Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 10:22, 11 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Czw 8:15, 13 Gru 2007    Temat postu:

Gdy Halid miał już odpłynąć spokojnym statkiem do krainy snu ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedział cichym, beznamietnym głosem, w którym dało się słyszeć zmęczenie. Drzwi otworzyły się. Do środka wszedł wiedźmin. Halid otworzył jedno oko, a potem drugie. Mężczyzna podszedł do niego i nachylając się powiedział
- Czy mogę Ci pomóc - po tych słowach na twarzy wiedźmina ukazał się delikatny uśmiech, a złote oczy jakby migotały radośnie. - Jeżeli nie opatrzę Ci szybko rany może dojść do zakażenia, a nawet do rzeczy najgorszej .... -
- Jeżeli masz coś na pogruchotane żebra to prosze Cię bardzo... I nie sądzę że dojdzi do zakażenia... Sam zobacz...- steknał Halid i podniusł koszule. Oczom wiedźmina ukazała sie jego klatka piersiowa. Nie było ani rany ani krwi. Tylko żebra, które powinny tworzyc łuki były powykrzywiane we wszystkich kierunkach dając potworne wrażenie unosząc się i opadając...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Czw 13:41, 13 Gru 2007    Temat postu:

Interfector szedł w milczeniu, nie komentując ostatniego zajścia i zachowania Animusa. Wszystkie słowa były zbyteczne. Wilk znał i rozumiał powód, dla którego mężczyzna postąpił, jak postąpił, ale gdyby tylko potrafił mówić, z pewnością spróbowałby wytłumaczyć mu, że rozbicie ich przyjaźni nie było jego celem. Gdzieś w głębi odzywał się zwierzęcy instynkt, nawołujący do pozostania w bliskości z szarą wilczycą. Skrywała w sobie wiele niewyjaśnionych tajemnic, a oprócz tego miała im wskazać drogę, której od tak dawna szukali.
Pierwsze promienie wschodzącego słońca oświetliły skrywaną dotąd w cieniu kaptura twarz. Interfector zmrużył swoje ciemne oczy, chcąc przyzwyczaić je do jasności.
- Skoro mam stać się ich przyjacielem, muszę upodobnić się do nich - przerwał ciszę, ściągając szary kaptur z głowy.
Długie ciemnobrązowe włosy zafalowały pod wpływem łagodnego drżenia powietrza, poczym bezwładnie opadły na ramiona mężczyzny. Oblicze, surowe i niedostępne, jakby skrywane za maską pozbawionego uczuć człowieka, wydawać by się mogło naznaczone biegiem czasu, w istocie jednak pozostał na nim ślad po wielu bitwach i podróżach. Blask ciemnych niczym węgiel oczu dodawał mu majestatyczności i wzbudzał szacunek.
- Myślisz, że to wystarczy? - spojrzał na Animusa. - Ludzie oceniają innych tylko po pozorach, więc nie powinniśmy mieć trudności w zdobyciu ich zaufania. Ale z drugiej strony możemy trafić na kogoś, kto starannie wybiera sobie towarzyszy i przyjaciół. W dodatku jestem pewny, że nasza ulubiona nieznajoma również znajdzie się w gronie mścicieli. Przecież elfy też chcą się pozbyć raz na zawsze wilkołaków.
Wilk warknął niespokojnie, wyczuwając ironię w głosie Interfectora.
- No dobrze, twoja ulubiona - zgodził się. - Ona nie pała do mnie sympatią i ze wzajemnością. Jednak chodźmy już do gospody. Najwyższa pora zacząć zabawę...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 14:19, 13 Gru 2007    Temat postu:

Cadron i Hondelyk rozsiedli się przy stoliku nieopodal kominka. Nie mieli wynajętego pokoju, więc postanowili, że przynajmniej spędzą tę noc w cieple. Barman postarał się o to. Przy kominku leżała wystarczająca ilość drewna na całą noc i może jeszcze dłużej.

- Co myślisz o tej krainie? - zagadnął Hondelyk.
- Wilkołaki jak widać stanowią tu potencjalne zagrożenie...
- Tak jak Krelanos minotaury - wszedł mu w zdanie Hondelyk.
- Taa... Jak w Krelanos... - powtórzył Cadron i zamyślił się i wbił swój wzrok w tylko jemu wiadomy punkt…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 22:22, 13 Gru 2007    Temat postu:

Młode słońce zabarwiło dachy domów złocistym blaskiem. Jaskrawe promienie wygoniły ciemność nocy, oświetlając martwe ciała wilkołaków i ludzi oraz twarze rannych, zniekształcone bólem. Elfka zagryzła wargę, widząc to pobojowisko.
Powinnam tu być tej nocy... – przemknęło jej w myślach.

Już u stóp lasu przybrała swą elficką postać i skierowała się ku wiosce, odtrącając wspomnienia nocnego spotkania z człowiekiem i wilkiem. Nie miała czasu teraz zaprzątać sobie głowy intrygami, niedopowiedzianymi słowami, szpiegami i „przypadkowymi” spotkaniami. Teraz liczyło się coś o wiele bardziej ważnego...
Widok zmasakrowanej wioski wygonił na dobre wszelkie strzępki myśli dotyczących nieznajomego człowieka i wilka. Ale elfka zamierzała wrócić do tego spotkania myślami, gdy przyjdzie na to czas. Jeden szczegół w człowieku nie pasował jej do całokształtu układanki.

Kobieta weszła do gospody, zrzuciła kaptur szybkim ruchem, a kręcone, czarne, przeszywane siwym kosmykiem z boku, włosy rozsypały się na ramiona. Fioletowe oczy nie spojrzały na nikogo. Z resztą nastrój wewnątrz karczmy panował nie najweselszy po ciężkiej nocy, a każdy kto wraz z promieniami słońca przybył do osady nie wyróżniał się radością nastroju. Widok poległych w walce wilkołaków i ludzi ukierunkowywał myśli tylko w jedną stronę i bynajmniej nie była ona radosna.

Elfka usiadła niedaleko komina, w którym ogień nie był rozpalany od zeszłego wieczora. Karczmarz, nie pytając o nic, podał elfce ziołową herbatę i, ukłoniwszy się nad wyraz nisko, odszedł. Kobieta upiła łyk, obrzuciła gospodę uważnym spojrzeniem. Ujrzawszy człowieka, którego omal nie zaatakowała w nocy za szpiegowanie, uniosła lekko jedną brew w górę. Nie mówiąc ani słowa, odwróciła wzrok, zupełnie ignorując mężczyznę. Nie miała ochoty teraz na porachunki i wyjaśnienia, a tym bardziej na rozmowę. Nie teraz, gdy jedno z najważniejszych zadań żywych omal nie straciło szansy na bycie wykonanym...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 7:32, 14 Gru 2007    Temat postu:

Cadron nagle przerwał swoją opowieść, którą właśnie opowiadał Hondelykowi. Całą swoją uwagę poświęcił kobiecie wchodzącej do gospody. Hondelyk szturchnął przyjaciela.

- Co z tobą? - zapytał cicho.
Cadron zarumienił się tak jak gdyby przyłapano go w sadzie na kradzieży jabłek.
- Nic, nic... - wybąkał i odwrócił twarz od nieznajomej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pią 15:46, 14 Gru 2007    Temat postu:

Halid opierając się o ścianę schodził powoli po schodach do gospody. Promienie poranka przebijały się przez szyby karczmy tworząc jasne smugi. Mężczyzna wszedł do izby zdawałoby się rześkim krokiem. Zioła i leki wiedźmina znacznie pomogły bo gdyby nie to Łowca z pewnością nie podniósłby się z łóżka przez kilka dobrych tygodni.

Łowca chwiejnym krokiem podszedł do stolika. W jego kierunku poderwał się barman chcąc mu pomóc ale mężczyzna zbył go krótkim machnięciem ręki i cichym pomrukiem. Po chwili mężczyzna rozłożył sie wygodnie na krześle i oddał się rozkoszy palenia fajki czekając na śniadanie. Gdy barmanka przyniosła chleb i jajka z szynką mężczyzna zaczął posiłek. Po tej czynności trwającej chwilę podszedł do niego barman i z uśmiechem na pyzatej twarzy zapytał
- Co życzyłby sobie pan do picia? Piwo? Może herbaty?-
Halid już miał odpowiedzieć gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Była to dziewczyna która umiała zamieniać sie w wilka.
- Poproszę to samo co ona...- rzucił w przestrzeń nie odrywając wzroku od kobiety
- Jak sobie pan życzy - odrzekł barman i znikł za ladą
Łowca i siedział pogrążony w rozmyślaniach. Kobiety która siedziała przy kominku nie było w nocy w gospodzie. Nie widział jej także po walce a wyszła tuż przed nią.
- Zastanawiające... Ciekawe co nam jeszcze ten poranek przyniesie...- mruknął sam do siebie i zaczął popijać herbatę z ziół przyniesioną przez barmana


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michalot dnia Pią 15:48, 14 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Pią 17:24, 14 Gru 2007    Temat postu:

Nie dłużej po tym jak Halid zszedł na dół, po schodach powoli schodził wiedźmin. Gdy zszedł z ostatniego stopnia, zatrzymał się i rozglądnął po karczmie. Na widok jedzącego śniadanie Łowcy, któremu mógł pomóc, w jego wnętrzu błysnęła iskierka radości. Po chwili ujrzał kobietę, która tamtego wieczoru została w pamięci Geralda, jako piękna elfka i wilczyca.
Wiedźmin podszedł do jednego ze stolików. Kiwnięciem głowy poprosił do siebei barmankę.

- Co dla Pana - zapytała lekko przestraszona zajściem ostatniej nocy.
- Jeżeli macie jakiś stek to dwie porcje dla mnie - powiedział Gerald i lekko się uśmiechnął.
- Proszę bardzo - po tych słowach barmanka lekko się ukłoniła przed wiedźminem i ruszyła w stronę kuchni.
Po około kwadransie barmanka zawitała do stołu wiedźmina z dużą porcją steku z kaszą.
- Proszę i życzę smacznego - po położeniu talerza na stole ukłoniła się lekko i ruszyła do kolejnego stolika.
- Dziękuje - wiedźmin odprowadził barmankę wzrokiem i zabrał się za jedzenie.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 20:08, 14 Gru 2007    Temat postu:

Chwila, krótka, lecz mająca siłę zmienić całe życie. Szczegół, mogący zrujnować największe fortece. Jedno słowo, niszczące najtrwalsze więźi. Jakże to życie jest marne. A my trwamy by uczynić go lepszym...
Z zamyślenia elfkę wyrwał badawczy wzrok mężczyzny. Kobieta podniosła fioletowe oczy i spojrzała uważnie na nieznajomego. Widząć, że pije on tę samą ziołową herbatę, co ona, elfka uniosła kubek lekko w górę i kiwnęła, na znak picia za zdrowie mężczyzny.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 21:19, 14 Gru 2007    Temat postu:

...Stójcie! – krzyknął strażnik stojący na murach otaczających twierdze. Na murach powstało spore poruszenie. Strażnicy wyrwani z płytkiego snu zapalali pochodnie aby dostrzec Co zmusiło wartownika do krzyku.
Wartownik – podstarzały żołnierz dobrze obeznany ze służbą wojskową był typowym przykładem całkowitego oddania się służbie. Gdyby mu pozwolono, to z nieukrywaną radością obudził by ze snu cały garnizon z powodu szczura, który wyszedł z nory i zarzucał by kapitaną nieostrożność… Podstawą wojska jest rygor - mawiał i wiecznie oskarżał młodszych żołnierzy o lenistwo…
Tymczasem dwaj zakapturzeni jeźdźcy patrzyli wyczekująco w stronę murów. Co jakiś czas oglądali się za siebie. Tak, jak gdyby coś ich goniło… Jednak puszcza za nimi była cicha… I to właśnie niepokoiło dwóch wędrowców…

Brama zatrzasnęła się za nimi z hukiem.
- Nie trzeba było im mówić od razu, że to smok!
- A co miałem powiedzieć, że zdaje się nam, że jakaś bestia rodem z baśni może ich w każdej chwili zaatakować i to z naszej winy?! Na to samo by wyszło…
Między dwojgiem wędrowców zapanowało milczenie…
- Zbierajmy się stąd lepiej i po prostu o tym zapomnijmy…
Dwaj jeźdźcy pognali swe konie, przy akompaniamencie śmiechu strażników.

Kilka mil dalej zatrzymali się i popatrzyli w stronę twierdzy… Ich oczom ukazała się ogromna łuna i dym widoczny poprzez blask księżyca….
- Już po…





Hondelyk klepnął przyjaciela po ramieniu. - Znowu jesteś myślami daleko stąd. Co jest z tobą?
Cadron westchnął głośno. - Tak sobie myśle... A... nieważne/i] - urwał i rozłożywszy się wygodniej na krześle zamknął oczy. - [i]Pogadamy później...
Hondelyk kiwnął głową na znak, że rozumie przyjaciela. On sam często zamyślał się głęboko nad przeszłością... Ile mogli zmienić... W ręce Hondelyka pojawił się krótki nóż, którym zaczął się bawić podrzucając go...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Sob 15:40, 15 Gru 2007    Temat postu:

Halid na znak kobiety również podniósł kubek do góry, a stamtąd do ust i wysączył jego zawartość. Rzucił jeszcze jedno baczne i przeszywające spojrzenie na nieznajomą i zamyślił się. Nagle powstał i powiedział do obecnych w karczmie
- Po wydarzeniach wczorajszej nocy, kiedy to na własnej skórze doświadczyliśmy rządzy mordu wilkołaków zmieniliście może swoje zdanie o mnie i o mojej propozycji do tropienia razem ze mną tych stworów? Pierwszą osobą która sie zgłosiła jest Gerald- tu wskazał ręką na wiedźmina. - Jeżeli ktoś chciałby się jeszcze zgłosić to proszę podchodźcie... Nie ważne jest wasze pochodzenie, rasa, przeszłość czy religia... Te stwory zabijać może każdy! - po tych słowach Łowca usiadł na krześle i rozglądnął sie po karczmie szukając reakcji po zebranych. Większość ludzi udawała że nie słyszała tego co powiedział Halid. Ze względu na jego zaangażowanie w walkę nie czynili głupich uwag i nie szydzili z niego ale nikt z nich nie miał zamiaru szukać śmierci. Woleli siedzieć w domach i walczyć tylko gdy będzie to ostatecznością. Halid rzucił jeszcze jedno pełne prośby spojrzenie po ludziach i spuścił głowę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 16:00, 15 Gru 2007    Temat postu:

Elfka oparła się łokciami o blat stołu, splotła ze sobą obie dłonie i oparła o nie brodę. Patrzyła badawczo na mężczyznę, uważnie słuchając jego słów. Gdy skończył i opuścił oczy, nieco speszony biernością obecnych, kobieta wciąż patrzyła na niego bardzo uważnie. Jej oczy nie wyrażały nic poza skupieniem. Zdawało się, że założyła na twarz maskę pozbawioną uczuć.
Po dłuższej chwili, gdy badawczy wzrok elfki, zaczynał już wyraźnie niepokoić mężczyznę, kobieta uśmiechnęła się kącikiem ust. To był uśmiech, który można zobaczyć na twarzy wojownika, po wygranej walce. Zwykle twarz jego jest kamienna i pozbawiona emocji, a jedynym objawem zadowolenia i radości z wygranej jest leciutki uśmiech w kąciku ust, drgający tam tylko przez kilka sekund.
Właśnie ten uśmiech przemknął teraz przez twarz elfki. Zdawało się, iż tylko czekała na ponowienie propozycji Łowcy.
- Z chęcią przyłączę się do ciebie. - rzekła spokojnie.
Jej jedwabisty głos wypełnił karczmę swym majestatem i zmusił obecnych do chwilowej ciszy i skupieniu uwagi na słowach kobiety.
- Mordercy muszą ponieść karę za swe zbrodnie.
Fioletowe oczy patrzyły prosto w oczy mężczyzny i mogło by się zdawać, że ich wzrok przenika duszę.
– I niech stereotyp, mówiący iż kobiety powinny siedzieć w domach, a mężczyźni walczyć, cię nie zmyli. – dodała z lekką ironią w głosie.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Sob 16:48, 15 Gru 2007    Temat postu:

Halid podniósł wzrok na kobietę. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia się skrzyżowały. Łowcy wydawało się, że elfka przybrała maskę. Nie umiał nawet przypuścić czy jej słowa wypowiedziane przed chwilą są prawdziwe czy są też oszczerstwem. Mężczyzna powoli wstał i podszedł do kobiety.
- Jeżeli o pani chcesz walczyć nie śmiałbym przeszkodzić...- rzekł lekko pochylając głowę. Halid jako Łowca z rzadka miał do czynienia z kobietami wiec musiał sięgnąć pamięcią wstecz do krótkiego pobytu na dworze elfów wysokich w mieście Tain. Nauczył tam się wstępnego zachowania w obecności dam. Nie chcąc więc urazić kobiety która się zgłosiła starał się wybierać słowa odpowiednie dla dworów. Halid jeszcze raz spojrzał w oczy elfki. Pod wpływem tego beznamiętnego spojrzenia targnęło nim jakieś przeczucie, mówiące że ta osoba może mu sie przydać na tej wyprawie.
- Jeżeli chcesz sie przyłączyć do nas to podpisz sie tu...- podał jej pergamin wyciągnięty zza pasa, na którym widniał juz podpis wiedźmina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 16:55, 15 Gru 2007    Temat postu:

Kruk wszedł do karczmy akurat na przemówienie faceta który mówił o wyprawie przeciw wilkołakom, pierwszy zgłosił się wiedźmin, następna jest elfka która jest przy mężczyźnie który wygłosił mowe.
- Ja chcę uczestniczyć w wyprawie, na pewno się przydam, zrobie to aby pomścić Alfreda mojego kruka.- Powiedział kruk.- Co mam zrobić??


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Khadim Dębowa Tarcza dnia Sob 16:55, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 17:09, 15 Gru 2007    Temat postu:

Przez twarz elfki przemknął błysk zadowolenia.
- Cieszę się, że nie wątpisz w moje umiejętności. - rzekła spokojnie, biorąc pióro.
Pergamin zaskrzypiał cicho, po chwili pod imieniem wiedźmina kaligraficzne litery zlały się w jedno słowo:

Shirina

- Jeżeli nie jest to tajemnicą, to czy mogłabym wiedzieć po co są te formalności, panie? - elfka odłożyła pióro i spojrzała prosto w oczy mężczyzny.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Sob 17:25, 15 Gru 2007    Temat postu:

Halida znowu zdziwiło z jaką płynnością ręce elfki złożyły podpis a następnie płynność jej wypowiedzi. Przez myśl mu przeszło, że planowała to od dawna ale odrzucił to. Przecież nigdy wcześniej jej nawet nie widziałeś... odezwał sie w nim wewnętrzny głos.

- Jeżeli nie jest to tajemnicą, to czy mogłabym wiedzieć po co są te formalności, panie?- padło pytanie
- Kwestia podziały pieniędzy pani Shirino- powiedział szybko Halid i wziął od elfki pergamin. Następnie podszedł do Kruka który wszedł do karczmy i podał mu go by ten również sie podpisał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 6 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin