Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 7:27, 11 Maj 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Czw 23:00, 27 Gru 2007    Temat postu:

- Nie skradaj się tak więcej. Bo przypadkiem możesz zostać bez głowy.
Słowa te rozbawiły trochę wiedźmina, jednak radość ta została szybko stłumiona powagą w słowach skierowanych do Shiriny:
- Wybacz że Cię wystraszyłem. Wierz mi że nie chciałem tego zrobić. - twarz Geralda była pochylona na znak szacunku wobec pięknej elfki. Po chwili dodał, podnosząc twarz i odgarniając lekko włosy:
- Życzę dobrej nocy. Sądzę że będziesz chciała spędzić noc na osobności jednak, z obawy przed Twoim zdrowiem, proszę Cię o to żebyś nie oddalała się zbytnio od ogniska. - ciepłe i szczere słowa wiedźmina poprzedzone błyskiem w złocistych oczach ukazały elfce że wiedźmin martwi się jej zdrowiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Czw 23:10, 27 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 23:08, 27 Gru 2007    Temat postu:

Elfka zagryzła wargę, gdy wiedźmin przeprosił za wystraszenie jej.
- Nie wystraszyłeś mnie... - skłamała, wściekając się za tak jawne okazywanie uczuć.
Spojrzała na srebrzysty księżyc, słuchając słów wiedźmina.
- Cóż... Nie musisz sie o mnie martwić - uśmiechnęła się szczerze. - Nie sądzę by było w tym lesie coś, z czym nie dałabym sobie rady.
Fioletowe oczy uważnie spojrzały na wiedźmina.
- Z resztą, jeżeli ktoś mnie rozszarpie, to moja część nagrody zostanie podzielona między wami, czyż nie lepiej dla was? - prawy kącik ust elfki drgnął w lekkim uśmiechu.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Czw 23:20, 27 Gru 2007    Temat postu:

- Z resztą, jeżeli ktoś mnie rozszarpie, to moja część nagrody zostanie podzielona między wami, czyż nie lepiej dla was?
- Mnie do tej wyprawy nie nakłoniły żadne pieniądze. Jedyną rzeczą jaka mnie tu przyciągnęła był odwet za tamtą noc. Dopiero na drugim miejscu pojawi się kwestia pieniężna. Moje życie bez pieniędzy nie będzie się niczym różnić, niż bym miał na tyle złota, aby się w nim kąpać. - głos wiedźmina nie był zbyt głośny. Nie chciał on bowiem zwrócić na siebie uwagi, ludzi siedzących przy ognisku. Po krótkiej chwili wiedźmin znowu mówił:
- A jeżeli chodzi o Ciebie... - tu twarz wiedźmina znowu pochyliła się do ziemi, po czym dalej kontynuował : ... - to wiem że nie dorastam Ci nawet do kostki, więc chociaż pozwól, aby Twoje życie miało dla kogoś jakieś znaczenie. - przy ostatnim słowie biała twarz uniosła się do góry, a w oczach odbił się blask księżyca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 23:47, 27 Gru 2007    Temat postu:

- Mnie do tej wyprawy nie nakłoniły żadne pieniądze. Jedyną rzeczą jaka mnie tu przyciągnęła był odwet za tamtą noc.
- Widzę, że przyciągnęło nas tu to samo. - uśmiechnęła się lekko.
- A jeżeli chodzi o Ciebie to wiem, że nie dorastam Ci nawet do kostki, więc chociaż pozwól, aby Twoje życie miało dla kogoś jakieś znaczenie.
Słysząc te słowa źrenice elfki rozszerzyły się, lecz po chwili w jej oczach błysnęła podejrzliwość i niepokój. Opuściła wzrok.
- Moje życie... - zaczęła po chwili milczenia - Moje życie leży już na wadze losu i jego wartość jest określona. Od zawsze była określona i przesądzona... - mówiła tonem, jakiego wiedźmin jeszcze z ust elfki nie słyszał. Miękki, bez majestatu i pogardy dla innych.
Shirina podniosła wzrok na Geralda, wyraźnie niezadowolona ze swej chwili szczerości. Rysy jej twarzy momentalnie przybrały, już dobrze znany mężczyźnie, spokojny, pozbawiony zbędnych uczuć wyraz skupienia.
- Jesteś w błędzie, mówiąc, że nie dorastasz mi do kostek. Przerastasz mnie swymi umiejętnościami, nie widzę sensu tego ukrywać. - rzekła, zmieniając temat. - W starciu z tobą nie miałabym szans na wygraną, co jednak nie znaczy, że nie poradzę sobie sama w lesie. Dotąd sobie radziłam. Wiele nocy spędziłam w podebnej scenerii.
Shirina zamilkła. Spojrzala w stronę, gdzie za krzewami migotało ognisko.
Po chwili podniosła wzrok na mężczyznę.
- Wiedźmini, których wcześniej spotykałam byli zamknięci i zdawało się, iż uważają siebie ponad wszelkie istnienie ziemskie. Zapatrzeni w swoją misję, kroczyli dumnie przed siebie. Ty nie jesteś taki. Czemu więc wybrałeś własnie tą drogę? Drogę obrońcy ludzi przed wielkołakami, strzygami i tym podobne? - elfka pochyliła lekko głowę w bok, uważnie patrząc Geraldowi prosto w oczy, wzrokiem, przenikliwości którego wielu znieśc nie potrafiło.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lasu


PostWysłany: Pią 0:06, 28 Gru 2007    Temat postu:

Ty nie jesteś taki. Czemu więc wybrałeś własnie tą drogę? Drogę obrońcy ludzi przed wielkołakami, strzygami i tym podobne?
- Już Ci o tym mówiłem, ale powtórzę jeszcze raz. Gdy znalazłem się w szkole wiedźminów, byłem w wieku, w którym rozumiałem wystarczająco dużo. Wyprawy z moim przełożonym, opierały się tylko na teoretyce i sztuce walki. Nie przywiązywano większej uwagi do wychowywania nas tak, aby pomagać innym. Mieliśmy tylko jeździć po świecie i zabijać bestie, które zagrażały dobrym istotą na tej ziemi. Ja wybrałem inną drogę, ze względu na to że nie byłem od małego nie wpajano mi że potrzebujący dadzą sobie rade i że nie powinniśmy się, a nawet nie możemy im pomagać. - każde słowo wiedźmina miało w sobie odrobinę chłodu.
- Może w walce bym Cię pokonał, ale na tym skończyła by się moja rywalizacja z Tobą. Nigdy wcześniej, gdy doszło do tego że zaatakowany przez kobietę, podniosłem na nią rękę. W Ciebie też nie wyjął bym oręża, nawet jeśli miałbym przypłacić to życiem. - po tych słowach wiedźmin pochylił się i przykucnął dodając:
- Wybacz Pani ale teraz muszę Cię opuścić. Noc jest już głęboka, a na warcie nikt nie stoi. - powiedziawszy to powoli wstał, założył kaptur na głowę i ruszył w stronę ogniska.
Księżycowi brakowało tylko jednej nocy do pełni. Niebie wyglądało jak niebieski płótno wysadzone malutkimi, diamencikami. Na ten widok wiedźmin zatrzymał się i powiedział w duchu:
- Oby ta noc nie przysporzyła nam walki z kimkolwiek - po tych słowach, kroki Geralda skierowane były ku ognisku.........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 0:19, 28 Gru 2007    Temat postu:

- Dobranoc... - rzekła, odprowadzając wiedźmina wzrokiem.
Stała i wpatrywała się w ciemność przez dłuższą chwilę, przypominając sobie w myślach wszystkie słowa wiedźmina.
- Czasem nie zmany samych siebie... - westchnęła cicho.
Wróciła na swe miejsce, z którego się zerwała po nagłym pojawieniu się mężczyzny. Opatuliła się mocniej ciepłym płaszczem, oparła głowę o pień drzewa i przymknęła oczy.
Życie jest marnością, a my trwamy by uczynić go lepszym. Jatrwam by uczynić go lepszym... A gdybym tak zrezygnowała i uczyniła lepszym swoje życie, co wtedy? Gdybym nagle zboczyła ze ścieżki? Sprawiedliwość... A właściwie gdzie ona teraz jest? Utonęła we krwi, wylanej w jej imię. Kiedyś wyraźnie widziałam, czym jest sprawiedliwość. Teraz... Teraz widzę jedynie cierpienie świata i płytkość żyjących na nim istot. Życie jest marnością...
Sen wkradł się niezauważalnie, unosząc elfkę wraz z jej myślami do swej krainy. Krainy spokoju i zapomnienia. Krainy, która przywraca siły, ujawnia marzenia i strachy.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pią 10:43, 28 Gru 2007    Temat postu:

Halid siedział przy ognisku wpatrzony w płomienie. Gdy wiedźmin przyniósł jelenia a nikt nie kwapił się by go oporządzić Łowca podszedł do zwierzyny i po krótkim westchnięciu zaczął ja dzielić na porcje i oddzielać mięso od skóry. Gdy skończył swoje dzieło opłukał ręce w stopionym śniegu i zaczął nabijać je na kije by usmażyć je później nad ogniu. Kiedy kawałki mięsa znalazły się nad ogniem Łowca znowu popatrzył w płomienie. Tłuszcz ściekał po mięsie i kapał do ogniska sycząc. Mężczyzna nagle usłyszał strzępek rozmowy. Elfka gdzieś się oddaliła razem z Geraldem. Wspomnienie znowu powróciły jak przegnana z wiatrem burza. Nagle poczuł, że ziemia pod jego stopami się usunęła...

Stał obok jakiejś chaty z której dochodziły odgłosy porannego krzątania. Nagle przez drzwi od niej wybiegła na zewnątrz młoda kobiet. Wyglądała na elfkę. Halid nagle ją sobie przypomniał i wydał krótki okrzyk. Kobieta nie zwrócił jednak na niego uwagi jakby go w ogóle tam nie był tylko podbiegła spokojnie do studni. Jej długie złote włosy opadały na ramiona. Rozwiane w pędzie wyglądały jak smugi słońca o poranku. Była bosa. Biegła po trawie a jej uśmiech jaśnił i mienił się jak źródlana woda w strumieniu. Za nią z chaty wybiegł młody mężczyzna. Jego twarz również wyrażała szczęście choć widać było na niej blizny i rany. Gdy do niej dobiegł ta uśmiechnęła się i lekko pocałowała go w usta. Na to mężczyzna chwycił ją za rękę i przyciągnął ja do siebie. Kobieta wpatrzona w jego brązowe oczy nadal się uśmiechała. On w niewyobrażonej miłości głaskał ją po głowie. Wiedząc tą scenę serce Halida skurczyło się. Ktoś chwycił go za nie metalową dłonią i trzymał. Łowca oparł sie o ścianę nie mogąc złapać oddechu. Tymczasem para zakochanym wpatrywała się w siebie nie mogąc sie nacieszyć tą chwilą. Nagle mężczyzna oderwał od niej wzrok i utkwił go w punkcie wysoko nad nią.
- Wiesz... zastanawiam sie kiedy się obudzę...- jego głos trochę posmutniał - To nie może być prawda... To tylko piękny sen...- ciągnął
- Halidzie...- uśmiechnęła sie kobieta - Zawsze taki sam... Same pochmurne myśli. Jeżeli to naprawdę sen to sprawmy byśmy się nie obudzili...- po tych słowach wtuliła swoja głowę w jego pierś i westchnęła...



Obraz zaczął się oddalać... Halid który stał pod chatą wzleciał ponad nią. Poczuł jak w jego umyśle przewijają się setki zdarzeń i postaci. Nagle ocknął się. Siedział dalej przy ognisku. Mięso które smażył nad ogniem się przypaliło. Taranor dalej zły z powodu pomyłki drogi stęknął coś typu
- No uważaj teraz synek, że Ci ktoś to zje...- Halid ściągnął mięso i spróbował.
- Nie takie złe... Chcesz?- zapytał kupca. Ten bez słowa wziął od niego porcję i zaczął w ciszy spożywać przegryzając chlebem i popijając wodą. Halid zachmurzył się. Jego wspomnienia które dawno wymazał wróciły. To był zły znak. Łowca pamiętając przeszłość mógł być przez nie słabszy w teraźniejszości. Zapomnij! rozkazał sobie w myślach. To minęło! warknął ale twarz kobiety nadal tkwiła w jego umyśle jak cierń...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pią 13:31, 28 Gru 2007    Temat postu:

W czasie dalszej podróży Interfector milczał, a Animus dalej trwał przy jego boku. Nie rozmawiali więcej między sobą o ostatnich wydarzeniach i podejrzeniach, które mógł wysnuwać każdy w drużynie przeciwko nim. Mężczyzna cieszył się skrycie, że ten, z którym rozmawiał tego ranka w gospodzie, nie wyruszył razem z nimi. Nie miał on żadnego doświadczenia, co znacznie wpłynęłoby na poniesioną przez niego klęskę.
Obserwując uciekające niebo i ośnieżone gałęzie drzew, nie zauważyli, że woźnica zgubił drogę. Interfector nie przejął się zbytnio tym faktem, gdy dowiedział się o zabłądzeniu. W tych lasach czuł się bezpieczny, znał je od najmłodszych lat. Nie bał się mieszkających w nich potworów, bo zdawał sobie sprawę z tego, że żaden go nie zaatakuje ze względu na zadanie, jakie miał wykonać. Nie chciał jednak innym okazać zbyt wielkiej pewności siebie. Milczał więc i przyglądał się każdemu z osobna.
Przy ognisku nie tknął mięsa z jelenia, którego upolował wiedźmin. Wilk także nie wydawał się zainteresowany takim posiłkiem. Życie w lesie nauczyło ich szacunku do wszelkiego bezbronnego stworzenia i sami skazywali się na głód, niż poprzez ugaszenie swojego pragnienia mieliby odebrać zwierzętom życie.
Gdy elfka odeszła z obozu, a następnie w ślad za nią wiedźmin, na niedostrzegalny przez nikogo znak Animus natychmiast podniósł się i zniknął między drzewami. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości, ale słyszał ich całą rozmowę. Kiedy uzdrowicielka została sama, wilk odczekał dłuższą chwilę i wyszedł jej na spotkanie...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 14:20, 28 Gru 2007    Temat postu:

Elfka otworzyła oczy. Nie zerwała się wystraszona słysząc miękkie stąpanie zwierzęcych łap.
- Witaj... - szepnęła cicho. - Ty tak samo, jak twój pan, mi nie ufasz?
W fioletowych oczach pojawiła się nutka smutku. Spojrzała na ośnieżone gałęzie drzew, iskrzące w świetle księżyca. Zdawało się, że świat, zatrzymawszy się na moment, oddycha ciszą nocy.
Po chwili Shirina ponownie spojrzała na wilka.
- Przyszedłeś pewnie na zwiady, tak? - westchęła.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pią 14:40, 28 Gru 2007    Temat postu:

- Ty tak samo, jak twój pan, mi nie ufasz? - zapytała. - Przyszedłeś pewnie na zwiady, tak?
Animus zmrużył delikatnie oczy i stanął w pewnej odległości od elfki. Nie podchodził bliżej, jakby stracił nagle zaufanie lub w ten sposób chciał ukarać uzdrowicielkę za słowa, które przed chwilą padły z jej ust.
Gdybyś nie udawała takiej sprytnej, nikt by cię nie śledził - pomyślał Interfector, wpatrując się w wesoło tańczące na wietrze płomienie ogniska. - Lepiej będzie dla ciebie, jeśli przyznasz się od razu, że odkryłaś prawdę. Stylizowanie się na twardą, nieosiągalną i niedostępną na niewiele się zda. Któregoś dnia skorupa i tak pęknie.
Wilk położył się śniegu i uważnie zajrzał w fioletowe oczy elfki.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 15:17, 28 Gru 2007    Temat postu:

- Z całym szacunkiem do twego pana, ale ja go nie znoszę - rzekła, patrząc wilkowi prosto w oczy. - I ciebie jeszcze przeciwko mnie nastawił, tak?
Shirina westchnęła i spojrzała smutnym, zmęczonym wzrokiem na wilka.
- Przepraszam. - szepnęła.
Czuła się winna tego nagłego wybuchu złości. Jak bardzo by nie była wściekła na człowieka, nie powina tego wylewać na niewinne zwierze.
- Naprawdę chciałam pomóc. Pewnie ktoś go kiedyś skrzywdził i dlatego jest taki nieufny... - zaczęła cicho. - Nie wiem. Wiem jedno, przez swoją nieufność odtrąca właśnie osobę, która nie znając go, przyjęła jego ranę. Wiele ryzykowałam, a jednak to zrobiłam. A on wścieka się na mnie, bo uważa, że zajrzałam do jego duszy. Pewnie nigdy nie słyszał o Sztuce Pełnego Oddania, prawda?
Elfka uśmiechnęła smutno.
- Nie wie, że przyjęcie rany na siebie pochłania tyle energii i siły, że gdybym przy tym chciała zajrzeć do jego duszy, już bym nie żyła... Tą sztukę stworzono w znak protestu wobec tradycyjnej metody uzdrawiania. Każdy ma prawo na posiadania swych tajemnic. No ale cóż... Ja byłam wobec niego szczera. Skoro mi nie ufa, to jest jego wybór. Wiele istot na tej ziemi nie darzy mnie zaufaniem. Widocznie tak ma być.
Shirina spojrzała na wilka, po czym przymknęła oczy i oparła głowę o pień drzewa.
- Możesz wracać do swego pana. Nigdzie się stąd nie ruszę, więc nie musisz mnie pilnować. - rzekła miękkim głosem.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Pią 23:32, 28 Gru 2007    Temat postu:

- Z całym szacunkiem do twego pana, ale ja go nie znoszę - powiedziała bezceremonialnie. - I ciebie jeszcze przeciwko mnie nastawił, tak?
To już szczyt bezczelności - gniew narastał wewnątrz Interfectora. - Nie dość, że sama jest oszustką i kłamie wszystkim w żywe oczy, to jeszcze sądzi, że inni posługują się takimi podłymi metodami, jak podburzanie przyjaciół przeciwko niej. Nie wszyscy postępują tak, jak ty, zarozumiała paniusiu.
Animus zamknął oczy ze smutku.

- Przepraszam - szepnęła po chwili elfka. - Naprawdę chciałam pomóc. Pewnie ktoś go kiedyś skrzywdził i dlatego jest taki nieufny.
Wilk spojrzał na nią z nieukrywanym zainteresowaniem.
Cóż za mała i w ogóle niewyczuwalna aluzja co do mojej przeszłości - mężczyzna nie miał już najmniejszych wątpliwości. - Tymi słowami przekonałaś mnie o swojej prawdomówności - nikły, drwiący uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Nie wiem - dodała szybko, ale z opanowaniem, jakby chciała zachować pozory spokojnej rozmowy. - Wiem jedno, przez swoją nieufność odtrąca właśnie osobę, która nie znając go, przyjęła jego ranę. Wiele ryzykowałam, a jednak to zrobiłam. A on wścieka się na mnie, bo uważa, że zajrzałam do jego duszy. Pewnie nigdy nie słyszał o Sztuce Pełnego Oddania, prawda? Nie wie, że przyjęcie rany na siebie pochłania tyle energii i siły, że gdybym przy tym chciała zajrzeć do jego duszy, już bym nie żyła. Tą sztukę stworzono w znak protestu wobec tradycyjnej metody uzdrawiania. Każdy ma prawo na posiadania swych tajemnic. Ja byłam wobec niego szczera. Skoro mi nie ufa, to jest jego wybór.
Kolejne kłamstwo - pomyślał Interfector, chociaż uśmiech zniknął z jego twarzy pod wpływem nagłych wątpliwości. - Wymyśliła sobie jakąś bajeczkę o jakiejś-tam-sztuce-uzdrawiania i teraz zgrywa samotną, opuszczoną, porzuconą elfkę, by tylko wzbudzić litość, a poprzez to osiągnąć swój cel i uśpić czujność przeciwnika. Nic nowego nie wymyśliłaś, nie łudź się, że ci uwierzę w te wyssane z palca historie.
- Możesz wracać do swego pana - powiedziała nienaturalnie miękkim głosem. - Nigdzie się stąd nie ruszę, więc nie musisz mnie pilnować.
Animus skierował swój wzrok w ciemności zalegające pomiędzy drzewami, a smutek znów pojawił się w jego oczach.
Twoja przyjaciółka najwyraźniej ma cię już dość - mężczyzna skierował myśl do zwierzęcia. - Chyba się pomyliłeś co do niej. Ale musimy ją tolerować. Przynajmniej dopóki nie wskaże nam właściwej drogi...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Sob 7:50, 29 Gru 2007    Temat postu:

Halid rozgladnął sie po zebranych przy ognisku, a widząc Geralda na warcie rzekł
- Dobrej nocy wszystkim... Niech bogowie was mają w opiece...- po tych słowach mężczyzna zwinął się przy ognisku zakrywając sie płaszczem. Jego oczy zamkneły sie i łowca odszedł na wędrówkę wędrówke po krainie snów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 20:58, 29 Gru 2007    Temat postu:

Elfka dostrzegła smutny wzrok wilka.
- Nie wierzysz... - szepnęła cicho.
Nieufność zwierzęcia sprawiła jej ból. Rozumiała i przełknęła nieufność człowieka. Lecz gdy okazało się, że nie wierzy jej także wilk... W oczach Shiriny błysnęła mgiełka łez. Przymknęła powieki, by ukryć swą słabość.
- Nie będę się więcej tłumaczyć. Nie widzę sensu. Uratowałam twego pana i wzamian za to otrzymuję takie podziękiwanie... - rzekła cicho.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Sob 21:55, 29 Gru 2007    Temat postu:

- Nie wierzysz - szepnęła cicho elfka, ale wilk dosłyszał te słowa.
Nie spojrzał jednak w jej stronę, obawiając się, że zdradzi w ten sposób to, co się w nim skrywało. Upór uzdrowicielki i Interfectora sprawiał Animusowi smutek. Żadne z nich nie znało drugiego, ale nawzajem obrzucali się obelgami i wyzwiskami. Byli jak ogień i woda, odpychający się i nieumiejący żyć ze sobą. Zwierzę wiedziało, dlaczego jego przyjaciel zachowuje się tak, a nie inaczej, ale brakowało kolejnego elementu układanki - dlaczego elfka odnosiła się do niego z wyższością?
Nic już nie zmienisz - Interfector zamknął oczy, rozumiejąc i czując ból Animusa. - Może z czasem przyzna się do własnej winy. Dopóki tego nie zrobi, my możemy spokojnie realizować nasz plan. Gdy tylko wyjawi go pozostałym...
W obozie prawie wszyscy zapadli w sen. Na warcie stanął wiedźmin, który kilkakrotnie natarczywym wzrokiem przyglądał się mu. Mężczyzna zatęsknił za dawnym, błogim życiem. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. Teraz trzeba było walczyć o każdy dzień, o każdą chwilę.
Maria! - nagła myśl pojawiła się w jego głowie. - Przecież wczoraj mieliśmy się z nią spotkać. Nie przybyła na umówione miejsce. Nie, to my się nie zjawiliśmy, paktując z wilkołakami. Musimy jak najszybciej ją odnaleźć.
Animus gwałtownie zerwał się i zniknął w ciemnościach, pędząc z powrotem w kierunku gospody...
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 12 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin