|
 |
|
 |
|
|
 |
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
 |
|
Obecny czas to Sob 21:37, 17 Maj 2025
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć: 
|
Wysłany: Pią 19:20, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Erwela słuchała słów Przewodniczącego. Spojrzała na matkę. Jej twarz wyrażała ból. Nic nie mówiła. Duszą Erweli wstrząsnęła mieszanka uczuć. W oczach matki i reszty mieszkańców teraz jawiła się jako zdrajczyni. Choć ona sama wiedziała, że postępuje słusznie. Mimo to sprawiało jej to okropny ból. Teraz tym bardziej chciała uniknąć walki. A ta wydawała się nieunikniona. Przez chwilę żałowała że posłuchał Dijkstry i rozłożyła kulki. Spuściła głowę i usiadła obok reszty drużyny. Nie słyszała jak Dijsktra wstawiał się za nią, ani jego późniejszej mowy. Siedziała bez słowa zatopiona w swych uczuciach. Kochała tych ludzi, a jednocześnie miała ich dość, za to że się poddają.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
 |
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Wto 20:32, 21 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Nie tobie dane mnie osądzać - odpowiedział groźnie starzec. - Nie w tym miejscu i nie o tej porze. Przypominam, że Rada została zwołana w innym celu. Jeśli zgromadzenie zadecyduje o waszej niewinności, będziecie wolni. Do tego czasu zalecałbym ci jednak większą ostrożność w dobieraniu słów, ponieważ każde z nich może zostać użyte przeciwko tobie. Pewność siebie bywa szkodliwa. Zanim się obejrzysz, ostrze twojej własnej broni zwróci się ku tobie, a wtedy nie będzie możliwości odwrotu. Mówisz, że chcecie pokonać maga. Jakimi sposobami? Paląc nasze miasta i wioski? Czyżbyś zapomniał już o pożarze Harlandu? A może łudziliście się, że władający magią nieprzyjaciel będzie spokojnie przechadzał się po uliczkach w biały dzień i podłożony przez was ogień zdoła go pokonać? Kiedy jednak żywioł zaczął walczyć również przeciwko wam, postanowiliście zdusić go w nieznany nam sposób. Każdy ze świadków jest w stanie potwierdzić, że pożar zarówno wybuchł jak i został ugaszony nagle i niewytłumaczalnie. Przed waszym przybyciem do tej krainy nigdy nie zapadała noc w środku dnia, a już od wczoraj ciemne chmury nie opuszczają naszego nieba. Nikt z mieszkańców wioski nie zdołał wrócić żywy po wyprawie do Świątyni, a tylko wam się to udało. Czy w tym świetle to ja jestem zdrajcą? Nie ja jestem odpowiedzialny za śmierć i cierpienie tych, którzy zostali pochłonięci przez ciemności. Śmiesz oczerniać mnie, że to ja jestem poddany magowi? To nie ja mu służę. To nie ja zdradziłem własne plemię, swoich przyjaciół i swoją rodzinę, by spełniać jego wolę. Przypuszczam jednak, że Erwela była nieświadoma decyzji, jaką podjęła, rozgoryczona po utracie najbliższych jej osób. Mimo wszystko nie zmienia to faktu, że nas oszukała i działała przeciwko naszej krainie. Sam osądź, kto jest jego sługą, a kto się mu sprzeciwia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć: 
|
Wysłany: Wto 21:12, 21 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
-Ty jesteś jego sługą widzę Twój strach starcze. - powiedział obojętnie Dijkstra - Boisz się bo wiesz że to czy zostaniemy wydani magowi nie zalezy wyłacznie od Twojej decyzji ale od decyzji całej rady. Stąd te piekne słówka. -Dijkstra jednym susem doskoczył do starca i złapał go za szyję - Ani kroku. Nie róbcie nic głupiego bo złamię mu kark. Jestem Hrabia Sigismund Dijkstra, poseł Królestwa Redanii. W porozumieniu z waszym królem zostałem wysłany na misję odszukania i zgładzenia maga. Mag ten jest osobą poszukiwaną w moim kraju za rozliczne zbrodnie, doprowadził mój kraj na skraj upadku, gdy zaczeliśmy wygrywać z nim uciekł z naszej krainy, niszcząc ja doszczętnie. Obecnie nie mamy domu, mag rzucił na cały mój kraj silne klątwy które może zdąć tylko jego śmierć. Wszyscy moi rodacy rozeszli się po całym świecie poszukując tego zrbodniarza. Znaleźliśmy ślad tutaj, i zostałem tu wysałny z tają misją. Zastanawialiście się dlaczego Król nie przysłał wojsk mimo iż wiedział o waszych problemach? Ja wam powiem dlaczego. Bo chciał dla was dobrze, gdyby wysłał tutaj wojsko skończyłoby się to tak jak w moim kraju, wszyscy mieszkańcy by umarli w męczarniach, ucieczka byłaby jedynym ratunkiem. Zebrałem druzynę śmiałków którzy z narazeniem własnego życia poświęcali sie dla was! Naszym zadaniem jest zabicie maga, musimy zrobić to podstepnie, otwarta walka z nim to samobójstwo. To co mówiłem wcześniej to nie były kłamstwa, jeśli teraz go nie pokonamy gdy jest jeszcze słaby, nigdy tegonie zrobimy. Zrozumcie, jesteśmy wasza jedyną nadzieją.
Po tym jak wygłosił swoją mowe puścił starca który jeszcze przez chwile nie mógł zaczerpnąć powietrza. "Dobra bajka nie jest zła" - pomyślał Dijkstra.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Wto 23:20, 21 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Obiecałeś mi! - krzyknęła Rathel, patrząc w stronę Dijkstry.
W jej głosie gniew mieszał się z przerażeniem. Napaść na Przewodzącego Radzie w żaden sposób nie mogła pomóc drużynie. Wręcz przeciwnie, teraz wszyscy będą widzieć w niej zagrożenie, pozbawią wolności i odeślą pod sąd Namiestnika. Grożąc starcowi, Dijkstra przekreślił jakiekolwiek szanse na przekonanie Harlandczyków, że w wojnie z magiem stoją po tej samej stronie.
- Widzisz, kogo sprowadziłaś do wioski? - zapytał kobietę sędzia. - Nie mogą zwabić nas do Świątyni, więc i poza nią pozbawią nas życia. Nędzni kłamcy. Dla własnych korzyści zawarli pakt z nieprzyjacielem i zwrócili się przeciwko wolnym ludom. Człowiek, elf i krasnolud. Jakie korzyści przyniesie wam nasza śmierć? Co wam obiecał?
Starzec już nie krył swojego oburzenia. Obojętni na los drużyny przestali być już także otaczający go mężczyźni, a kobiety siedzące najdalej od ogniska, zaczęły cicho lamentować nad własnym losem. Niektóre z nich, nosząc głęboko zadane i niezagojone rany po utracie swoich mężów, patrzyły nienawistnie na Dijkstrę, Meadhrosa i Khadima. Kilka bolesnych uwag skierowano także w stronę Erweli i Ratheli.
- Spiskują razem z nimi.
- Gotowe były zabić swoich najbliższych.
- Nie będą się wahać, żeby zabić i nas.
- Wydawało się, że służą pomocą, a w rzeczywistości zdobywały informacje dla nieprzyjaciela.
- Morderczynie!
Starzec podniósł dłoń i wszystkie szepty ucichły.
- Skoro taka jest wasza wola, rozpoczniemy przesłuchania - zadecydował tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Indywidualne przesłuchania. Nie wolno wam komunikować się między sobą w celu uzgodnienia przebiegu wydarzeń od początku waszej wędrówki do Harlindonu. Do każdego z was zostanie przydzielonych dwóch mężczyzn, by udaremniali wam jakiekolwiek próby kontaktu. I radzę już nie stawiać oporów, inaczej nie oddamy wam magowi, ani Namiestnikowi, lecz dokonamy samosądu za wszystkie zbrodnie, których się dopuściliście i które chcieliście popełnić. Jako pierwszy będziesz przesłuchiwany ty - sędzia wskazał na Dijkstrę, a jego oczy tliły się złowieszczo. - Reszta opuszcza zgromadzenie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć: 
|
Wysłany: Śro 10:12, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
-Dijkstra, nie!-krzyknęła Erwela gdy zorientowała się co robi człowiek. Ale było już za późno. Napaść na Przewodniczącego stała się faktem. Szło coraz gorzej. "Po co ja tu w ogóle przyszłam?" Nagle do uszu Erweli doszły nieprzyjemne oskarżenia, a zaraz potem decyzja o przesłuchaniach. Nie było to dla niej zaskoczeniem. Posłusznie skierowała się do wyjścia z namiotu, dając znać głową Meadowi i Khadimowi, żeby zrobili to samo. Jeśli jest jeszcze jakakolwiek szansa na uniknięcie walki, to jedynie taka. I trzeba ją wykorzystać. Przed samym wyjściem spojrzała jeszcze smutnie na Dijkstrę. Wyszła w towarzystwie dwóch mężczyzn obstawy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć: 
|
Wysłany: Śro 10:31, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jak ja uwielbiam takie sytacje, zdurniali chłopi, bojący się cokolwiek zrobić. I ten sędzia, wódz czy kto to jest, tak bojący się maga że zrobi wszystko by zachować swoją pozycję, czy ludzie nigdy nie zrozumieją ze on chce dobrze? Dlaczego szpiegów uważa sie za zlych, gdby nie oni, ich kraje by upadły. Dijkstrę zawsze uważano za okrutnika, i bezwzględnego człowieka, ale on nie robił niczego z własnego wyrachowania lecz dla dobra swojego kraju. Teraz tak samo, ale sytacja nie jest krytyczna, zasiał w sercach reszty członków rady niepewność, nie wiedzą czy aby napewno ich przywódca nie ejst pod wpływem zaklęć, i nie wiedza czy Dijkstra rzeczywiscie nie ejst wysłannikiem króla. Dijkstra jdnak głęboko sie zastanawiał czy reszta rady nie ma roli marionetek, które zawsze bezwzględnie sluchają swego przywódcy. Wiedział ze jeszcze nigdy nie było żadnej rady która byłaby w jakiejś sprawie całkowicie zgodna, a jeśli była to znaczyło ze ktos nimi sterował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: 
|
Wysłany: Śro 13:19, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Do każdego z was zostanie przydzielonych dwóch mężczyzn, by udaremniali wam jakiekolwiek próby kontaktu. I radzę już nie stawiać oporów, inaczej nie oddamy wam magowi, ani Namiestnikowi, lecz dokonamy samosądu za wszystkie zbrodnie, których się dopuściliście i które chcieliście popełnić. Jako pierwszy będziesz przesłuchiwany ty - sędzia wskazał na Dijkstrę, a jego oczy tliły się złowieszczo. - Reszta opuszcza zgromadzenie!
Meadhros spojrzał na przewodniczącego rady, następnie na swój miecz, który w swych dłoniach trzymała Rathel, a potem na dwóch mężczyzn, którzy szli w jego stronę… Krótka chwila niepewności. Krótkie zawahanie i chwiejny, ale stanowczy krok w stronę kobiety. Czół, że mimo zamieszania, jakie powstało w namiocie, większość spojrzeń jest wbita w niego, jednak starał się nie zwracać na to uwagi.
- Proszę, strzeż go jak możesz, a gdy skończy się to wszystko oddaj mi go jak najprędzej… - szepnął do Rathel patrząc na pochwę miecza, w której skryte było jego czarne ostrze. Elf otworzył ponownie usta, chciał coś jeszcze powiedzieć, ale poczuł nagle mocny uścisk na swoim ramieniu. Chciał się wyrwać, ale kolejna ręka zacisnęła się na jego przedramieniu, a jeszcze kolejna na przegubie jego, prawej dłoni. Ktoś popchnął go w stronę wyjścia z namiotu Nieposłuszne nogi elfa nie chciały ruszyć z miejsca, jednak został popchnięty jeszcze raz, silniej i nie chcąc upaść musiał zrobić krok. Potem kolejne popchnięcie kolejny krok. Znowu popchnięcie…tym razem okazało się zbyt silne, a nogi elfa zbyt nieugięte… Upadek. Kolejny…
Oczy elfa pełne smutku, cierpienia, upokorzenia i świadomości przegranej walki… Przegranej miłości… Przegranego życia… Wpatrzone były w ziemie… W ziemię przegranych…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Śro 13:53, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post autorstwa Dijkstry i Golluma.../
Erwela, Meadhros i Khadim wyszli z namiotu w towarzystwie sześciu mężczyzn. Na zewnątrz zostali rozdzieleni. Każdego poprowadzono w inną stronę. Tłum, oczekujący na placu, patrzył na nich niespokojnie, jakby spodziewając się podstępu. Odseparowani od ludzi i od siebie nawzajem, przyjaciele w zasięgu wzroku mieli wejście do namiotu. Musieli być przygotowani na wezwanie.
Wewnątrz wciąż pozostała Rathel i przyglądała się wszystkiemu. Dijkstra zajął wskazane mu miejsce przy ognisku, naprzeciwko sędziego. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, ale żaden z nich nic nie powiedział. Ciszę przerwał jeden ze starców, siedzących najbliżej przesłuchiwanego:
- Kim jesteś i skąd przybywasz?
- Jestem Hrabia Sigismund Dijkstra, przybywam z Redanii - Dijkstra odpowiedział bez wahania.
- Co cię tutaj sprowadza? - pytał dalej starzec. - Czy oprócz konfliktów z magiem masz jeszcze jakieś inne, prywatne powody, by tu być?
- Oprócz obowiązku wobec mej ojczyzny nie mam powodu, by tutaj być.
- Zaprzeczałeś, że nigdy nie byłeś w Annuminas, by potem w przypływie gniewu ujawnić, że przysłał cię tu Namiestnik - starał się przyłapać Dijkstrę na kłamstwie. - Możesz nam to wyjaśnić?
- Ja nigdy nie byłem w Annuminas, zostałem wysłany prosto do Harlandu. Do Annuminas został wysłany Oro Reuven, drugi poseł Redanii. Miał on przekonać króla, by nie wysyłał wojsk i by pozwolił mi działać. Przed kilkoma dniami otrzymałem wiadomość, że król przystał na nasz układ. Mam dwa tygodnie na rozwiązanie sprawy maga. Jeśli to się nie stanie, król przyśle wojsko. Wybuchnie wojna, której nie chcecie, bo to wy i wasz kraj najbardziej na tym ucierpią.
- Co takiego uczynił mag w twoim kraju, że tak usilnie próbujecie go odnaleźć i zgładzić? Jakie plagi na niego zesłał?
Mężczyzna patrzył przenikliwie w stronę Dijkstry. Obserwował każdy jego ruch, każdy najdrobniejszy gest rąk, które mogłyby mu powiedzieć, że przesłuchiwany kłamie.
Dijkstra wielokrotnie był przesłuchiwany. Kłamstwo było dla niego niczym prawda. Najlepsi szpiedzy nigdy nie wiedzieli, kiedy mówił prawdę, a kiedy kłamał. Nie bał się, wiedział dokładnie, co powiedzieć.
- Ziemia przestała rodzić, a zwierzęta wyzdychały lub oszalały zabijają swych właścicieli. Ludzie zaczęli chorować, na dziwną chorobę. Tracili włosy. Na ich skórze otwierały się rany, z których tryskała czarna krew. Ludzie umierali w męczarniach. Choroba ta nie oszczędziła nikogo, nawet najjaśniejszego króla Radowida Trzeciego.
- Żadne z tych zjawisk, które opisałeś, nie wystąpiły na naszych ziemiach - odparł starzec, choć sam dokładnie wiedział, że jedno z nich spełniło się tego lata. - Jesteśmy zdrowi, nikt z nas nie umiera, za wyjątkiem tych, którzy zniknęli w lesie i wpadli w pułapkę Świątyni. Nasze zwierzęta nie wyzdychały, nie zaczęły nas atakować. I cóż na to powiesz?
- Choroba ta pojawiła się u nas najpierw pojedynczo. Nie podejrzewaliśmy, że mag ma z tym coś wspólnego. Dopiero podczas otwartej walki rzucił tę klątwę. Morale wśród naszych wojsk przez to bardzo osłabły. Widok przyjaciół i krewnych broczących czernią, najpierw osłabił nasze wojska. Oskarżano króla, że to jego wina, że powinien ułożyć się z magiem. Jednak gdy najjaśniejszy pan zachorował, świetność i światło naszego ludu, ludzie zrozumieli, że mag nie oszczędzi nikogo. Wtedy nawet chorzy porwali za miecze i ruszyli na siedzibę maga. Siedzibę, która wyglądała tak samo jak ta nieopodal.
- Według ciebie jest aż tak potężny, że wojska naszego królestwa nie zdołają go pokonać? - zapytał z lekką ironią starzec. - Gdyby przybyły tu oddziały Gondoru, mag nie zdołałby się ukryć w górach. Odnaleźlibyśmy go sami. Dopóki jednak ty tu jesteś, Namiestnik nic nie uczyni, a nieprzyjaciel będzie mógł do woli niszczyć naszą krainę, bo ty i twoja drużyna nie potraficie nic uczynić, by go schwytać.
- Zastanów się. Gdyby mag ten był słaby, czy król wahałby się? Wysłałby tu wojska bez zastanowienia. Prawdopodobnie teraz ściąga wojska z całego kraju do Harlindonu. Co dzień wysyłam wiadomość do mojego rodaka, który przekazuje wszystkie wiadomości królowi. Jeśli choć przez jeden dzień nie wyślę nawet krótkiej wiadomości, będzie to znak dla króla, że moja misja się nie udała.
- Zostałeś wysłany sam - przypomniał starzec. - Dlaczego więc nie działasz w zupełnym ukryciu, lecz na swoich towarzyszy wybrałeś właśnie elfa i krasnoluda?
- Działam w ukryciu. Dopiero teraz dowiadujesz się o prawdziwym celu mej misji. Tak samo reszta nie miała pojęcia, co mnie tutaj sprowadza. Wiedzieli tylko, że pochodzę z odległej krainy. Oni wcześniej podjęli decyzję o zgładzeniu maga. Wiem, że jest on dumnym człowiekiem i nie przejmie się losem kilkorga ludźmi, a nawet zacznie się bawić nimi. Wiedziałem, że nie uzna tych osób za zagrożenie i pozwoli się im zbliżyć do Świątyni na tyle, bym mógł go zabić. Gdyby od początku wiedział, skąd jestem, zrobiłby wszystko, by mnie zgładzić. Obawiam się, że już wie, kim jestem, dlatego chciał, byście nas wydali, lecz tej pewności nie mam. Wiem jednak, że jeśli mnie wydacie, na pewno nas zgładzi.
- A dlaczego o twojej tajnej misji wie Rathel? - dodał mężczyzna, czując, że przyłapał Dijkstrę na kłamstwie. - Czy Namiestnik nie powinien poinformować Rady o swoich działaniach? Dlaczego zamiast niej poinformował tylko zwyczajną kobietę z osady?
- Powiedziałem już wcześniej, że nikt z tej krainy do tej chwili o niczym nie wiedział.
- Nie oszukujmy się - rzekł starzec z drwiną. - Świadkowie mówią, że od początku przebywaliście w towarzystwie Ratheli. Po pożarze w Harlandzie była pierwszą osobą, z którą rozmawialiście. Zatrzymaliście się w jej domu, by bez przeszkód móc uzgodnić dalszy plan działania. Czy to przypadek, że nie powiedziała wam o tym, że na zgromadzenie Rady nie można wejść z bronią?
Rathel próbowała coś powiedzieć, ale zostało jej to udaremnione.
- Kto jeszcze wam pomaga?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć: 
|
Wysłany: Śro 22:20, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post autorstwa Dijkstry i Golluma.../
- W moim kraju nigdy człowiek nie rozstaje się z bronią, posiadanie broni oznacza status osoby wolnej. Rathel mogła nie wiedzieć o tym że takie obyczaje panują u mnie, widać wśród elfów też są takie zwyczaje, zwykła różnica kultur. Rathel sama udzieliła nam pomocy z własnej ochoty, już wcześniej mówiłem że o mojej misji do tej pory wiedziało tylko kilka osób z otoczenia króla, nikt więcej.
- Więc zaprzeczasz, że Rathel działa z wami? - zapytał mężczyzna. - A Erwela?
- Sędzio zadajesz to samo pytanie na dziesięć sposobów. Erwela dopiero teraz zgłosiła chęć przysania do nas. Rathel pomagała nam wcześniej wierząc że zdołamy rozwiązać problem, nie miała pojęcia o tym ze przysyła mnie wasz król.
- Za czyim pośrednictwem przekazujesz wiadomości do Annuminas?
Starzec nie wydawał się zbity z tropu. Dijkstra na każde pytanie znajdował szybką odpowiedź. To mogło świadczyć o jego prawdomówności, ale również mogło oznaczać, że człowiek przygotował się na każdą ewentualność. Dopiero zebranie zeznań wszystkich członków drużyny pozwoli określić, ile kłamstw kryje się w jego opowieści.
- Za pomocą magicznego urządzenia, wiadomości są szyfrowane, tak by mag nie mógł ich zrozumieć, gdyby je przechwycił, wyglądają niczym zwykłe listy miłosne.
- Do kogo są adresowane? - mężczyzna nie dawał za wygraną. - Skąd masz pewność, że dostarczane są do właściwej osoby? Może ktoś z kręgu zaufanych ci osób w Annuminas jest zdrajcą i przekazuje królowi zafałszowane informacje?
- Są one adresowane do mego przyjaciela i jednocześnie drugiego posła Redanii, nie jest on zdrajcą, on przekazuje je osobiście do waszego króla. Zreszta zasięg zaklęć maga jest ograniczony, przynajmniej narazie,
- Co przez to rozumiesz?
- Mag z każdym dniem rośnie w siłę, dlatego trzeba go powstrzymać jak najszybciej, czas działa na naszą niekorzyść. Dlatego już za dwa tygodnie armia stanie na granicy Harlindonu. Nie ma czasu na wątpliwości, jeśli król spróbowałby zrobić zaciąg, nie zdążyłby przeszkolic nowych ludzi by wysłać ich w bój. Ta armia którą moze obecnie wystawić wasz król jednak nie daje gwaracji zwycięstwa, nawet najlepsi generałowie w tym nie pomogą, potrzeba ogromnej silnej i karnej armii by wygrać. Teraz jest jeszcze na to szansa, niewielka ale jest.
- Mówiłeś wcześniej, że twoja misja potrwa przez czternaście dni - zauważył starzec. - W Harlindonie przebywasz już siódmy dzień. Zatem połowa twojego czasu minęła. I według tamtych zeznań Namiestnik wyruszy z wojskiem dokładnie za tydzień. Dlaczego więc twierdzisz teraz, że stanie się to dopiero za dwa tygodnie?
- Nie słuchasz mnie, teraz pozostały nam dwa tygodnie. Wieść o tym że mam ograniczoną ilość czasu dotarła do mnie przed kilkoma dniami, król mówił o większej licznie dni. Teraz pozostało nam ich tylko czternaście.
Mężczyzna uśmiechnął się chytrze, słysząc odpowiedź Dijkstry.
- A gdybyśmy tak uwięzili twoją drużynę na cały wyznaczony ci czas?
Nie czekał na odpowiedź, jakby to pytanie skierował do samego siebie, niewystarczająco cicho, aby nikt nie zdołał go usłyszeć.
- Gdzie spotkałeś swoich towarzyszy i w jaki sposób dowiedziałeś się, że łączy was wspólny wróg? - drążył dalej starzec. - Jakie powody nimi kierowały, aby w ostateczności przyłączyć się do ciebie?
- Po raz wtóry powtarzam Ci ze mnie nie słuchasz. To ja się przyłączyłem do nich, oni wcześniej podjęli decyzję o wyprawie do siedziby maga, ja się tylko przyłączyłem by nie wzbudzać podejrzeń. Paradoksalnie bylismy widziani przez wszystkich ale mag nie miał pojęcia kim jestem co było o wiele lepsze gdymym sam szukał maga, łatwo by mnie skojarzył z Redanią, mag skupił się na całej druzynia a przede wszystkim na jej poprzednim przywódcy elfie Erelenie. Dzieki czemu mogłem zbiżyć się do jego kryjówki, teraz mamy szansę na pokonanie go nadal nie wie kim jestem.
- Pojawiła nam się kolejna zagadka - mężczyzna zadawał się nad czymś intensywnie rozmyślać. - Co się stało z tym poprzednim przywódcą? Powiadasz, że był elfem. O ile dobrze orientuję się w historii, od najdawniejszych czasów elfy i krasnoludowie toczą ze sobą wojnę. Niepojęty staje się fakt, że w waszej drużynie dwoje Pierworodnych i krasnolud nie pozabijali się wzajemnie, nie wliczając oczywiście w to szlachetne grono posłańca obcego królestwa. Powiedz, dlaczego ciebie wyznaczył nowym przywódcą?
- W moim kraju jest takie powiedzenie "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Historii waszej częściśwaita uczyłem się wiele lat temu i były to tylko wzmianki, ale z tego co wiem gdy pojawił się wspólny wróg elfy współpracowały z krasnoludami. ów krasnolud też chciał walczyć z magiem. Erelen, który przewodził tej drużynie nie pytał o to dlaczego ktoś chce z nim walczyć, wystarczyła sama chęć, wszak razem łatwiej.
- I wmówisz mi, że ten elf był na tyle lekkomyślny, by podróżować z obcym sobie krasnoludem, któremu w dodatku dziwnym trafem zależało na śmierci maga? - starzec uśmiechał się ironicznie. - Elfy nigdy nie były na tyle nieostrożne, by bratać się z nieznajomymi, szczególnie wtedy, gdy na szali ważyły się sprawy życia i śmierci. A według twoich słów wynika, że ten przywódca przyjmował do drużyny przypadkowo napotkane istoty na swojej drodze. Albo pewnie zaczniesz mi udowadniać, że znowu cię nie słucham.
Ostatnie zdanie wypowiedział z dziwną uprzejmością.
- Jak widać ów elf był bardziej mądry od Ciebie, wiedział ze mag nie jest łątwym przeciwnikiem i każda pomoc by się przydała. Do tej drużyny przyjąłbym nawet orka gdyby zgodził się mi pomóc w zgładzeniu maga.
- Cel uświęca środki - mruknął pod nosem mężczyzna i dał znak sędziemu, że nie ma więcej pytań.
- Dziękuję - Przewodzący Radzie skinął mu głową, a następnie zwrócił się do Dijkstry. - Twoje przesłuchanie zostało zakończone. Wyjdziesz teraz na zewnątrz, aby mógł wejść towarzyszący ci elf. Zadamy mu kilka pytań i tak samo uczynimy z krasnoludem. Potem zastanowimy się, co dalej z wami począć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Pią 18:05, 24 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Kiedy sędzia skończył mówić, starzec, który zadawał Dijkstrze pytania, powstał i wyszedł na zewnątrz. Tłum zgromadzony na placu natychmiast ucichł, gdy tylko poła namiotu się poruszyła. Przez chwilę trwało milczenie, jakby wszyscy oczekiwali na wyrok, rozwiązujący wszystkie problemy Harlandczyków. Ku powszechnemu rozczarowaniu starzec, odnalazłszy wzrokiem dwóch mężczyzn, którzy zostali przydzieleni Meadhrosowi, kiwnął jedynie w ich stronę.
- Teraz twoja kolej, panie elfie - rzekł jeden z nich i nie zwlekając ruszył w stronę namiotu.
Meadhros szedł w środku, czując na sobie spojrzenia zebranego ludu. Starzec zaprosił go do środka. Wtedy Dijkstra wstał i bez słowa opuścił zgromadzenie Rady, oddalając się razem z oczekującymi przed namiotem dwoma mężczyznami. Elf natomiast usiadł na jego miejscu, wpatrując się w pożerające kawałki drewna płomienie. Kiedy starzec usiadł przy ognisku, zadał pierwsze pytanie.
- Kim jesteś i skąd przybywasz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: 
|
Wysłany: Nie 9:00, 26 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post by Mead i Glum.../
- Jestem elfem, mam na imię Meadhros i pochodzę z Puszczy Zielonych Liści - odpowiedział elf po chwili milczenia.
- Cóż takiego sprowadza elfa z Puszczy Zielonych Liści do Harlindonu? - zapytał zdziwiony starzec.
- Chcę zgładzić maga. Słyszałem, jak wiele złego uczynił w tej krainie - odpowiedział Meadhros, nie starając się dobierać odpowiednich słów. Czuł, że to wszystko, co robił, nie miało najmniejszego sensu… Ta cała jego wyprawa z perspektywy czasu wydawała się jedynie chęcią, dziecięcą chęcią pogoni za marzeniem…
- Słyszałeś? - mężczyzna nie próbował kryć swojego zainteresowania zeznaniami elfa. - Czy wieści o nim docierają aż do Leśnego Królestwa?
- Nie wiem, czy docierają one aż do granic Leśnego Królestwa, ponieważ dowiedziałem się tego w okolicach Annuminas od elfa Erelena, który był przewodnikiem naszej wyprawy.
- Tak, to się zgadza - przytaknął starzec na dźwięk tego imienia. - Zatem przebywałeś w Annuminas?
- Tak - odpowiedział krótko elf, kiwając głową.
- Z jakiego powodu? - zapytał.
- Jak by to powiedzieć - elf szepnął, zastanawiając się na głos. - Szukałem jakiegoś zajęcia… Czegokolwiek… Był to czas, w którym podróżowałem bez celu, po różnych krainach… I tak dotarłem do Annuminas i tam spotkałem Erelena.
- Erelen był elfem - wnioskował mężczyzna. - Czy nie wydaje ci się dziwnym fakt, że przyjął do drużyny krasnoluda, którego w dodatku nigdy wcześniej nie znał? Przecież elfy i krasnoludowie od wieków się nienawidzą. Sam przecież powinieneś o tym coś wiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez meadhros umarath dnia Nie 9:01, 26 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Wto 18:38, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post autorstwa Meadhrosa i Golluma.../
- Ja nie patrzę na Khadima i na innych krasnoludów z perspektywy czynów ich przodków. To zachowanie, a nie rasa danej osoby decyduje o mojej nienawiści.
- Cóż takiego trzeba uczynić, aby wzbudzić w tobie nienawiść? - zapytał zainteresowany starzec.
- Nie wiem, co takiego trzeba konkretnie zrobić. Wydaje mi się, że każdy z nas ma taką swoją „linię nienawiści”, po której przekroczeniu zaczynamy nienawidzić daną osobę.
- A czy mag ją przekroczył? - dopytywał mężczyzna.
- Tak - rzekł tylko.
- Dlaczego jesteś w drużynie, która usiłuje go odnaleźć i pokonać?
- Aby go zgładzić. Już to mówiłem - odparł elf.
- Cóż takiego ci uczynił, że chcesz to zrobić? - mężczyzna nie zrażał się krótkimi odpowiedziami Meadhrosa. - Przecież nawet go nie znałeś, by mógł wyrządzić ci jakąkolwiek krzywdę. Czy teraz elfy podróżują po świecie w celu zabijania i niszczenia wszystkiego, co tylko stanie im na drodze?
- Nie sądzę, żeby tak robili moi pobratymcy - mruknął. - Poza tym już ci mówiłem. Słyszałem, jak wiele złego uczynił w tej krainie, dlatego chcę go zgładzić.
- I mam uwierzyć w twoją wspaniałomyślność, że gdy tylko usłyszysz o popełnianych zbrodniach i przestępstwach, niezwłocznie wyruszasz, aby ukarać tego, kto czyni źle? - zadrwił starzec. - Elfy nigdy nie interesowały się sprawami ludzi. Zawsze działały wtedy, gdy na szali ważyły się ich losy. Dzisiaj tym bardziej nie wychylają się ze swoich leśnych królestw. A ty wyruszyłeś do Harlindonu ot, tak sobie, zupełnie bezinteresownie?
- Tak. Tak po prostu.
- A może jednak nie? - zasugerował nagle mężczyzna. - Może wcale nie zawędrowałeś bez celu do Annuminas i może wcale przypadkiem nie usłyszałeś tam wieści o nieszczęściach, jakie nawiedziły naszą krainę. Może to właśnie ty jesteś tym, który odwraca wzrok Namiestnika od tych ziem i który odsyła wszystkie nasze poselstwa z niczym?
- Jednak tak.
Szmer niecierpliwości rozbrzmiał wokół ogniska.
- Wiesz, że wszystkim tym, co teraz robisz i czego nie robisz, wydajesz wyrok na swoich przyjaciół w drużynie? - zapytał starzec.
- A co mam ci jeszcze powiedzieć? - spytał z wyrzutem. - Ty nawet nie wiesz, jak to boli...
- Powiedz wszystko to, co do tej pory przed nami ukrywałeś - powiedział mężczyzna. - Od ciebie zależy, czy zrozumiemy, czy też nie.
- Nic nie ukrywałem - odparł. - Cały czas mówię prawdę i nic nie ukrywam. Jeżeli sądzisz, że coś zataiłem, pytaj, a ja ci odpowiem.
- Dobrze więc - westchnął człowiek, wiedząc, że znów wrócili do punktu wyjścia. - Co możesz nam powiedzieć o swoich towarzyszach?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Illidan dnia Wto 18:39, 28 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: 
|
Wysłany: Pią 12:15, 31 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post by Mead i Glum.../
- Niestety, na ten temat nie wiem zbyt wiele. Wiem, że Khadim, ten krasnolud, nosi przydomek Dębowa Tarcza. A o Dijkstrze, którego już zdążyłeś poznać, wiem tyle, że nie pochodzi ze Śródziemia. - odparł elf, rozumiejąc dopiero teraz, jak niewiele wie o swoich towarzyszach.
- To rzeczywiście niewiele - starzec nie ukrywał swojego zaskoczenia. - Podróżujecie razem i tylko tyle jesteś w stanie o nich powiedzieć? Nigdy nie miałeś podejrzeń, że któryś z nich może być kimś zupełnie innym, niż się podaje? Że może być szpiegiem, który przeniknął do waszej drużyny, by udaremnić wam wykonanie zadania?
- Nigdy nie miałem takich podejrzeń, ani powodów do nich. Wiele razem przeżyliśmy. Ufam im.
- Ufność czasami jest zdradziecka - westchnął mężczyzna. - Tak naprawdę nigdy nie wiesz, kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem. Przekonasz się o tym dopiero wtedy, gdy ten, komu ufałeś, wbije ci nóż w plecy. Czy byli już w drużynie, kiedy ty do niej dołączyłeś?
- Jeżeli mnie pamięć nie myli, to ja jako pierwszy przyłączyłem się do Erelena – odparł elf.
- Jakie powody przyłączenia się do drużyny podali inni? - zainteresował się starzec.
- Szczerze powiedziawszy, to nie pamiętam - westchnął Meadhros. - Jeżeli chcesz wiedzieć, sam ich zapytaj.
- Dziwna z was drużyna - odparł przesłuchujący. - Albo jesteście wszyscy świetnymi kłamcami. W takim razie skąd dowiedziałeś się, że ten elf, Erelen, podróżuje do Harlindonu? Jaki podał powód i co się z nim stało, że nie ma go w waszych szeregach?
Medhros wydał się przybity tym pytaniem.
- Powiedział mi - rzekł. - Złożył obietnicę pewnemu chłopcu, którego wuj zaginął w Harlindonie bez śladu, że zrobi wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić.
Po tych słowach zamilkł na dłuższą chwilę, jak gdyby z trudem zbierał myśli.
- Erelen zginął w Świątyni - wyrzucił z siebie blady jak ściana.
- Elf?! - krzyknął z niedowierzaniem starzec. - Elf zginął w Świątyni? Niemożliwe.
W namiocie wybuchnęły szepty, narastające z każdą chwilą. Ostatnia odpowiedź Meadhrosa zaskoczyła każdego uczestnika Rady.
- Mógłbyś nam opowiedzieć, jak to się stało?
- To było w nocy. Nocowaliśmy w pobliżu Świątyni. Gdy obudziliśmy się… ciało Erelena stało się częścią Świątyni - wyszeptał z trudem.
- Co się potem wydarzyło?
- Natarły na nas lodowe istoty, służące magowi. W walce z nimi pomogły nam krasnoludy. Potem przybyliśmy tutaj.
- Rozumiem - rzekł mężczyzna. - Czy oprócz Erelena w drużynie był ktoś jeszcze, kogo tutaj z wami nie ma?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć: 
|
Wysłany: Pią 13:13, 31 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
/... post autorstwa Meadhrosa i Golluma.../
- Były dwie elfki.
- I co się z nimi stało? - człowiek drążył dalej.
- Nie mam pojęcia. Zniknęły mi z oczu podczas walki z lodowymi postaciami.
- Mam rozumieć, że rozpłynęły się w powietrzu? - zakpił starzec. - Nawet nie próbowaliście ich odnaleźć?
- Nie wiem, czy rozpłynęły się w powietrzu. Może, bo w zasięgu mojego wzroku, nie widziałem żadnej z nich, a wierz mi, że dostrzeżenie postaci elfki w śnieżnym krajobrazie nie jest trudne.
- Kim one były? - zapytał przesłuchujący. - Przyłączyły się do drużyny z tego samego powodu, co wy, czy też były związane z wami w inny sposób?
- Jedna z nich to siostra Erelena, druga to Arianna. Nie wiem dokładnie, z jakiego powodu się przyłączyły. Jeżeli pamięć mnie nie zawodzi, Arianna przyłączyła się do Erelena jako pierwsza.
Szyderczy uśmiech przeciął twarz starca.
- Pamięć jednak cię zawodzi - zadrwił. - Przed chwilą powiedziałeś, że to ty pierwszy przyłączyłeś się do Erelena, a teraz twierdzisz, że jednak pierwsza przyłączyła się elfka o imieniu Arianna. Twoje odpowiedzi są niespójne i jedna wyklucza drugą. Mówisz też niewiele, jakbyś bał się, że wyjawisz tajemnice, których wyjawić przed nami nie powinieneś. I cóż na to powiesz?
- Mówię samą prawdę. Masz rację, pamięć mnie zawiodła. Mówiłem, że nie jestem pewien. Cóż mam ci powiedzieć?
- Pamięć mogła cię zawieść również w innych kwestiach dotyczących losu drużyny - zauważył mężczyzna. - Tym faktem sam rzuciłeś cień podejrzenia na wszystkie swoje słowa.
- Powtarzam jeszcze raz: cóż mam ci powiedzieć? Czy mam winić pamięć, czy to, że ostatniej nocy zginęły trzy bliskie mi osoby? Rozstrzygnij to sam w swoim sercu.
- A więc te elfki zginęły - podkreślił starzec. - Także jak Erelen w Świątyni, czy może gdzieś indziej?
- Nie mam pojęcia. Mówiłem: po skończonej walce już ich nie widzieliśmy.
- Czy któraś z nich zachowywała się w sposób podejrzliwy? - zapytał człowiek. - Budziła w tobie jakieś sprzeczne uczucia?
- Abigail zachowywała się dość dziwnie. Wydawać się mogło, że zna maga - odparł elf.
- Wnioskuję, że to siostra Erelena - przesłuchujący popatrzył przenikliwie na Meadhrosa. - Chyba że to kolejna elfka, o której zapomniałeś nam powiedzieć?
Nie czekając na odpowiedź, jakby chcąc poddać pod wątpliwość szczerość zeznań elfa, zapytał:
- Co takiego uczyniła, że wywnioskowałeś, iż zna maga?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 05 Sie 2008 Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej Płeć: 
|
Wysłany: Nie 16:32, 02 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Wśród tłumu gapiów, nie zwracają na siebie niczyjej uwagi stała średnio wysoka kobieta o jasnych włosach związanych kucyk czarną wstążką. Przy prostym, skórzanym pasie wisiały dwie pochwy z zakrzywionymi szablami. Feneya (bo tak miała na imię), mrużąc ciemnoniebieskie oczy, przyglądała się drużynie z zainteresowaniem. Słyszała, że chcą oni zlikwidować maga, co jeszcze bardziej podsycało jej ciekawość.
Sama żywiła do czarnoksiężnika skrytą nienawiść- zabił jej brata. Feneya poprzysięgła mu zemstę, jednak nie nadarzyła się jeszcze ku temu okazja. Kobieta przyglądała się członkom drużyny, stojącym poza namiotem, w którym odbywały się przesłuchania. Nagle jej wzrok padł na Erwelę. Feneya zaczęła przepychać się przez gapów w jej stronę, używając nieraz łokci. Gdy w końcu podeszła na tyle blisko, że była w stanie dosięgnąć Erweli ręką, dotknęła jej ramienia.
-Erwela? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lakhibakshi dnia Nie 16:32, 02 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
 |
|
 |
|
|