oczu. Tylko inne były śnieżnobiałe włosy, nie srebrzyste. Ciocia Arianny. Były niezwykle podobne.
- Witaj moje dziecko. – Ten sam melodyjny głos – miałam nadzieję cię spotkać. Kiedy Arianna odejdzie ja również już nigdy tu nie zawitam. Teraz jest czas ich walki. Będzie tak jak już dawno temu zostało zapisane. Kiedyś mój los został związany z tym miejscem i pozostało tak do końca życia. Przeznaczenie Arianny tylko przez krótki czas wypełnia się w tym miejscu. Teraz twój los został związany z gospodą, ale nie wiem na jak długo. Ta gospoda stała tu zanim jeszcze zbudowano miasto. Kiedyś poznasz wszystkie jej możliwości i nauczysz nimi posługiwać. Wszystko przyjdzie w odpowiednim czasie. I wtedy będziesz odpowiadała za nią. Ale jeszcze przez długi czas te mury będą chronione przez zaklęcie mojej siostrzenicy, bo jest ono potężne. Przyjdzie czas.
Abigail nagle poczuła cień jakby opasujący i ściskający światło. Cofnęła się lekko przestraszona i zaskoczona.
- Już czas. – Teraz Głos był niezwykle głęboki i melodyjny.
Została sama. Usiadła na łóżku i czekała, sama nie wiedząc na co.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 14:55, 17 Lut 2007    Temat postu:

Podeszła jeszcze bliżej do Anioła i otarła łzy z Jego policzków:
- Nie płacz... Tak musi sie stać - szepnęła - Lloth nie będzie ze mną walczyć. Jeżeli ostatni strach nie wygra odejdzie... Wiem kto nim będzie i... - usta elfki lekko drgnęły, starała się ze wszystkich sił by Opiekun nie zauważył jej strachu i tłumionego płaczu - ...i z pomocą Aslana muszę go pokonac. To jest tylko moje zadanie. Niestety nikt go za mnie nie wykona, gdyż wszystkie strachy komulują się w postaci tego, którego boję się najbardziej. A Najwyższy nas nie opuścił, był u mnie. Nie w takim obliczu jak przychodzi do Ciebie. Ale wiem, że to tylko me zadanie... Muszę... - szepnęła.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 19:49, 17 Lut 2007    Temat postu:

- Zrozum - powiedział a łzy płynęły coraz mocniej - Nie możesz jeszcze zginąć. Oni sobie poradzą. Póki co, Gospoda jest bezpieczne. A Ty nie możesz jeszcze odejść.... Pozwól mi się Tobą nacieszyć...

- Ale ja nie zginę... - szepnęła nie wierząc we własne słowa.

- To nie pra... - otworzył oczy. W jednej chwili fala gorąca przeszyła jego ciało, a on upadł z łoskotem na kolana, zasłaniając się odruchowo skrzydłami. Jego ciało toczyła fala bólu. - Milcz głupcze, albo zakończy się historia Twojego żywota - usłyszał głos w swojej głowie. Wiedział od kogo. Ból był nie do zniesienia. Tak jakby ktoś podpalił go od środka, a ogień chciał wydostać się na zewnątrz. Anioł osunął się bezwładnie na ziemię, ciężko oddychając i krzywiąc się z bólu, który sprawił że, znów chciał opuścić ten świat.


Arianna uklękła przy Opiekunie, nie wiedziała co może zrobić, jak Mu pomóc. Uniosła dłoń, lecz z przerażeniem dostrzegła iż jej magia ją opuściła, Łza Błękitu mieniła się ciemnością. Elfka dotknęła delikatnie policzka Anioła.
- Opiekunie... - wyszeptała - Opiekunie co się dzieje? Proszę... Nie zostawiaj mnie...


- Panie! – Powiedział głośno Opiekun, łapiąc szybko powietrze - Dlaczego to robisz?! Dlaczego jesteś tak okrutny!
Nie jestem okrutny. Nie próbuj zmienić biegu wydarzeń. To co przepowiedziałem, stać się musi. Musiałem Cię zatrzymać. - usłyszał odpowiedź w myślach.
- Uratuje ten świat, ale nie dla Ciebie, lecz dla niej i dla innych... Ario. Już... już nic mi nie jest. Resztką sił podniósł się na kolana i próbował złapać dech w piersiach. Skupił się i utworzył małą srebrną kulę, gdyż wokół nich zapanowała ciemność, ponieważ portal zniknął nie utrzymywany mocą Opiekuna. Popatrzył na Arię i w duszy mimo wszystko dziękował Bogu że ją poznał.


- Na pewno? - spojrzała na Niego z troską. Serce biło mocno i szybko, niczym ptak uwięziony w klatce - nie strasz mnie tak... - wyszeptała ledwo słyszalnym głosem, gdyż strach ściskał jej gardło. Przerażenie jakie ją nawiedziło, gdy Anioł upadł na ziemię jeszcze nie odeszło.

- Nie martw się... Jestem tylko Aniołem. Nikomu już nie potrzebną istotą. Która żyje wiekami samotnie. Opuszczona. Bez nadziei... Bez miłości

- Mi jesteś potrzebny - prawie, że wykrzyknęła, a łzy pojawiły się w jej oczach - jesteś aż Aniołem... Moim Aniołem... - wyszeptała

- Dziękuje Ci... - podniósł oczy, odzyskując siły. - Czy tobie też jest tak zimno?

- Tak... Choć podobno w Anielskich domach nigdy nie panuje chłód - uśmiechnęła się lekko.

- Jestem... Jesteśmy... - Pocałował Ariannę w policzek. Odsunął głowę i spojrzał jej w oczy. Zrobiła to samo. Trwali tak chwilę, jakby czas się zatrzymał a oni śnili. Ariannę przysunęła nieznacznie głowę do Opiekuna. Anioł zrobił to samo. Chwilę później oboje trwali w niekończącym się pocałunku. Wtedy to skończył się świat bólu. Dla nich oboje, ta chwila była wytchnieniem. Darem. Ta chwila była cudowna.
Elfka poczuła gorąco ust Anioła na swych wargach. Jego ciepło dotarło do jej serca i rozpaliło duszę. Spłonęło wszystko co złe, strach, ból, cierpienie, ciemność... Chwila stała się wiecznością, chwila dla której warto było cierpieć całą wieczność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29, 30, 31  Następny
Strona 28 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin