Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 20:08, 11 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 21:10, 17 Gru 2007    Temat postu:

- Najpiękniejszy... - szepnęła, patrząc na konia z miłością.
Pielgrzym szarpnął lekko za lejce, ponaglając elfkę do jazdy.
- I niecierpliwy! - dodała z nutką ironii, ściągając lejce. - Pielgrzymie, mój drogi, poczekaj, zaraz ruszymy.
Gdy koń ustał spokojnie z miną pokornego rumaka, Shirina spojrzała Cadronowi prosto w oczy.
- Nie jedź. - rzekła twardo. - Życie nie jest ci miłę, że chcesz nim bez powodu ryzykować?.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 13:09, 18 Gru 2007    Temat postu:

- To nie ma sensu... - szpnęło cos w jego głowie. Chociaż nie chciał sie do tego przyznawać to z pewnością tak było... Cadron zamknął na chwilę oczy i po namyśle odpowiedział z nuta smutku w głosie :

- Pojade razem z wami do Tevarn... Stamtad już sam podąże do Mageiter...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Wto 16:50, 18 Gru 2007    Temat postu:

- Jeżeli chodzi o zapłatę to nie zależy ona ode mnie... - powiedział Halid to Kruka lub raczej do Sasuke - To zależy od tego czy burmistrz utrzymał dawną stawkę to znaczy 300 szt. złota...- Ostatnie słowo było dziwnie zaakcentowane. Halida trochę drażniła ta ludzka chciwość. Pracując całe życie za pieniądze teraz zaczął powoli dostrzegać chciwość i pychę ludzi. Łowca spuścił głowę i zgasił fajkę. W jego umyśle kłębiły sie różne pochmurne myśli. Nagle na jego twarzy pojawił się przebłysk. Sięgnął ręką do torby i wyciągnął z niej mała harmonijkę. Ornamenty pokrywające jej wierzchnią część przypominały smoka. Halid z dziwną czcią przyłożył ją do ust. Po chwili w powietrze ulotniła się miękka, przypominająca trochę elficką melodia. Łowca zamknął oczy pochłonięty graniem. Jak burza powróciły do niego wspomnienia...

Jesteś ludzkim wyrzutkiem... Czego nachodzisz nasze ziemię?- warknął głos osoby opatulonej kapturem - Czy nie wiesz że pierworodna i nieśmiertelna rasa żyjąca w tych lasach kara śmiercią za naruszenie ich spokoju? - postać zrobił krok do przodu do człowieka klęczącego na ziemi. Dwie inne chwyciły go za ramiona i podniosły na wysokość twarzy trzeciego wydawało by się przywódcy.
- Wojna...- jęknęła postać trzymana. Dopiero teraz można było rozpoznać że jest związana. Grube liny opasały jej nadgarstki. W niektórych miejscach dłonie krwawiły.
- Łżesz ludzki pomiocie... Tak jak nie wierzył król tak i ja Ci nie wierze... Życzę wysłuchania przez skały.... Może one Ci pomogą - postać roześmiała się i kopnęła mężczyznę w brzuch. Halida odrzuciło do tyłu. Następne uderzenie był skierowane w twarz i kroczę. Łowca poczuł, że do ust dochodzi mu strużka krwi oznaczająca złamany nos. Kątem oka zobaczył że jego oprawcy się oddalają. Mężczyzna spróbował odwrócić sie na brzuch jednak więzy na to nie pozawalały. Po kilku nieudanych próbach zaprzestał tej pracy. Czyli taki jest koniec Halid Maradwe? zapytał siebie w myślach z goryczą. Czół jak nad jego głową krąży czarna jak noc śmierć. Witaj matko... widzę że po mnie przyszłaś... Oddaję Ci siebie... głośne stęknięcie przerwało ciszę nocy. Gdzieś nad głową Halid rozległ się oddech. Czyjeś ręce chwyciły go za ramiona i spróbowały podnieść. Dalej widział juz tylko ciemność. - Nie lękaj sie- usłyszał głos. Stracił przytomność...


Dźwięk harmonijki cały czas się unosił. Wesoła melodia zmieniła barwę na smutniejszą....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michalot dnia Wto 16:50, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 17:55, 18 Gru 2007    Temat postu:

- Ludzie... Zawsze musicie robić wszystko po swojemu. A później narzekacie na okrótność życia... - mruknęła pod nosem.
Lekko szturchnęła piętą konia, dając znak by przyśpieszył. Pielgrzym posłusznie wyprzedził Cadrona.
- Życie jest marnością, a my trwamy by uczynić go lepszym... - wyszeptała cicho. Po czym przymknęła oczy i pozwoliła myślom pogrążyć się w melodii harmonijki.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Wto 22:13, 18 Gru 2007    Temat postu:

Gerald jeszcze przez chwile nasłuchiwał szumu, dobiegającego z lasu z nadzieją że usłyszy jeszcze raz to wycie wilka. Jenak oprócz szumu drzew i skrzypiących pni, wiedźmin nie był w stanie nic usłyszeć. Nagle jego uwagę przykuło parskanie koni przed karczmą. Dwa konie zapięte do wozu oraz kilka postaci dało sygnał wiedźminowi : Już czas wyruszyć... . Gerald powolnym krokiem ruszył w stronę gospody. Koń wiedźmina zatrzymał się i zaparskał. Gerald dziwnym wzrokiem spojrzał na konia, a potem rozglądnął się po okolicy.
- O co chodzi - ostatnie słowo zakończyło się lekkim kopniakiem, aby poruszyć wierzchowcem. Rumak jednak nie ruszyła się z miejsca. Nagle głuchą cisze przerwało echo dudniących kopyt. Po krótkiej chwili przed gospodą pojawił się piękny biały koń. Wierzchowiec wiedźmina zaparskał i uniósł przednie kopyta do góry.
- No Płotka będziesz miała towarzysza na wyprawę - po tych słowach Gerald lekko się zaśmiał i jeszcze raz szturchnął konia. Rumak ruszył czym prędzej ku ludziom przed gospodą. Po krótkim czasie wszyscy ruszyli przed siebie.
- Polowanie czas zacząć - mruknął pod nosem wiedźmin.
Wiedźmin zapiął płaszcz, po czym założył rękawiczki. Siwe włosy przykrył kaptur. Koń Geralda powoli zbaczał w stronę białego wierzchowca Elfki.
- Płotka daj spokój. Ledwo zaczęliśmy podróż, a Ty już szalejesz na widok innego konia - ironia dobiegająca z ust wiedźmina spowodowała że czarny Clydesdale zatrzymał się.
- Wybacz. Wynagrodzę Ci to jednak nie zostawajmy w tyle, nie lubię tego - Gerald pogłaskał konia po grzbiecie, po czym koń znowu ruszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 8:10, 20 Gru 2007    Temat postu:

Cadron nie zrozumiał słów elfki. Jechał jeszcze jakiś czas w milczeniu, aż jego wierzchowiec nie zrównał się z wierzchowcem wiedźmina. Wtedy Cadron uniósł lekko głowę i zapytał z pogardą w głosie :

- Panie wiedźmin... Proszę, pomóż mi znaleźć odpowiedź na gnębiące mnie pytanie odkąd Cie zobaczyłem po raz pierwszy... Jak to się stało - kontynuował - że jeszcze żyjesz? Jest was niewielu, to wiem, ale jak to się stało, że nie zabili Cię jeszcze... - Cadron specjalnie wzmocnił swoją wypowiedź słowem "jeszcze"... - Przecież na południowych wybrzeżach żyje wiele plemion dzikich ludzi oraz Minotaurów, którzy ofiarowują fortuny za wasze głowy....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Czw 15:18, 20 Gru 2007    Temat postu:

- Panie wiedźmin... Proszę, pomóż mi znaleźć odpowiedź na gnębiące mnie pytanie odkąd Cie zobaczyłem po raz pierwszy... Jak to się stało - kontynuował - że jeszcze żyjesz? Jest was niewielu, to wiem, ale jak to się stało, że nie zabili Cię jeszcze...
Wiedźmin trochę osłupiały odpowiedział do Cadrona:
- Dlaczego żyje? Dobre pytanie. Sądzę że moje życie jest tak długie ze względu na to że nie trafiłem na osobnika, który byłby wstanie mnie pozbawić głowy i dostać za nią fortunę, o której tak mówisz - Gerald powiedziawszy to lekko się uśmiechnął i dodał:
- Sądzę jednak, że gdyby plemiona z okolic, w których dorastałem dowiedziały się o Twoim istnieniu, także mogłyby za Ciebie dostać porządną sumkę - po tych słowach wiedźmin uśmiechnął się znacząco i widząc elfkę na białym rumaku powiedział:
- Piękny koń. Widziałem już podobnego tyle że jeździec nie był tak piękny jak Ty Pani - zwrócił się delikatnie do elfki wiedźmin. - Zwę się Gerald z Rivii - powiedział Wiedźmin, zdjął kaptur z głowy i pochylił głowę, z uśmiechem na twarzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Czw 15:20, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Czw 21:09, 20 Gru 2007    Temat postu:

Halid posłał krótkie i osobliwe spojrzenie na wiedźmina i na Shirine. Iskierki w jego oczach wesoło zaiskrzyły. Następnie jego wzrok powędrowała oblicze Cadrona. I tu przez dłuższą chwilę pozostał. Analizując coś w myślach łowca skończył swoją melodie i schował harmonijkę.
Taranor tymczasem popędził konie chcąc zdążyć dojechać jak najdalej przed zmrokiem. Tymczasem słońce wzeszło znad widnokręgu oznajmiając im że nadchodzi południe. Skrzypienie śniegu i stukot kół o przydrożne kamienie stawał się monotonny. Co jakiś czas mijali jakiegoś kupca lub konwój, z rzadsza rycerzy. Od czasu do czasu pojawiały się pojedyncze chałupy i domostwa lub całe wsie. Cała drużyna była raczej milcząca. Większość pogrążona była we własnych myślach i planach. Taranor okręcił sie i mruknął do Halida
- Może byśta chcieli co do jedzenia? Bo ja tam na wozie coś mam... - powiedział i rozglądnął się pytającym wzrokiem po drużynie. Halid stęknął coś po nosem i wyciągnął małą piersiówkę i pociągnął z niej sporego łyka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 21:36, 20 Gru 2007    Temat postu:

- Podręcznikowy przykład odpowiedzi przeciętnego wiedźmina... - pomyślał Cadron. - Szkoda... Myślałem, że jest inny...

To nie ma sensu... Nic nie zyskam jadąc z nimi takim tempem...

Cadron przywołał swego wierzchowca do galopu. Bez zbędnych słów wyprzedził wszystkich i tak samo szybko zniknęli mu z oczu. Długo jechał takim tempem, lecz nagle koń Cadron stanął jak rażony piorunem. Parsknąwszy kilka razy koń chciał zawrócić jednak mężczyzna pochylił się w siodle i szepnął do jego ucha kilka słów w tajemniczym języku. Wierzchowiec Cadrona przywołany do porządku wyprostował sie i mierzył uważnym wzrokiem postać, która znajdowała się tuż przed nim...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Czw 22:06, 20 Gru 2007    Temat postu:

Po słowach skierowanych do Cadrona, który po chwili przyspieszył tępa i wypruł na przód, Gerald szepnął pod nosem:
- Sam sobie jest winien. - Mam nadzieje że chociaż wróci do domu w całości - po tych słowach uśmiechnął się jeszcze raz do pięknej elfki. W jego złotych oczach, jakby zapalił się mały płomyk. Po tym wiedźmin założył kaptur na głowę i podjechał do Halida mówiąc:
- Czy dotrzemy przed zmierzchem do tego Tevarn? - zapytał wyczekująco Gerald dodając: - Te okolice nie są bezpieczne nocą, szczególnie po tym co stało się ostatnio w nocy - uśmiech na twarzy wiedźmina zamienił się w powagę, a złote oczy przeszyły Łowce na wylot.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Czw 22:08, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 0:03, 21 Gru 2007    Temat postu:

...a my trwamy by uczynić go lepszym... Ale jeżeli się nie uda? Jeżeli nie uczynię go lepszym ani w jednym calu? Co wtedy? Przecież wtedy...
- Piękny koń. Widziałem już podobnego, tyle że jeździec nie był tak piękny, jak ty, Pani. Zwę się Gerald z Rivii. - głos wiedźmina wyrwał elfkę z potoku szlonych myśli.
Spojrzała na niego. W jej fioletowych oczach zamajaczyło lekkie spłoszenie, które wręcz nie pasowało do jej majestatyczności.
- Dziękuję, panie. Ja jestem Shirina - rzekła po chwili.
Niepewnośc znikła z jej oczu, pozostawiając w nich ślad nieufności.
- Widzę, iż znasz się, panie, na koniach. Zaiste, jest piękny. - Elfka czule pogłaskała Pielgrzyma. - Lecz mówisz, iż widziałeś podobnego... Czy to możliwe? Siwy koń o czarnej grzywie to ogromna rzadkość. Mówi się, że taka maść u koni jest oznaką szlachetnej rasy. Z resztą podobnie jak u ludzi - jasne włosy oraz czarne oczy, brwi i wąsy. Lecz takich śmiertelników spotyka się nadwyraz rzadko, nieprawdaż?
Zamilkła na moment, odprowadzając Cadrona wzrokiem. To była mądra decyzja. Podjęta z lekkim myślowym opóźnieniem, ale w końcu podjęta. Chyba zacznę szanować ludzi... - pomyślała.
Puściła mimo uszu propozycję na temat jedzenia. Nie miała w zwyczaju przyjmować ludzkie jadło.
- Powiedz mi, panie... - zaczęła po chwili, spinając lejce by Pielgrzym zwolnił i zrównał się z rumakiem mężczyzny. - Zdawało mi się zawsze, że wiedźminy wolą samotne wędrówki. Czemuż więc wolisz polować na wilkołaki z nami?


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Pią 5:23, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 9:47, 21 Gru 2007    Temat postu:

Niecałe dwie stopy od głowy wierzchowca Cadrona stał starzec i młody chłopiec trzymający jego prawą dłoń.. Nie wiedział dlaczego jego koń tak się wystraszył… Przecież nie jednego był w życiu światkiem… Może wyczuł tę majestatyczną moc, która spowijała starca…Znał go, był ślepy. Na jego smukłe ramiona opadały długie, siwe włosy. W lewej ręce trzymał gęśle, rzecz za pomocą której zarabiał na chleb. Młody chłopiec miał krótkie, kasztanowe włosy, a jego niebieskie oczy czerpały pełną garścią z tego co daje otoczenie…
Cadron zeskoczył z konia i ukłoniwszy się lekko rzekł :
- Witaj przyjacielu…
- Witaj – odpowiedział starzec.
- Cześć Otto – Cadron zwrócił się do młodego chłopca.
- Witaj panie Cadronie – odpowiedział Otto.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza... Aż w końcu Cadron przerwał ja zwracając się do starca : Przyjacielu, widzisz może w oceanie pieśni jakąś, którą mógł byś mi opowiedzieć? – zapytał.
- Dla przyjaciół zawsze coś znajdę – odpowiedział starzec uśmiechając się. – Ale chyba pamiętasz moją regułę… Nie podejmuje się pieśni znoju bez jedzenia i napoju – dodał.
Cadron wybuchnął śmiechem. – Oczywiście - zawołał. – Mam kilka sucharów, chleb i trochę gorzałki. Nie jest to wprawdzie uczta książęca, ale głód zaspokoi.
Po tych słowach Cadron wyjął z małego tobołka jedzenie i poczęstował nim starca i Otta.
Gdy się posilili, usiedli na pniu zwalonego drzewa a starzec mocniej ujął w dłoni gęśle i po chwili jego zręczne palce zaczęły delikatnie uderzać o struny. Cicha melodia wypełniła serce słuchającego Cadrona i Ottona, który chociaż słyszał nie jedną pieśń starca, nie mógł się nadziwić jego zręczności i tego, że ślepiec potrafi wydobyć ze strun tak doskonałe brzmienie… Po chwili melodii zaczął akąpaniamowac głos starca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Pią 17:13, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Widzę, iż znasz się, panie, na koniach. Zaiste, jest piękny. Lecz mówisz, iż widziałeś podobnego... Czy to możliwe? Siwy koń o czarnej grzywie to ogromna rzadkość. Mówi się, że taka maść u koni jest oznaką szlachetnej rasy. Z resztą podobnie jak u ludzi - jasne włosy oraz czarne oczy, brwi i wąsy. Lecz takich śmiertelników spotyka się nadwyraz rzadko, nieprawdaż?
Złote oczy znowu spoczęły na elfce.
- Osoba, która miała takiego konia - wiedźmin skierował wzrok na rumaka elfki, po czym kontynuował - była okrutna dla swojego wierzchowca. Jednak mimo tego, gdy właściciel konia odebrał sobie życie, rumak nie odstępował go na krok, aż sam nie zginął z braku wody i pożywienia. - po tych słowach Gerald ponownie zdjął kaptur z głowy i skierowawszy twarz w stronę Shiriny.

- Powiedz mi, panie... Zdawało mi się zawsze, że wiedźminy wolą samotne wędrówki. Czemuż więc wolisz polować na wilkołaki z nami?
Po słowach elfki, Gerald ponownie zdjął kaptur z głowy i skierowawszy na nią wzrok powiedział:
- W przeszłości mój przełożony, zabierał mnie na różne wyprawy, na których zdobywałem doświadczenie w różnych dziedzinach. Był on typem wiedźmina, z jakim wielu ludzi kojarzy te istoty. Gardził potrzebującymi, a na pierwszym miejscu stawiał walkę z potworami. Ja jako, że dość późno wstąpiłem w szeregi tego bractwa, rozumiałem co nie co i nie cierpiałem swojego mistrza za to zachowanie. Od tamtej pory służę pomocą i staram się jak najdłużej przebywać w towarzystwie ludzi oraz nie tylko - tu uśmiechnął się do Shiriny, po czym dalej kontynuował:-... i pokazać że nie jestem taki oziębły i z pogardą patrzę na kogoś kto nie jest taki jak ja, tylko dlatego że nie przechodził terapii ziołowej. - po tych słowach wiedźmin poczuł się lżej. Nikt wcześniej nie zadał mu tego pytania.
Nagle Gerald przypomniał sobie o Cadronie. - Ciekawe co z nim. Mam nadzieje że jest cały. - pytanie to gnębiło wiedźmina przez dłuższą chwilę. Nie zruszyło go to że mężczyzna nie przepada za nim. Dużo ludzi zachowywało się podobnie jak Cadron, jednak on ma w sobie coś co zastanawiało wiedźmina od kąt go zobaczył......


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Pią 17:16, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 22:09, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Rozumiem... - elfka się zamyśliła.
Wiedźmini zawsze byli dla niej samotnikami, z zimną krwią mordującymi potwory. Ten był inny. Pielgrzym parsknął i wierzgnął lekko pod elfką.
- No co? - spytała z lekką bulwersacją w głosie.
Koń prychnął ponownie. Zdawało się, jakby rozmawiali ze sobą w tylko dla nich znanym języku.
- Szlachetna rasa, lecz jakże wredna! - rzekła elfka do wiedźmina, mówiąc o koniu.
Pielgrzym prychnął.
- Uważaj, bo zacznę cię traktować jak tamten okrótny człowiek, o którym mówi nasz rozmówca - zażartowała Shirina.
Rżenie konie, które doszło do uszu podróżnych, nadwyraz podobne było do śmiechu.
- Oj, żebyś się nie przeliczył. - mruknęla pod nosem. - Jestem wredna, znasz mnie z resztą.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Pią 22:53, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Szlachetna rasa, lecz jakże wredna!
- Moja Płotka nie jest lepsza. - wiedźmin uśmiechnął się i pogłaskał po grzbiecie rumaka. - Ta rasa jest przede wszystkim leniwa, a znaleźć konia o takiej maści jak ta i tej rasy też nie jest prosto. - Gerald uśmiechnął się i rozgarnął ręką siwe włosy wierzchowca na grzbiecie. Po chwili wiedźmin zapytał Shirine:
- Dlaczego taka piękna postać jak Ty Pani - wiedźmin spauzował i delikatnie się ukłonił - wybiera się w podróż wiedząc że czeka ją walka z wilkołakami? Oczywiście nie podważam Pańskiej decyzji, ale nie spotkałem się jeszcze z taką elfką, która wybrałaby taką drogę. - po tych słowach złociste oczy, oplotły Shirine lekko podejrzliwym spojrzeniem. Nagle Gerald zobaczył za Elfką niskie lecz bardzo rozgałęzione drzewo. W jego głowie pojawił się masakryczny obraz, a wiedźmin poczuł jakby był tego na ocznym świadkiem.
Długie i grube gałęzie uginały się pod ciężarem ludzkich ciał, wiszących na nich do góry nogami. W miejsce głów powbijane były paliki, zaś same głowy leżały tworząc piramidę, nieopodal drzewa. Młody Gerald stanął jak wryty. Jego przełożony jakim był Coen z Poviss objął go, czego zwykle nie robił. Młody chłopiec zadrżał i po chwili na rękach Coen'a pojawiły się łzy spadające z policzka Geralda.
Nagle wiedźmin tak jakby oblany zimną wodą, ocknął się na słowa Shiriny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Pią 22:53, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 9 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin