Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Nie 6:45, 12 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 23:05, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Dlaczego? - elfka powtórzyła pytanie. - Ależ to proste. Tej nocy w wiosce została popełniona krwawa zbrodnia. Mordercy muszą być ukarani.
Zamilkła na moment, uwaznie lustrując wiedźmina spojrzeniem. Po chwili kontynuowała:
- Od dziecka jestem przewrażliwiona na punkcie sprawiedliwości. Uważam, że jest ona jedną z tych nielicznych wartości, o które należy walczyć.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pią 23:29, 21 Gru 2007    Temat postu:

Tętent końskich kopyt, nieznacznie stłumiony przez leżący na gościńcu śnieg, zburzył harmonijną ciszę, która zamieszkała między drzewami. Samotny jeździec pędził gdzieś przed siebie, jakby jego jedynym celem był wyścig z wiatrem, gwiżdżącym mu w uszach. Przemknął niczym cień, by po chwili pozostało po nim tylko nikłe wspomnienie.
W leśnym świecie ponownie mieszkał ład i kojący spokój i wydawać by się mogło, że każde stworzenie zapadło w długi, zimowy sen, regenerując swoje siły, by wraz z nadejściem wiosny, rozpocząć nowe życie. Ustał czas wojen, rywalizacji i współzawodnictwa, a nastał wyidealizowany i doskonały świat, który budował każdy we własnej wyobraźni. Sen bowiem ma tę właściwość, że przynosi ze sobą wszystkie ukryte pragnienia.
Jednakże w biały świat ulotnych marzeń i kruchych rzeczy wdziera się dysonans bólu, cierpienia i śmierci. Tak też było i w tym przypadku. Z głębokiej rany wypływała bordowa ciecz, opadając na mieniący się tysiącami gwiazd puch, zmieniając jego barwę i wzbudzając niepokój. Krwista droga prowadziła z powrotem na miejsce, gdzie rozegrały się tragiczne wydarzenia. Nie wszystko potoczyło się tak, jak to planowano. I jeszcze wiele niespodziewanych rzeczy miało wkrótce nastąpić.
Kiedy z daleka można było usłyszeć szczątki rozmów, a kupiecki wóz toczył się przed siebie, ranny mężczyzna postanowił wyjść z ukrycia, by podróżujący opatrzyli krwawiące miejsce. Wędrowcy właśnie wyjeżdżali zza zakrętu, gdy wyczerpany człowiek wyszedł na środek drogi. Rozczochrane włosy niepozornie były targane przez wiatr. Szary, brudny płaszcz świadczył o niedawno stoczonej bitwie, której niemożliwą do przeoczenia pamiątką była głęboka rana na lewej piersi. Na ten widok wóz natychmiast się zatrzymał. Mężczyzna natomiast opadł bezsilny na ziemię tuż obok stóp wilka...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 13:44, 22 Gru 2007    Temat postu:

- Piękne... - wyszeptał Cadorn pod wrażeniem pieśni. - Przyjacielu - powiedział Cadron wstając - Na mnie już czas.
- Na nas też. - odpowiedział starzec, któremu młody chłopiec pomagał wstać. - Kości nie młode a dorgi jeszcze przede mną wiele... A gdzieś tam, - powiedział satrzec kierując niewidzące oczy na północ - Czeka na mnie przyjaciel Szali'ach...
Cadron lubił tego starego wędrowca, jednak czasami miał wrażenie, że przywiązuje zbyt wielką wagę do swoich opowieści...

Gdy już siedział na swoim wierzchowcu odrówcił się ostatni raz w strone odchodzącego już starca i zawołał : Przyjacielu... Nie wiem jak ty to robisz... Te twoje opowieści... O Aramandii, pradawnych bogach... Siedmiu krainach... Jak Ty to robisz, że brzmią tak...tak prawdziwie?
Starczec obrócił się powoli a jego twarz zbladła jak papier. Drżącym głosem szepnął : To prawda Cadronie... To prawda...

Cadron nie usłyszał słów starca. Wykonał pożegnalny gest dłonią i pognał konia dalej, na południe...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 13:59, 22 Gru 2007    Temat postu:

W oddali zamajaczył kształt człowieka. Pielgrzym prychnął i zwolnił lekko. Shirina zmrużyła oczy. Gdy podjechali nieco bliżej na drodze ujrzeli rannego człowieka, który rano odwiedził gospodę. Przy nim wiernie stał jego wilk.
- O na Święty Księżyc i Gwiazdy Jego! – szepnęła Shirina, zeskakując z konia.
Uklękła przy mężczyźnie i przyjrzała się jego ranie.
- Ale... Jak to możliwe? Przecież... – wyszeptała tak cicho, że jedynie Interfector i wilk mogli ją usłyszeć.
Animus patrzył w oczy elfki, niemo prosząc ją o pomoc dla swego pana. Shirina zagryzła wargę. Zdawało się, jakby przez chwilę patrzyła wewnątrz siebie i nad czymś myślała. Trwało to tylko kilka sekund.
- Pomóżcie znieść go z drogi. – zwróciła się do mężczyzn.
Po czym spojrzała w oczy Interfectora, które zaczynała zasnuwać mgiełka nieprzytomności.
- Mogę ci pomóc. Znam sztukę uzdrawiania doskonale. Ale musisz mi na to pozwolić.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Sob 22:39, 22 Gru 2007    Temat postu:

Shirina udałą się szybko w kierunku rannego. Wiedźmin nie czekając ani chwili dłużej, szturchnął mocniej Płotkę i po chwili znalazł się koło elfki i mężczyzny.
Oczom wiedźmina ukazał się ten sam człowiek co rano w karczmie. I znowu to samo pieczenia od miecza na plecach. Gerald jednak nie przejmował się bólem zadawany przez własny oręż.

- Pomóżcie znieść go z drogi. Gerald jeszcze nim się schylił z pomocą rozglądnął się po okolicy.
- Zabiorę go na wóz - głos wiedźmina był jakby lekko wystraszony. Po kilku minutach ranny leżał już na wozie. Gdy Gerald położył tylko mężczyznę na wozie szybko podszedł do Halida i nachyliwszy się do niego szepnął:
- Nie podoba mi się ta rana, ale nie to mnie martwi. Gorsze jest to że rana została zadana niedawno, a będąc tak rannym nie zaszedł od miejsca zdarzenia daleko. Mam nadzieje że wiesz co to oznacza. - ostatnie słowa wiedźmina nabrały powagi, a złociste oczy, jakby zbladły całym wydarzeniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Sob 23:13, 22 Gru 2007    Temat postu:

Tak, jak Interfector się spodziewał, wędrowcy bez chwili zwłoki zajęli się nim. Nie wiedział dokładnie, co się działo. Niewyraźnie widział sylwetki kilku postaci pochylających się nad nim i gdzieś z głębokości docierały do niego różnorodne tony głosów; słów jednak nie mógł zrozumieć. Poczuł jednak, że został podniesiony z drogi i przeniesiony prawdopodobnie na wóz, którym podróżowała część drużyny. Animus ze smutnym wzrokiem podążył za swoim przyjacielem, a gdy ten leżał już wygodnie między stertami zbędnych i niezbędnych przedmiotów, wskoczył i zajął miejsce tuż przy jego ramieniu. Nikt nie miał zamiaru droczyć się z nim i próbować zrzucić, bo część wędrowców zajęła się rannym, a pozostali zastanawiali się nad niespodziewanym atakiem. Nikt też jeszcze nie dostrzegł małych strużek krwi, wypływających z boków zwierzęcia.
- Mogę ci pomóc - przez niewidzialną barierę przebiły się słowa elfki, do której Interfector nie pałał specjalną sympatią. - Znam sztukę uzdrawiania doskonale, ale musisz mi na to pozwolić.
Mężczyzna drgnął, jakby chciał zerwać się gwałtownie i uciec, jednak bezsilny mógł wykonać tylko ten małoznaczący gest.
- Nie - wyszeptał, zaciskając wargi. - Nie używaj na mnie swojej magii. Obejdzie się bez twojej pomocy.
Na te słowa Animus zawył cicho i smutno, poczym położył swoją głowę na lewym ramieniu Interfectora, tuż obok ciągle krwawiącej rany, i spojrzał mu prosto w oczy.
Nie przekonasz mnie, przyjacielu - rzekł w myślach. - Sam dobrze znasz sztukę uzdrawiania przez elfów. Leczą one nie tylko ciało, ale też i duszę, nie wzbraniając się zbytnio przed zaglądnięciem w nią. W ten sposób prawda wyjdzie na jaw szybciej, niż tego chcemy. Nikt nie może poznać naszej tajemnicy, dopóki nie będziemy mieć pewności.
Wilk w odpowiedzi polizał delikatnie dłoń mężczyzny. Jego rany zaczęły powoli zanikać.
- Niech więc będzie - odparł ledwo dosłyszalnym głosem Interfector. - Pozwalam ci...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 23:37, 22 Gru 2007    Temat postu:

- Niech więc będzie. Pozwalam ci... – rzekł cichym głosem człowiek.
Elfka się rozejrzała. Zlustrowała uważnie las, po czym rzekła do mężczyzn.
- Zejdźcie z powozu. Chcę z nim zostać sam na sam. – Widząc sprzeciw i niepokój w oczach wiedźmina, dodała – To potrwa jedynie kilka chwil. Inaczej wykrwawi się na śmierć i nie uratujemy go. Ty możesz zostać. – uśmiechnęła się blado do wilka.
Gdy zostali sami, Shirina uklękła przy Interfectorze i ostrożnie dotknęła dłońmi jego rany. Starała się to zrobić jak najdelikatniej by nie sprawić człowiekowi większego bólu. Gdy opuszki palców elfki zabarwiły się krwią, kobieta nachmurzyła lekko brwi. Podniosła głowę i spojrzała Interfectorowi prosto w oczy. Lecz za moment Shirina ponownie skupiła całą swą uwagę na ranie.
- Nie ruszaj się, cokolwiek by się nie stało. – rzekła twardym głosem.
Przez chwilę nie działo się nic. Nagle człowiek poczuł mrowiące, przyjemne ciepło, przesiąkające z rąk elfki do jego ciała i rozpływające się po żyłach. Krew znikała powoli. Po pół minucie ręce elfki dotykały zdrowej piersi mężczyzny. Nie było na niej ani jednej rysy.
Mimo iż rany zniknęły, Shirina nie zabrała rąk. Jej usta ścisnęły się w skupieniu. Zdawało się, iż kobieta na coś jeszcze czeka.
Nagle jej ciało drgnęło, a z piersi wyrwał się ledwie słyszalny jęk. Suknia elfki zabarwiła się krwią w tym samym miejscu, gdzie Interfector został ranny. Policzki kobiety zbladły, a fioletowe oczy zaszkliły się łzami bólu. Mężczyzna poczuł jak jej ręce drżą na jego piersi.
Po chwili rany znikły, a po krwi na sukni nie zostało ani jednego śladu. Shirina westchnęła z ulgą.
Nikt prócz Interfectora i, siedzącego przy nim, Animusa nie widział, co się wydarzyło. Fakt ten bardzo cieszył Shirinę. Nie lubiła zdradzać tajemnic swej sztuki leczniczej, polegającej na zabraniu ran na siebie i uzdrowieniu ich na własnym ciele, co było rzeczą o wiele łatwiejszą niż uzdrawianie ran u kogoś innego.
Kobieta nie podniosła wzroku. Nie spojrzała w oczy ani człowiekowi, ani wilkowi. Przesunęła palcem wskazującym po miejscach, gdzie była rozszarpana koszula Interfectora. Rozcięcia znikły, tak jak i ślady błota i brudu. Shirina wyciągnęła dłonie do wilka i dotknęła jego pyska. Anumins chciał zajrzeć w oczy kobiety, lecz ta skutecznie ukryła je pod długimi rzęsami. Drobne palce elfki dotknęły szarej sierści wilka, która po chwili była już nieskazitelnie czysta i ślady błota zniknęły z niej, tak samo jak z koszuli człowieka.
Shirina zeszła z wozu bez słowa. Po kilku krokach zachwiała się lekko, lecz szybko złapała równowagę.
Pielgrzym podszedł do niej i szturchnął delikatnie w ramię, dając do zrozumienia by kobieta oparła się o niego.
- Dziękuje ci... – szepnęła tak cicho, że tylko koń usłyszał jej słowa.
Przez moment stała przy koniu, zbierając siły. Następnie wsadziła nogę w strzemię i szybkim ruchem wskoczyła w siodło.
- Możemy ruszać. – rzekła opanowanym głosem.
Mimo jej spokojnego tonu dało się zauważyć, jak bardzo była wyczerpana. Shirina ujęła w dłoniach lejce i dała Pielgrzymowi znak by ruszał.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pon 10:43, 24 Gru 2007    Temat postu:

Halid obrzucił szybkim wzrokiem rannego. Przez twarz Łowcy przemknał dziwny osobliwy cień. Najbardziej z tego wszytkiego mężczyzne zaciekawiło to, że osobnik ten miał wilka. Jeżeli był to jego wierny przyjaciel to czego nie oddał za niego życia w walce? To i tysiąc innych wątpliwości kotłowało sie w umysle Halida. Tak więc nie czekając na reakcje reszty wyciągnał miecz.
- Zaraz wracam.... dogonie was...- po tych słowach puścił się z mieczem w dłoni za śladami krwi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 12:18, 24 Gru 2007    Temat postu:

Sasuke siedział sobie na wozie obserwując całą sytuacje.
- Pada śnieg pada śnieg.- Podśpiewywał Sasuke.- Jedziemy czy tu zostajemy??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pon 20:25, 24 Gru 2007    Temat postu:

- Zejdźcie z powozu. Chcę z nim zostać sam na sam - powiedziała rozkazująco elfka do wszystkich zebranych. - To potrwa jedynie kilka chwil, inaczej wykrwawi się na śmierć i nie uratujemy go. Ty możesz zostać.
Ostatnie zdanie skierowała do Animusa. Zwierzę spojrzało na nią błagalnym wzrokiem, poczym z powrotem położyło głowę na ramieniu Interfectora.
Gdy już wszyscy wykonali prośbę kobiety, ta dotknęła ciągle jątrzącej się rany. Mimo, że uczyniła to najdelikatniej, jak potrafiła, ciało mężczyzny przeszył niewyobrażalny ból i byłby zerwał się gwałtownie, lecz opuściło go wszystkie siły. Zmrużył jedynie oczy i zacisnął wargi, jakby poprzez ten gest chciał zasygnalizować o swoim cierpieniu.

- Nie ruszaj się, cokolwiek by się nie stało - twardy głos uzdrowicielki rozbrzmiał w jego umyśle.
Przecież i tak nie mogę nawet drgnąć - odparł w myślach, zastanawiając się teraz, czy nie lepiej byłoby poczekać, aż rana sama zacznie się goić.
I w tym samym momencie dziwne ciepło zaczynało rozchodzić się po całym ciele, którego źródłem była niewątpliwie dłoń elfki. Ból zaczął mijać, a rana na piersi zanikać. Wracał spokojny oddech i utracone wcześniej siły. Jednak, gdy ręce kobiety zadrżały, Interfector zauważył, co się wokół niego dzieje. Suknia uzdrowicielki zabarwiła się krwistym kolorem, również na lewej piersi, jakby przeniosła na siebie jego ranę. Mężczyzna obserwował ją w milczeniu, oczekując na kolejne wydarzenia. Takiej sztuki przywracania do zdrowia jeszcze nigdy dotąd nie spotkał. Była w pewnym stopniu całkowicie różna od tej, którą stosowały Leśne Elfy. One nie przyjmowały na siebie obcych ran, uznając to za hańbę i zniewagę. Uważały, że wystarczająco się poniżają, uzdrawiając kogoś. Ale brały za to wielką zapłatę. Zaglądając w duszę, ograbiali każdego z jego intymności i skrytych marzeń. Dlatego Interfector nie wierzył, by elfka uzdrowiła go bezinteresownie. Nie wierzył też, by nie omieszkała zajrzeć w jego serce i poznać skrywane przez nie tajemnice.
Kiedy kobieta ukończyła swe dzieło, pokonując zadaną ranę na własnym ciele i kiedy przywróciła poprzedni wygląd mężczyźnie i wilkowi, bez słowa zniknęła z ich oczu. Mimo to Interfector wiedział, że dla niej prawda była już znana.
Czyżby wszystko poszło na marne? - zadał sobie pytanie.

- Zaraz wracam - dotarły do jego uszu słowa człowieka, który zorganizował wyprawę. - Dogonię was.
I z wyciągniętym mieczem pobiegł krwistą drogą głębiej w las, na miejsce, gdzie miała rozegrać się bitwa.
- Niczego tam nie znajdzie - szepnął niby to do siebie, niby to do pozostałych, którzy zajmowali miejsce na powozie. - Jeśli mu życie miłe, lepiej, żeby nic nie znalazł. Tamten wilkołak zdołał uciec, ale niewykluczone, że wróci tam z powrotem. I może nie być sam.
Interfector zdawał sobie sprawę, że mężczyzna znajdzie tam ślady wilka i jego. Jednak oprócz tego znajdowały się tam jeszcze ślady trzeciego osobnika, którym bez wątpienia był wilkołak. Także jego krew zabarwiła czysty śnieg na bordowy kolor.
Tymczasem drużyna ruszyła w dalszą drogę...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Pon 21:11, 24 Gru 2007    Temat postu:

Wiedźmin jeszcze chwile myślał nad całą sytuacją. Widząc że reszta ludzi, nie robiła sobie nic z nagłego uzdrowienia mężczyzny oraz tego że Halid ruszył do lasu samemu, powoli zaczęła zbierać się do dalszej drogi. Gerald jako że widział ranę nieznajomego oraz wywnioskował po niej kilka ważnych informacji podbiegł do Shiriny i powiedział:
- O mnie i o Halida się nie martwcie, powinniśmy Was dogonić - sztuczny uśmiech pojawił się na białej twarzy wiedźmina. Po tych słowach łowca znalazł się już na grzbiecie Płotki i ruszył szybko za Halidem.
Mężczyzna zdołał już przejść, a raczej przebiec kawałek drogi o czym świadczyły niewyraźne ślady na śniegu. Wreszcie oczom wiedźmina ukazał się Halid. Gerald szturchnął mocniej rumaka i po chwili był już przed mężczyzną.
- Lepiej zawracajmy - powiedział lekko zdezorientowanym głosem wiedźmin. - Ta rana była całkiem świeża, a w takim stanie nie odszedł by daleko od miejsca wypadku - słowa nabierały coraz to większej powagi i donośności. Nagle kilkadziesiąt jardów za plecami wiedźmina dało się słyszeć uginający się śnieg pod stopami kogoś kto zmierzał w ich kierunku. Gerald odwrócił się, a jego oczom ukazał się lekko zgarbiony wilkołak. Oczy wiedźmina błysnęły, na co potwór lekko zawarczał.
- Wskakuj do jasnej cholery na tego konia!!! - wrzasnął Gerald, w ręce którego znajdował się już długi miecz......


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 23:22, 24 Gru 2007    Temat postu:

- O Księżycu... - wyszeptała cicho, widząc jak wiedźmin znika w lesie.
Nie, nie tak ma być. Nie tak. - przemknęło jej w myślach.
- Powinnam iść tam. Powinnam im pomóc...
Pielgrzym zarżał i przyśpieszył nieco, dając do zrozumienia, że elfka jest za słaba by gdziekolwiek iść. Koń miał rację. Shirina wiele razy uzdrawiała o wiele cięższe i poważniejsze rany od tej. Lecz tym razem było inaczej. Zwykle utracone siły szybko się regenerowały. Teraz elfka nie potrafiła by przejść dziesięciu kroków o własnych siłach.
Kim on jest? - zadawała sobie w myślach pytanie.
Pielgrzym zrównał krok z koniem, ciągnącym powóz, by w razie pogorszenia się stanu elfki pomoc nie znajdowała się daleko. Shirina ufała mu i wiedziała, że Pielgrzym nie należy do bezmyślnych i w pełni posłusznych swemu panu, rumaków. Mogła spokojnie przymknąć oczy i oddać się rozmyślaniom, mając pewność, że Pielgrzym będzie czuwał nad kierunkiem ich drogi.


- Sztuka Pełnego Oddania. Czy wiesz na czym ona polega? - starzec przeczesał siwe włosy i usiadł wygodniej na wysokim tronie.
- Nie - odpowiedziała cicho czarnowłosa elfka.
- Czemu więc ją wybrałaś?
- Ma piękną nazwę? - fioletowe oczy błysnęły zadziornie.
Starzec nachmurzył brwi i spojrzał uważnie na kobietę, klęczącą przed jego tronem. Po dłuższej chwili milczenia rzekł:
- Sztuka Pełnego Oddania jest sztuką uzdrowicielską różniącą się od tej, którą znają elfy. Polega ona na zabraniu ran na siebie. I uzdrawia ona jedynie ciało, bez wglądu w duszę. Dlatego nosi taką właśnie nazwę. Jest o wiele skuteczniejsza od innych sposobów uzdrawiania. Oddajesz siebie w pełni osobie rannej. Nie masz prawa wnikać w jej serce i duszę i gotowa jesteś oddać za nią życie. Czy nadal chcesz wybrać właśnie tą sztukę?
- Tak. - twardy głos przeszył powietrze, a w fioletowych oczach błysnęła pewność.


Elfka westchnęła, otrząsając się ze wspomnień. Mogłam pozostać przy tradycyjnej sztuce i wiedziałabym o nim teraz wszystko... Życie jest marnością, a my trwamy by uczynić go lepszym...


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Wto 2:13, 25 Gru 2007, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Wto 10:29, 25 Gru 2007    Temat postu:

Wilkołak wlepił ślepia w Łowcę. Halid okręcił się. Spod płaszcza wysuneły się dwie małe kusze wiekości dwuch ludzkich piesci złączone w jedną.
- Witaj w moim świecie...- warknął Halid a jego dotychczas ciepłe oczy zabarwiłe się na czerwono. Szybko nacisnał spust. Bełty przeleciały po obydwu stronach ogłupiałego wilkołąka. Jednak gdzy go wyprzedziły okazało się że są połączone linka, prawie niewidoczną dla oka. Bełty owinęły się wokół ramion stwora i wbiły się w płuca. Łowaca tymczasem wyszaqrpał zza pasa sztylet który poleciał w głowa poczwary. Wilkołak w przypływie despreacji rzucił się na oślep na Halid, który tylko na to czekał. Rzucił się w bok i okrecił. Łapa stwora musneła mu włosy. Meżczyzna nie czekajac aż zwierzę się odwróci skoczył do niego i zaczął ciść na oślep mieczem w czaszkę. Po upływie kilku sekun podniusł się i wytarł miecz.
- Jestem na swoim terenie i byłem przygotowany... Nie miał szans. Szkoda tylko tych bełtów...- zwrócił się do wiedźmina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Wto 16:01, 25 Gru 2007    Temat postu:

- Jestem na swoim terenie i byłem przygotowany... Nie miał szans. Szkoda tylko tych bełtów...
- Ale gdyby nie ta twoja zabawka to mogłoby być inaczej. To że się dobrze czujesz nie znaczy że w walce poszłoby Ci tak dobrze jak zawsze. Niewielka ilość moich ziół pomogła ale tylko trochę. Większa ich ilość mogłaby spowodować że zapadłbyś w śpiączkę. - twarde słowa wiedźmina oraz przenikliwe spojrzenie oznajmiło niepokój Gerald o zdrowie mężczyzny. - No ale już po wszystkim ... - lekki uśmiech pojawił się na twarzy - Lepiej wracajmy do reszty, mamy kawałek - po tych słowach wiedźmin rozglądnął się po okolicy, schował miecz i przesunąwszy się na koniu zrobił miejsce dla Haldia, mówiąc:
- Siadaj, będziemy szybciej. Jeżeli reszta ruszyła bez nas to mamy spory kawałek do nadrobienie - po tych słowach na twarzy Geralda pojawił się drobny uśmiech a oczy radośnie błysnęły..........


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Wto 16:05, 25 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Wto 18:09, 25 Gru 2007    Temat postu:

- W porządku...- powiedział Halid i wskoczył na konia za Geraldem.
- Wiesz mam dziwne przypuszczenia co do tego nowego jegomościa... A co tam! Zawsze byłem taki...- uśmiechnął się i odgarnął włosy. Po chwili już jechali gościńcem w ślad za pozostałymi towarzyszami...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 10 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin